Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant1
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński9
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
James Lovegrove
12
5,9/10
Urodzony: 01.01.1965
James Lovegrove (ur. 1965) to brytyjski pisarz fantastyki. Jego pierwsza powieść opublikowana została przez Macmillan w 1990 roku. Lovegrove ma zamiłowanie do gry słów, nie tylko w prozie, ale czasem jak w back-to-back noweli podwójne Gig, gdzie palindromy tworzą zasadniczą część opowiadania i powieści obrok Gleed, którego obsada znaków zawiera parę detektywów, którzy rozwiązują zbrodnie za pomocą anagramów. Lovegrove pisze również pod pseudonimem Jay Amory. Te książki zostały przetłumaczone w dziewięciu językach. Napisał też kilka książek opublikowanych przez Barrington Stoke. Jako ilustrator, Lovegrove wykonał projekt plakatu Flying Pig Systems, twórców w zakresie Wholehog. Przyczynił się do tworzenia czasopism, takich jak Literary Review , Interzone i BBC MindGames Magazine, jest stałym recenzentem fiction dla Financial Times.
5,9/10średnia ocena książek autora
188 przeczytało książki autora
233 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Firefly: The Ghost Machine
James Lovegrove
Cykl: Firefly (tom 4)
6,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2020
Firefly: The Magnificent Nine
James Lovegrove
Cykl: Firefly (tom 2)
6,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2020
Sherlock Holmes and the Miskatonic Monstrosities
James Lovegrove
6,5 z 2 ocen
2 czytelników 0 opinii
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
Kroki w nieznane. Almanach fantastyki 2008 Kir Bułyczow
6,6
Z oceną antologii czy też innego rodzaju zbiorów opowiadań/minipowieści mam pewien problem. Z jednej strony ukazują się one bowiem jako pewien całościowy koncept, z drugiej strony specyfika opowiadań sprawia, że są one odrębnymi, całościowymi tekstami (no, chyba że chodzi o jedno uniwersum, jak np. w "Wodach głębokich jak niebo" Brzezińskiej).
W każdym razie z założenia powinienem recenzować zbiór opowiadań jako całość (i takie podejście niejako wymusza formuła antologii),w przypadku "Kroków w nieznane 2008" jednak pozwolę sobie na ocenę jednostkową. Wynika to przede wszystkim z tego, że zbiór jako całość jest nieco chaotyczny - obok opowiadań wyśmienitych pojawiają się historie kiepskie, poza tym są one na tyle zróżnicowane tematycznie, że trudno znaleźć w nich motyw przewodni. Antologia nie sprawia wrażenia spójnej, przemyślanej całości, raczej funkcjonuje na zasadzie "w kasecie maszyny losującej znajduje się 100 kolejno ułożonych opowiadań, bęben maszyny jest pusty, zwolnienie blokady, zaczynamy losowanie 17 opowiadań". Wydawało się to nieco dziwne, zważywszy na renomę, jaką cieszy się ta seria, stąd z konieczności sięgnąłem do genezy powstania "Kroków w nieznane 2008". Okazało się wówczas, że zmienił się redaktor serii (Walewskiego zastąpił Obarski),zaś sama antologia została wydana dopiero w pierwszym kwartale 2009 roku. Prawdopodobnie więc Mirek Obarski nie miał czasu na głębszą refleksję nad motywem przewodnim, bo trzeba było jak najszybciej wypuścić sztandarowy produkt wydawnictwa Solaris.
Nie jest to z mojej strony zarzut, raczej zaznaczenie problemu w ocenie antologii jako całości. Patrząc bowiem jednostkowo, w "Krokach w nieznane 2008" jest więcej lepszych pojedynczych opowiadań niż w dotychczas przeze mnie przeczytanych "Krokach..." z 2005 i 2007 r. Wydaje się, że Obarski skierował serię w stronę, którą lubię, czyli s.-f. i hard s.-f. oraz fantasy z oryginalnym pomysłem. Poniżej postaram się odnieść do każdego z zamieszczonych w antologii opowiadań.
James Van Pelt: "Ostatnia z form P" - 3.
Autor w Polsce nieznany i po lekturze tego opowiadania nasunęła mi się myśl, że niewielka to strata. Jakie było przesłanie Van Pelta, nie jestem w stanie stwierdzić. Jeżeli szło mu np. o to, że ludzie doprowadzili do braku dzieci, to nie wyjaśnia, co jest tego przyczyną, przez co brak odniesienia dla morału. Pomimo nawet niezłego chwilami klimatu - do przeczytania i zapomnienia.
Ken MacLeod: "Jezus Chrystus, Reanimator" - 1,5
Nie przypadło mi to opowiadanie do gustu poza szczątkowymi elementami groteski. Tytuł ni to prowokacyjno-obrazoburczy, ni to nijak odnoszący się do treści noweli. Równie dobrze zamiast Jezusa mógłby wystąpić Mahomet, jednak rozumiem, panie Macleod, że to już by nie pasowało pewnym środowiskom, co nie? Jestem agnostykiem, ale taka wybiórczość i moda na szkalowanie katolicyzmu (lub szerzej chrześcijaństwa) jest niezmiernie irytująca i zniesmacza.
Carolyn Ives Gilman: "Okanoggan Falls" - 2
Odniosłem wrażenie, że adresatem opowiadania powinny być dzieci i młodzież w wieku 10-15 lat, tak infantylny i łopatologiczny jest morałek tej historii. Wielki zieeew.
