Teraz. Fizyka czasu Richard A. Muller 6,7
ocenił(a) na 55 lata temu To jedna z tych książek, z którymi mam kłopot. W dobrej książce popularno-naukowej autor stara budować treść na równym poziomie zaawansowania, operować pojęciami ze spójnego systemu poznania i jasno dzielić sądy pewne od prawdopodobnych, a te od niemal niemożliwych czy sprzecznych w ramach jakiejś założonej struktury metodologicznej. Książka "Teraz. Fizyka czasu" fizyka Richarda Mullera jest niestety próbą połączenia wody z ogniem, pokazania jednym tchem osiągnięć fizyki i własnych nieweryfikowalnych przekonań w tych miejscach, gdzie nauka nie ma odpowiedzi. Nie jest przy tym kluczowe, czy te odpowiedzi kiedyś będą znane, czy sama istota rzeczywistości nas obiektywnie skazuje na niepewność.
Najpierw jednak plusy, które według mnie są wystarczające do sięgnięcia po książkę, a przynajmniej po jej 3/4 tekstu. Muller dość ciekawie i czasem niestandardowo pokazał rozumienie czasu, 'teraz', 'przedtem' i 'potem' w ramach teorii względności. Bardzo ciekawie skomentował sens entropii, jako jednego z kluczowych zjawisk wpływających na nasze rozumienie zmienności w czasie. Gorzej wypadła dyskusja teorii kwantowej. Podane przykłady wydały mi się dość nieczytelne. Jeśli ktoś z tej publikacji chciałby się dowiedzieć jak mechanika kwantowa odnosi się do czasu i co jest w niej najbardziej niesamowitego, będzie miał kłopot. Muller wprowadził ad hoc kilka pojęć (jak amplituda prawdopodobieństwa) bez kontekstu i szansy na zrozumienie u początkującego w fizyce czytelnika.
Dobrym pomysłem było umieszczenie na końcu pracy kilku dodatków z podstawowymi rachunkami, które w ramach teorii względności prowadzą do zadziwiających wniosków. Chyba najciekawsze było pokazanie, że teoria ta dopuszcza układy odniesienia z odwróconą kolejnością zdarzeń. Po raz kolejny czytelnik uświadomi sobie (literatura dostępna po polsku jest juzż bogata),że podstawy dziwnego zachowania czasoprzestrzeni (paradoks bliźniąt, dylatacje) są formalnie do wykazania matematyką wykładaną w ramach szkoły średniej. Bardzo jednoznacznie Muller skrytykował zasadę antropiczna, jako coś bezużytecznego (str. 202-203). To duży plus, szczególnie, gdy coraz liczniej autorzy książek popularnych z kosmologii posiłkują się tą koncepcją, co miałaby jakoby pomagać im w budowania dyskursu wokół sensu i przyczyny istnienia.
Dwie ostatnie części książki (str. 279-339) są dla mnie głównie przykładem nieuczciwości autora. Z świetnie pokazanych wcześniej niejasności i luk w rozumieniu świata, przechodzi do snucia własnych fantazji, które są z reguły 'meta-', 'para-' lub 'a-' fizyczne. Z braku pełnej wiedzy o świecie kwantowym, w szczególności chodzi o splatanie (czyli podejrzenie o złamaniu przyczynowości) i ogólniej o komplikacje na poziomie kwantowego pomiaru, wysnuwa wnioski o możliwości istnienia wolnej woli i duszy. Po pierwsze nie zdefiniował autor tych pojęć, co czyni dyskusję o nich dość mglistą. Po drugie dość nieuczciwie zasugerował, że dywagacje na tym poziomie są równie uprawnione, jak analizy na przykład kolapsu funkcji falowej. To ostatnie zjawisko, choć wciąż tkwi za zasłoną niejasności, to jednak prowadzi do jednoznacznych wyników, zaś zakładanie wolnej woli niczego na poziomie fizyki nie wyjaśnia. Jest pojęciem nieoperacyjnym. Równie nieprzekonujący jest według mnie argument związany z pracą mózgu i zjawiskami z pogranicza neurologii i psychologii. Według autora empatia, cnota, dobro czy istota percepcji koloru, z jednej strony przekreślają fizykalizm, z drugiej czynią z fizyki naukę niekompletną (str. 317). Z drugim się zgadzam, tylko wnioski autora z tego faktu są dość niepokojące. Zakłada on bowiem, że wyjściem z tych ograniczeń jest holizm dowolnych typów poznania w jeden system 'nad-prawdy', która pozwoli zrozumieć wszystko, a co najmniej więcej. Dla mnie to forma religii. Z faktu, że aktualnie coś jest niejasne nie warto wyciągać wniosków o istnieniu odpowiedzi tak skomplikowanych, że ich potwierdzenie (falsyfikacja) jest niemożliwe. Front badań nauki musi być spekulatywny, ale jednocześnie oparty na jakichś narzędziach sprawdzonych w działaniu (np. na matematyce).
"Teraz" jest nietypowym eksperymentem formy, który mogę ocenić dwojako. Mogę dać notę na podstawie własnych odczuć, albo uwzględnić dodatkowo dydaktyczność ważną dla początkującego czytelnika, który nie zna fizyki współczesnej. Uznałem, że moja ocena 'gwiazdkowa' uwzględni ten ostatni parametr. Większość książki jest świetna, ale z 25% treści się nie zgadzam (tak na poziomie oferowanego przesłania, sposobu argumentowania). Sporo satysfakcji podczas lektury dawało mi przedstawianie kontrargumentów na tezy autora. Generalnie to plus. Jednak czytelnik, który chciałby zacząć przygodę z pojęciem 'czas', z jednej strony dostaje klasyczne podstawy, z drugiej dalece zawężony i wysoce subiektywny (a co gorsza z zupełnie niezasygnalizowanymi innymi możliwymi podejściami) dyskurs z dominującym 'machaniem rękoma', czyli gdybaniem.
Dobre fragmenty oceniam na 8, średnie na 6, słabe na 3. Ponieważ te ostatnie są dla mnie metodologicznie kluczowe, to stawiam finalne 5.
Czyli chyba polecam przeczytać, ale bez budowania przeczucia o uzyskaniu prawdy dogmatycznej zaoferowanej pod koniec książki.