Jesteśmy społecznością, która kocha książki

W niewielkim angielskim miasteczku dochodzi do tajemniczych i krwawych ataków, których ofiarami na początku są zwierzęta. Wraz z upływem czasu ataki zdarzają się coraz częściej. Na pomoc mieszkańcom do miasteczka przybywa młody zoolog Adler, którego fascynacja zwierzętami nie pozwala przejść obojętnie obok tych ataków, zwłaszcza jeśli chodzi o nienaturalne zachowanie dzikich gatunków zwierząt. Czy po przyjeździe do Anglii uda mu się rozwiązać zagadkę tajemniczych ataków? Czy dowiemy się, kim jest Bazin i jaka rolę odgrywa tutaj mroczny zamek, którego jest właścicielem? Przyznam szczerze, że bardzo rzadko sięgam po książki z gatunku fantastyki. Do tej pory przeczytałam ich zaledwie kilka w swoim życiu. Kiedy jednak premierę miała książka Marty Merriday „Adler. Tajemnice Zamku Bazina” już wiedziałam, że obok tej książki nie będę mogła przejść obojętnie. Po pierwsze dlatego, że zoologia to był jeden z niewielu przedmiotów, które tak uwielbiałam na studiach. Dodatkowo, kiedy dodamy elementy kryminału czy nawet horroru, to zdecydowanie książka dla mnie! Muszę przyznać, że już od początku książka totalnie mnie wciągnęła w swoją fabułę. Niech nie przeraża was opasłość książki, bo choć z pewnością książka wymaga skupienia czytelnika, to styl pisania autorki, opisy fauny i flory okolicznych lasów sprawiają, że oczyma wyobraźni ten fantastyczny świat możemy zobaczyć w całej okazałości. Dodatkowo mnóstwo humoru na kolejnych kartkach, a także wiele tajemnic i zaskakujących zwrotów akcji powodują, że jesteśmy wciągani w historię coraz bardziej i strony lecą jedna za drugą. Znajdziemy tutaj trochę specjalistycznej terminologii oraz rożnego rodzaju ciekawostki, ale nawet dla osób nie obeznanych w temacie nie powinno to być problemem, ponieważ na dole każdej strony znajdują się wyjaśnienia w postaci krótkich przypisów. Zakończenie natomiast pozostawia nas z kolejnymi pytaniami, na które mam nadzieję, znajdziemy odpowiedzi w kolejnym tomie. Nie mogę się już doczekać!