Na dzień dobry mamy babskie spotkanie sześciu przyjaciółek ze studiów i aż żywiłem obawę, że oto czeka mnie standardowa klasyczna głupawa historyjka "z życia najlepszych kumpelek". Na szczęście tak nie jest, a to za sprawą interesującego przedstawienia życia kilku odłamów latynoskiej mniejszości (a może teraz już większości?) w stanach. I dopiero przez ten pryzmat obserwujemy zmagania bohaterek z (nie)codziennością.
Fajny pomysł książki, przedstawić kilka historii przyjaciółek, każda inna, z innymi problemami.
Lekka, nieskomplikowana, z lekkim humorem.
Złym pomysłem było wplątanie w książkę zwrotów po hiszpańsku, przez co ja często wybijałam się z drygu czytania...
Czy polecam ?
Czytałam ją miesiąc bo nie miałam czasu ale myślę że pozycja ciekawa, na letni wieczór.