Ted Kosmatka: "Śmiercionauci" - 6
Fenomen! Kapitalne opowiadanie, które nie odpuszcza, aż do samego końca, a w końcówce miażdży. Jedno z najlepszych w życiu jakie czytałem. Tylko ten tytuł taki kretyński.
Greg Egan: "Luminous" - 6
Uwielbiam hard s.-f. Najlepsza rzecz hard, jaką czytałem od "Rzeki bogów" Mcdonalda i chyba najlepsze "totalne" opowiadanie, jakie w życiu przeczytałem. Rzecz mocno łopatologiczna momentami (wpychanie szpadlem do mózgownicy filozofii matematyki i innych teorii),a i tak niewiele z tego zrozumiałem :) (może też kwestia tłumaczenia). Do wielokrotnego przeczytania. Może nieco dziwne miałem skojarzenie po przeczytaniu, ale przypomniało mi się kapitalne opowiadanie Arthura Clarke'a "Dziewięć miliardów imion Boga".
James Lovergrove: "Odmiana Bowdlera" - 4,5
Intrygująca, zabawna opowiastka, lecz nie czuję się jakoś specjalnie zaskoczony ani zachwycony.
Daryl Gregory: "Damaszek" - 3,5
O czym to było? Aha. Rzecz interesująca i nawet wciągająca, ale fantastyki się w tym nie dopatrzyłem, chyba że uznać za fantastyczny motyw apokalipsy. Raczej dramat psychologiczny.
Connie Willis: "Ostatni winnebago" - 4
Willis jak zwykle się świetnie czyta. I jak zwykle, fantastyki jak na lekarstwo.
Reginald Bretnor: "Kobieta po przejściach" - 1
No, Obarski pomysł miał przedni, żeby do antologii z założenia prezentującej historie przyszłościowe wrzucić tekst z lat pięćdziesiątych, kompletnie nieznanego w Polsce autora, opowiadający historię jak z baśni Andersena przerobionej przez Dana Browna.
Kir Bułyczow: "Złotousty diabeł" - 3
Tekst przeciętny, dobrze się to czyta i nic ponadto. Odniosłem wrażenie, że niepotrzebnie wrzucony na siłę, żeby było w antologii coś z fantastyki wschodniej.
Ian Creasey:" Milczenie we Florencji" - 2
Ocena jest mierna, gdyż na uwagę zasługuje tylko pomysł. Reszta niestety poniżej krytyki.
Tony Ballantyne: "Trzecia osoba" - 2,5
Tutaj także pomysł niezły, tyle że budowanie świata przedstawionego nie wyszło.
Alastair Reynolds: "Poza konstelacją Orła" - 6
Rewelacja. Niesamowity suspens i to kapitalne zakończenie.
Charlie Rosenkrantz:" Akcja Prewencyjna" - 3
Hmm, a może motywem antologii miały być psy, tylko nie starczyło opowiadań? Koncept interesujący, ale wykonanie przeciętne.
Daniel Abraham: "Kambierz i Żelazny Baron. Baśń ekonomiczna" - 4
Bardzo dobre i oryginalne koncepcyjnie opowiadanie, niestety łopatologiczna końcówka niweczy ogólne wrażenie.
Gene Wolfe: "Memorare" - 4,5
Kolejne w ostatnim czasie, po "Miasteczku Castleview", podejście do Wolfe'a i kolejny raz odbiór kapitalnej całości niweczy chaotyczna i fragmentaryczna narracja. Odnoszę wrażenie, że to nie jest jednak kwestia kiepskiego tłumaczenia, a szkoda, bo klimat jest niesamowity.
Stephen Baxter: "Ostatni kontakt" - 3,5
Pomysł świetny, tylko opowiadanie sprawia wrażenie konspektu, a nie samodzielnej całości. Temat główwny to popularna ostatnio ciemna energia. Poza tym jak to jest możliwe, że po zagładzie Słońca nic się nie zmienia m.in. w kwestii pól magnetycznych Ziemi? Rzecz mocno niedopracowana.
Antologia nowej science fiction Peter F. Hamilton
5,5
Umówmy się. Tak, nazwiska znane i szanowane. Niektóre bardzo. Nie oznacza to jednak, że same teksty automatycznie będą należały do tych z najwyższej półki. Niestety, tak dobrze nie jest. Jednego na pewno odmówić całości nie można - antologia zebrała opowiadania różne. BARDZO różne. Każde kolejne jest niemal całkowitym przeciwieństwem poprzedniego; co więcej każdy autor pisze już swoim własnym, wyrazistym stylem, co dodaje wszystkim tekstom jeszcze więcej indywidualności i osobistego szlifu. Niestety, z jakością w parze nie zawsze to idzie...
I tak mamy między innymi Efekt Bowdlera osadzony na świetnym pomyśle, Osobisty Jezus tak jak zręcznie napisany, tak okrutnie odtwórczy, Ostatni Kontakt będący chyba najmniej apokaliptycznym ze wszystkich napisanych apokaliptycznych tekstów, okrutnie rozwlekłą i dziwną Meduzę i Imprezę Pożegnalną, będącą bardziej opowiadaniem obyczajowym niż sf. I tak, jak wszystkie teksty się od siebie różnią, tak ciężko znaleźć wśród nich jakiś prawdziwą perełkę; ciągnik windujący jakość całego zbioru w górę. Z drugiej strony tekstów słabych również tu nie ma... I tak całość zasługuje na dobrą ocenę. Również dlatego, że każdy znajdzie tu coś dla siebie; po prostu różnorodność jest na tyle duża, że praktycznie niemożliwe jest, by przynajmniej jeden tekst nie przypadł czytelnikowi do gustu.