cytaty z książek autora "Donna Tartt"
Piękno to strach. Cokolwiek nazywamy pięknym, boimy się tego
Wielki smutek, który dopiero teraz zaczynam pojmować: nikt nie wybiera własnego serca. Nie możemy zmusić siebie do tego, żeby chcieć czegoś, co dobre dla nas lub dla innych ludzi. Nie wybieramy tego jacy jesteśmy.
Nie ma nic złego w umiłowaniu piękna. Ale piękno-jeśli nie jest połączone z czymś głębszym-jest zawsze powierzchowne.
Stay away from the ones you love too much. Those are the ones who will kill you.
Dobro nie zawsze wynika z dobrych uczynków, a złe uczynki nie zawsze są skutkiem zła.
Im bardziej ktoś jest cywilizowany, im bardziej inteligentny, im bardziej powściągliwy, tym bardziej potrzebuje jakiegoś sposobu skanalizowania prymitywnych impulsów, na których tłumieniu tak bardzo mu zależy. W przeciwnym razie te potężne stare siły będą się kumulować i wzmagać, aż w końcu eksplodują, tym gwałtowniej, im bardziej były powstrzymywane, często wystarczająco potężne, żeby całkowicie znieść ludzką wolę.
Czasami, kiedy dochodzi do wypadku i rzeczywistość staje się zbyt nagła i dziwna, by ja ogarnąć umysłem, wkrada się poczucie surrealizmu. Akcja zwalnia do onirycznego tempa, klatka po klatce; ruch ręki, wypowiedziane zdanie wypełniaja całą wieczność. Małe rzeczy - świerszcz na łodydze, żyłki na liściu - potężnieją, wydobyte z tła nabierają rażącej wręcz ostrości.
Jeśli budzisz się z zamiarem zamordowania kogoś o drugiej, raczej nie zastanawiasz się, czym nakarmisz zwłoki na kolacje.
- Śmierć jest matką piękna - powiedział Henry.
- A czym jest piękno?
- Trwogą.
- Dobrze powiedziane - pochwalił Morrow. - Piękno rzadko jest czymś delikatnym lub pocieszającym. Wręcz przeciwnie. Automatyczne piękno jest często dość zatrważające. (...) I jeśli piękno to trwoga, w takim razie czym jest pożądanie? Wydaje nam się, że mamy wiele pragnień, ale w istocie mamy tylko jedno. Jakie?
- Aby żyć - powiedziała Camilla.
- Żyć wiecznie - dodał Bunny z brodą opartą na dłoni.
Nie ma nic bardziej samotnego i dezorientującego niż bezsenność.
w porannym świetle nawet najbardziej pospolite rzeczy stają się znośne.
Co zrobić, jeśli jest się akurat posiadaczem serca, któremu nie można zaufać...? Co zrobić, jeśli to serce z własnych, niezgłębionych powodów uparcie, w obłoku nieopisanego blasku, odciąga cię od zdrowia, domu, odpowiedzialności obywatelskiej, silnych więzów społecznych i wszystkich wszystkich bezkrytycznie wyznawanych powszechnych cnót prosto ku pięknym światłom ruiny, samospalenia, katastrofy?
Kiedyś, jak przypuszczam, nosiłem w sobie różne historie, ale teraz nie mam już innych. Nie będę nigdy w stanie opowiedzieć żadnej historii – oprócz tej jednej.
Piękno to trwoga. Jeśli nazywamy coś pięknym, drżymy przed tym.
Nie miałem jej nic do zaoferowania. Byłem chorobą, niestabilnością, wszystkim, przed czym chciała uciec.
Nasza własna jaźń czyni z nas ludzi bardzo nieszczęśliwych i właśnie dlatego tak bardzo chcemy ją zgubić.
Bo nie obchodzi mnie, co mówią inni ani jak często i elokwentnie: nikt mnie nie przekona, nigdy, przenigdy, że życie to jakaś niesamowita, przynosząca satysfakcję gratka. prawda jest taka: życie to katastrofa. Podstawowy fakt naszego istnienia - naszych prób nakarmienia się, znalezienia przyjaciół i czego tam jeszcze - to katastrofa. Zapomnijcie o tych wszystkich absurdalnych bzdurach z "Naszego miasta", które są na ustach wszystkich: cudzie narodzin, radości z każdego kwiatka, "życie, jesteś zbyt cudowne, by cię uchwycić" itd. Dla mnie - i będę to powtarzał zawzięcie do dnia śmierci, dopóki nie padnę na swoją niewdzięczną nihilistyczną gębę, za słaby, by wypowiedzieć te słowa: lepiej nigdy się nie urodzić, niż urodzić się w tym szambie. Kloace szpitalnych łóżek, trumien i złamanych serc. Nie ma zwolnienia, nie ma apelacji, "nie ma zmiłuj", by użyć ulubionego określenia Xandry, prócz wieku i straty nie ma posuwania się do przodu, prócz śmierci nie ma innego wyjścia. [...] czy ma jakiś sens to, że wiemy, iż dla nas wszystko kończy się źle, nawet dla najszczęśliwszych wśród nas, i że wszyscy na koniec tracimy to, co jest dla nas ważne - i że wiemy pomimo tego wszystkiego, pomimo tak okrutnych reguł gry, że można w nią grać z pewnego rodzaju przyjemnością?
Ale czasem, niespodziewanie, rozpacz przelewała się przeze mnie falami i wtedy aż brakowało mi tchu; a gdy fale cofały się, spoglądałem na zasolony wrak zalany światłem tak jasnym, tak smutny i pusty, że nie umiałem sobie przypomnieć, czy świat kiedykolwiek nie był martwy.
Po cóż lękać się rzeczy, o których nic się nie wie? - spytał. - Jesteście jak dzieci. Które boją się ciemności.
A poza tym, czy śmierć naprawdę jest aż tak straszna? Straszna wydaje się wam, bo jesteście młodzi, ale kto wie, czy jemu nie jest teraz lepiej niż wam? Albo- jeśli śmierć jest podróżą do innego świata- czy nie spotkacie się znowu? Otworzył leksykon i zaczął czegoś szukać.
-Po cóż lękać się rzeczy, o których nic się nie wie?- spytał.- Jesteście jak dzieci. Które boją się ciemności.
Lubimy wierzyć, że w tym starym wyświechtanym powiedzeniu "amor vinicit omnia" kryje się ziarno prawdy. Ale jeśli się czegoś nauczyłem w trakcie mego krótkiego i smutnego żywota, to tego mianowicie, że ta konkretna sentencja jest kłamstwem. Milość nie zwycięża wszystkiego. I ktokolwiek myśli inaczej jest głupcem.
Tylko od czasu do czasu zauważyłem łańcuch na stópce ptaszka lub zastanawiałem się nad tym, jak okrutny zgotowano mu los - wzbijał się na krótko, zmuszony do powrotu zawsze w to samo smutne miejsce.
Po co w ogóle czymkolwiek się przejmować? Czy jaki istoty wrażliwe nie zostaliśmy umieszczeni na ziemi, żeby zaznać szczęścia w tym krótkim czasie, który jest nam dany?
Martwi ukazują nam się w snach - wyjaśnił Morrow - bo tylko w ten sposób mogą sprawić, że ich zobaczymy; to, co widzimy, jest jedynie projekcją, wyświetlaną z ogromnej odległości, jak światło pulsujące z martwej gwiazdy...
Nie możemy wybrać, czego chcemy, a czego nie chcemy, taka jest trudna, samotna prawda.
To już lepiej nigdy się nie urodzić- nigdy niczego nie chcieć, nigdy na nic nie liczyć.