Harry Haft: historia boksera z Bełchatowa. Od piekła Auschwitz do walki z Rockym Marciano Alan Scott Haft 7,4
ocenił(a) na 83 lata temu Mimo tytułu i efektownej okładki - nie jest to książka o boksie. Owszem, jest on w niej czasem obecny, bo przecież pomógł głównemu bohaterowi przetrwać niewyobrażalny koszmar życia w obozie koncentracyjnym, czy też po wojnie "stanąć na nogi" w dalekiej Ameryce. Jednak boks nie jest tematem przewodnim tej publikacji. Co wcale nie znaczy, że jest ona przez to mniej ciekawa...
Bo przecież ten człowiek żył naprawdę, a opisywane zdarzenia miały miejsce w rzeczywistości. Sporo z nich w okrutnej - bo tej wojennej, choć widzianej nie z pierwszej linii frontu, lecz zza obozowego drutu kolczastego. W takich, jakże bezlitosnych chwilach prawdy pokazujemy/dowiadujemy się, ile tak naprawdę jesteśmy warci. Gdy mimo koszmarnych, wszechobecnych przeciwności trzeba zacisnąć pięści, i stanąć do (często nierównej) walki - nie tylko tej fizycznej, ale może nawet głównie mentalnej - o ostatnie okruchy własnej godności, a niekiedy życia... I nie ma, że "za chwilę", coś boli lub "muszę się przygotować ". Bo jest tylko sławetne, beznamiętne > tu i teraz < ... Wygram lub (bardzo) boleśnie polegnę, odchodząc w otchłań zapomnienia...
Jednak myliłby się ktoś sądząc, że wraz z końcem wojny wszelkie okropności, jakie człowiek czyni drugiemu - przestają mieć miejsce. Owszem - masakrowanie gołymi pięściami obozowych współtowarzyszy niedoli, czy akty kanibalizmu wśród więźniów - zakończyły swój "niechlubny żywot", ale.. Mafia oraz wszelkiej maści gangsterzy, w przeróżnych zresztą obszarach życia, nieraz działali przecież z niewiele mniejszym okrucieństwem, by osiągać swe niecne cele. O czym Harry Haft - już za wymarzoną Wielką Wodą, miał wątpliwą przyjemność przekonać się na własnej skórze...
Nic więc dziwnego, że niezwykle mroczne czasy, w jakich tytułowemu bohaterowi przyszło żyć, i czyny, których musiał dopuszczać się, by przetrwać - pozostawiły trwały ślad w jego psychice. Zaś niniejsza książka (ponoć długo nagabywał syna, by spisał te wspomnienia) jest swego rodzaju "spowiedzią", próbą otrząśnięcia się z brudu, latami pokrywającego jego duszę. I chyba spełniła swą rolę, skoro w jednym z wywiadów Harry stwierdził, że czuje się "najszczęśliwszym facetem na świecie ". Ale miało to miejsce dopiero pod koniec życia, gdy codzienne koszmary istnienia przestawały już bywać tak okrutnie dokuczliwe...