cytaty z książek autora "Herta Müller"
Tak długo opakowywałem się w milczenie, że trudno mi się rozpakować w słowach.
Obojętność powoduje zaniedbanie zewnętrzne, w jej przypadku tak nie było. Była raczej wewnętrznie zdziczała albo dumna z samotności, albo obca samej sobie, odkąd zerwała się ta więź. Ani radosna, ani smutna, z niezmiennym wyrazem twarzy. Szklanka wody miała w sobie więcej życia niż ona. Przypominała ręcznik, kiedy się wycierała, stół, kiedy z niego sprzątała, krzesło, kiedy siadała.
- Nic nie szkodzi - odparłam. Ale szkodziło, jak wszystko, czego nie mogłam ani wytrzymać, ani zmienić.
Wolność sprawia, że ludzie stają się bezmyślni, i to jest szczęście. Nie masz przeciwnika, któremu nieustannie musisz stawiać czoło.
Jeżeli noc od każdego zabiera alkoholowe zamroczenie, musi być nad ranem zalana aż po gwiazdy.
Jestem zmęczony i nie mam ochoty strasznie za czymś tęsknić.
Czym jest szaleństwo? Znika po prostu rzeczywistość, jej miejsce zajmuje surrealizm.
Każda historia rodzinna jest prywatną kalką historii epoki.
- Kiedy milczymy - powiedział Edgar - stajemy się nieprzyjemni, kiedy mówimy - śmieszni.
Nikt nie pożąda strachu, którego ktoś inny sobie przysparza. Ze szczęściem jest na odwrót, dlatego nie jest ono dobrym celem na żaden dzień.
Ojczyźniani ideolodzy nie mogą sobie wyobrazić, że można kochać rzeczy, których nie da się znieść, że miłość i przesyt mogą być tym samym, że są rzeczy pomiędzy, które składają się z czegoś innego, niż jest się w stanie opisać.
Przesiadywaliśmy razem przy stole, ale strach tkwił w każdej z naszych głów osobno, tak jak przynosiliśmy go na te spotkania. Śmialiśmy się często, żeby go ukryć przed sobą nawzajem. Ale strach łatwo się wymyka. Ledwo człowiek opanuje twarz, już wkrada się w głos. Jeśli uda się twarz i głos wziąć w garść jak coś obumarłego, strach prześlizguje się przez palce.
Tajemnice nie znikają, gdy się je opowie, to co można opowiedzieć stanowi tylko powłokę, nie sedno. Może jedynie jeżeli niczego nie przemilczam jestem blisko sedna.
Po matczynych bólach w krzyżu było napisane: Pani Margit doniosła mi, że chodzisz z trzema mężczyznami. Bogu dzięki, że to Niemcy, ale to i tak kurewstwo. Człowiek latami płaci za naukę dziecka w mieście, do tego jest dobry. Zamiast podziękowania dostaje mu się kurwa. (...) Fryzjer pracował kiedyś w mieści i już wtedy mówił, że kobiety z wykształceniem są jak plwociny. Ale człowiek myśli, że jego dziecko takie nie będzie.
W strachu zaglądaliśmy w siebie nawzajem tak głęboko, jak nie wolno było tego robić.
Pisanie ma więcej wspólnego z milczeniem niż z mówieniem. Zdania mówią coś, oczywiście, ale uzgodniłam to wcześniej ze sobą, w porozumieniu z milczeniem, nie z mówieniem. Nigdy nikomu nie powiedziałabym, że morze jest wielką łąką, a piana na wodzie rzeżuchą wodną. Nie powiedziałabym tego nawet samej sobie.
Jeśli ktoś tylko dlatego, że chodzi, je, śpi i kogoś kocha, robi cmentarze - powiedział Edgar - to jest większym błędem od nas.
Milczenie nie jest przerwą w mówieniu, lecz czymś odrębnym.
O życiu można wiele powiedzieć. O szczęściu nic, gdyż przestałoby nim być. Nawet szczęcie, które się przegapiło nie znosi słów.
Więcej nie powiem, ponieważ kiedy mówię, opakowuję się jedynie inaczej w milczenie.
Prowokowana kłótnia była zawsze zamierzona, przypadkowe były tylko jej skutki. Na koniec wściekłości za każdym razem dochodziła do głosu, nie dobierając słów, miłość. Ona istniała zawsze. Ale w czasie kłótni miała pazury.
Lepiej byłoby mieć w głowie rzeczy, których można dotknąć, zamiast myśli, nad którymi mędrkuje się bez końca. Ludzie, których chce się zatrzymać lub pragnie się ich pozbyć, i przedmioty, które się zachowało lub straciło. Wtedy byłby porządek: pośrodku głowy stoi Paul, a nie moje wczepianie się w niego i jednoczesne odsuwanie w tej samej miłości.
Pierwszy pasek boli, ale człowiek przyzwyczaja się do tego, bywają gorsze rzeczy - powiedziała kosmetyczka. Gorsze rzeczy. Mogłabym jej nawet powiedzieć jakie.
Pół nocy wracałam z dworca do domu. Marzyłam, żeby nie dojść nigdy. Już nigdy nie zasnęłam w nocy.
Chciałam, żeby miłość odrosła jak skoszona trawa.
Chętnie bym się dowiedziała, czy u innych ludzi mózg jest odpowiedzialny i za rozum, i za szczęście. U mnie mózg wystarcza tylko na to, żeby zrobić szczęście. Na zrobienie życia już nie wystarcza. W każdym razie na zrobienie mojego.
Nie wie, że żyje i że musi zaśpiewać się na śmierć. Nie przyjdzie do niej żadna choroba, która by jej pomogła w umieraniu.
Dopiero wtedy dowiedziałam się, że nerwy na zawsze pozostają nadwerężone po nazbyt silnym ciosie. Że to nadwerężenie nerwów pozostaje na przyszłość, że sięga nawet po przeszłość. Zmienia nie tylko rzeczy następujące po tragicznym zdarzeniu, lecz również wcześniejsze, które nie miałyby nic wspólnego z tym wstrząsem, gdyby do niego nie doszło. Wszystko jest jakby zahipnotyzowane przez tę katastrofę, ani w głowie, ani w życiu nie da się już niczego od niej oddzielić. To, co było przed wstrząsem, prezentuje się w spojrzeniu wstecz tak, jakby już wtedy stanowiło w ukryciu, a więc nierozpoznane, oczywistą zapowiedź późniejszej straty, jakby było lekkomyślnie zignorowanym prologiem.
Zawsze, kiedy muszę już iść, chciałabym zostać w domu, tak jak zostaje strach, od którego nie mogę Paula wyzwolić. Jak moje szczęście, zostawiane w domu, gdy wychodzę. On o tym nie wie, nie zniósłby tego, że moje szczęście zdaje się na jego strach. O wie to, co widać.
W dwóch pozostałych uczyłem się od anioła głodu surowej dumy. Była tak surowa, jak nieugiętość wobec chleba. Męczyła mnie okrutnie.