cytaty z książek autora "Zbigniew Mikołejko"
(...) wrażliwość nie chroni przed złem. W każdym z nas mieszkają ciemne moce. Wrażliwość nie jest wystarczającym warunkiem nieczynienia zła.
W dzisiejszej kulturze Zachodu, do której należymy, istnieje przecież przekonanie, nieustannie wpierane nam w mózgowia, że zawsze musimy sobie poradzić. To fikcja. Nie dajemy rady, musimy czasem przegrać albo przynajmniej odstapić od zamiaru, od planu - trzeba sobie to powiedzieć szczerze, chociaż boli.
Więzi między mężczyznami kobietami są tak wewnętrzne i tak nasycone rozmaitymi dyskretnymi przeżyciami, że wyprowadzanie ich na scenę publiczna uważam za niestosowne. I bolesne.Coś, co się rozgrywa między dwojgiem ludzi, powinno zostać miedzy nimi.
W zniewolonym świecie utrzymujemy zatem pozory wolności polegającej na tym, że można sobie poszczekać. I tyle, i nic więcej. To poszczekiwanie niczego nie zmienia.
Chcę tylko powiedzieć, że nauka rości sobie pretensje do odczarowania świata, ale ma ograniczony zasięg, jest wielkim procesem falsyfikacji, jest przybliżaniem tylko i modelowaniem świata, a nie jego sumiennym, dokładnym opisywaniem. Zapominamy więc, że żyjemy w królestwie modeli, bo świat nie jest nam dany bezpośrednio przecież.
Nie ma heroicznej i pięknej śmierci. Heroiczna śmierć to śmierć, która została poddana operacjom ideologicznym.
Wolność płynie z brzucha, z wnętrza, ze sposobu życia i oddychania, nieprawdaż?
I powiedzmy sobie jasno, że kiedy rozum czuwa, też budzą się potwory.
Solidarność i samotność. Trzeba cały czas między tymi dwoma biegunami miotać się i błądzić, niestety. Cała sztuka polega jednak na tym, aby błądzić w miarę rozumnie i jako tako uczciwie.
Ale nasza rzeczywistość ma także skrzeczące struny, powiedziałbym. Inny więc tego aspekt: genewskie Obserwatorium Finansów bardzo ciekawie opisuje to, co się z nami dzieje. Mówi, że oto jesteśmy świadkami - termin znowu nieładny, ale ważny - „finansjalizacji". Co to oznacza? Tyle, że relacje międzyludzkie na wszystkich poziomach zostały zastąpione przez transakcję, przez kontrakty. Uczeń czy student nie jest w tej chwili uczniem czy studentem, ale „odbiorcą usługi edukacyjnej". Pacjent nie jest
pacjentem, ale „odbiorcą usługi medycznej", wierzyciel nie jest wierzycielem, tylko kimś, kto jest właścicielem pewnych zobowiązań, Pani nie jest dziennikarzem, ale „wytwórcą produktów medialnych" Krótko mówiąc, relacje międzyludzkie, które wcześniej wymagały dyskusji, kontaktów, zostały zastąpione przez sprzedaż i kupno usługi. I transakcja, kontrakt, umowa stały się wzorcem dla wszelkich stosunków międzyludzkich.
Co więcej, błędy - które czynię, mimo wszelkich obietnic dawanych sobie cały czas, i nie jest to tylko moja przypadłość - powtarzam. Jest w człowieku pewien przymus błądzenia. Robienia tego samego. Mimo że jest to coraz tragiczniejsze i coraz śmieszniejsze zarazem. Bo kiedy młody człowiek popełnia błędy, patrzy się na to z pewnym
zrozumieniem. Wiadomo, młody człowiek ma do tego prawo. Ale jak te same błędy, błędy młodości, robi stary człowiek, to jest to śmieszne i żałosne. Śmieszne do potęgi. Trudno dla błędów starego człowieka znaleźć zrozumienie. Więc głupota nabiera wtedy znamion bolesności, a jednocześnie przeraża i staje się matnią - bo nie można z tego wyjść.
Książka to nie jest papier, to nie jest przedmiot. To jest głos innego człowieka, to jest jego myśl, serce, dusza, i co tam zechcecie.