cytaty z książek autora "Jan Paweł Krasnodębski"
Dzieci rodzą się powoli. Kwiaty też wolno rosną.
Pamiętaj, że jest w Tobie Dorosły, Rodzic i Dziecko. Niech ten Dorosły będzie mocny, żeby Dziecko się nie rozhuśtało.
Nie ma miłości obustronnej. Nie ma wtedy szczerości. Jest to krępujące. Nie ma miłości absolutnej i wzajemnej. Wtedy ktoś się wycofuje. Czegoś nie może znieść. To chyba czysty egoizm. Chce się kochać bardziej niż być kochanym. Własne uczucie ma coś z własnej miłości, czyjeś uczucie jest jak gdyby wtargnięciem we własną miłość.
Nie myśl. Działaj. Rób to, co ci serce podpowiada, bez względu na to, czy będziesz pierwszy czy ostatni.
A ja nie potrafię być zupełnie obojętny, to znaczy nie potrafię nie zastanawiać się i nie myśleć, bo obojętny życiowo na pewno jestem.
Liczy się samo słońce, a nie palec który na to słońce wskazuje. Stąd wszelkie gadanie o samobójstwie jest czcze i niedyskretne. Owocny jest wyłącznie sam czyn, owo zniszczenie siebie samego, które w sposób paradoksalny jest świadectwem najwyższej władzy nad sobą. Człowiek, chociaż w ciągu życia źle się prowadził, popełniał niegodziwości i łajdactwa, kiedy decyduje się na zadanie sobie śmierci osiąga najwyższy stopień jestestwa, nagle odnajduje siebie samego. Dopiero w chwili, kiedy przestaje istnieć, dostępuje wreszcie pełni życia.
Nie miałem ochoty na wódkę. Nie miałem ochoty na żadną tabletkę. Nie miałem siły, by posmarować bułkę masłem. Nie miałem sił, aby zapalić papierosa. Tylko huczało mi w głowie i taka była moja życiowa prawda. Zamknąłem oczy. Powinienem umrzeć.
Prawdziwa miłość nie jest upajającym zapachem, który z czasem wietrzeje. Jest ona pieczęcią - niezniszczalną nawet przez śmierć.
Trudno mi oddać zapachy pierwszych książek, one bardziej kojarzyły się z zapachami kobiet. Moja mama tak ładnie pachniała... Pani w bibliotece... Pani polonistka... Pierwsze dziewczyny, do których nie wiedziałem, w jaki sposób podejść... Pachniały... Ostry, już perfumowany zapach pierwszej kobiety... Woda kolońska za uszami, tak leciutko, zarazem niesamowicie... Zapach dłoni, przegubów... Bałem się tych zapachów. Zacząłem wąchać książki. Prawie każda miała coś innego... Inny powiew. Potem zapach książek zlewał mi się z zapachem kobiet... I chociaż jestem już stary... to pozostało... Siebie nigdy nie wąchałem.
Uważaj z tą panią wódką. Na dłuższą metę nie warto się z nią zadawać. To podła dziwka.
Strzyżyk. Dużo tajemnic po tobie można się spodziewać... Bardzo żwawy, prostolinijny, trzepotliwy, drobniutki, brązowy, z krótkim, często zadzieranym ogonkiem, brew kremowa... „Tek tek”, „tr tr”, „cerr”. Głośna świergocąca strofa z długim trelem końcowym. Lubisz stosy chrustu... Kuliste gniazdo z mchu...
Wiszę pomiędzy codziennością, z którą jest przecież lepiej, a tym ''zupełnie, fatalnie źle''. Próbuję się wyrwać, i tu i tam, próbuję znaleźć drogę; i zdaję sobie sprawę z niekonsekwencji. Po prostu za słaby jestem, nic mi się tak naprawdę nie chce, a z moją ambicją to cholernie zagmatwana sprawa.
(...)chciałbym milczeć, nie wiem po co się mówi. Nie jest to porozumiewaniem. Jest się skazanym na głos, na półprawdę.
Boże , jak ja siebie nie lubię , czuję wstręt za to wszystko i ja porozbijam te lustra, bo nie mogę w nie patrzeć, nie mogę w nie patrzeć, nie mogę w nie... patrzeć, nie ma mnie w nich...
Jaka ja już jestem stara...Może mogę jeszcze być młoda, jak kiedyś ?...
Czasem dostajemy podarunek od losu, ale to jak z piękną starożytną wazą, którą dostałeś od znajomych na nowe mieszkanie. Jest cenna, piękna i delikatna, ale Ty już urządziłeś mieszkanie meblami z Ikei. I stoisz tak z głupią miną, zachwycony pięknym prezentem, który nie pasuje do niczego, co już posiadasz.
Czyżby rzeczywiście prawdą było, iż człowiek nie ma w sobie nic prócz starości, wspomnień i marzeń?