Zulejka otwiera oczy Guzel Jachina 8,2
ocenił(a) na 105 tyg. temu To się dopiero nazywa: Literatura. Literatura przez wielkie L. Długo się zbierałam za przeczytanie "Zulejki", odstraszała mnie chyba nawet nie objętość, a nieporęczność tej książki - jest wydana w większym formacie niż przeciętna książka, dodatkowo w twardej okładce, przez co nie mieściła się do mojego ukochanego plecaczka - a że czytam głównie w drodze, to dla mnie ważne, żebym mogła książkę bez większych trudów zapakować. Tak więc przypadkiem wyszło, że spośród kilkunastu książek, które otrzymałam w prezencie gwiazdkowym, najlepszą zostawiłam sobie na koniec - istną wisienkę na torcie.
"Zulejka otwiera oczy" rozpoczyna się historią Tatarki mieszkającej we wsi Jułbasz niedaleko Kazania. Piszę świadomie - rozpoczyna się - ponieważ w dalszej części lektury okazuje się, że tematyka książki jest o wiele, wiele szersza, gdy tytułowa Zulejka rusza, wbrew własnej woli, w świat. Ale zacznijmy od początku. Losy głównej bohaterki śledzimy od 1930 roku, kiedy to mieszka w niewielkiej wsi w jednym domu wraz z mężem i teściową. W jułbaskiej części książki poznajemy świat rosyjskich Tatarów - ich życie codzienne, relacje rodzinne, stroje, kuchnię, zwyczaje i wierzenia religijne, które łączą w sobie islam ze spirytualizmem - pozostałością po wierze z czasów przedmuzułmańskich. Autorka bardzo szczegółowo opisuje tatarskie życie sprzed prawie stu lat, a plastyczny język powieści sprawia, że czytelnik ma przed oczami żywe obrazy - zupełnie jakby przeniósł się w miejscu i w czasie i na własne oczy obserwował życie Tatarów. (Moim ulubionym aspektem poruszanym przez autorkę w tej części książki jest opis tatarskiej łaźni. Zulejka nie jest bogata, a mimo to koło jej domu stoi wybudowana przez jej męża łaźnia. Gdzie by w polskiej wsi lat 30. szukać czegoś takiego? Sama jeszcze jako dziecko, na początku lat 2000., jadąc na wieś, kąpałam się w balii.)
W dalszej części książki autorka otwiera okno na większy świat - zaczynamy obserwować nie tylko samą Zulejkę. Zulejka wciąż pozostaje główną postacią książki, ale prócz niej pojawiają się inni. Wraz z obserwacją akcji rozkułaczania chłopów, poznajemy bliżej nie tylko sąsiadów Zulejki z Jułbasza, ale też współosadzonych w kazańskim więzieniu czy wreszcie - pasażerów eszelonu na Syberię i mieszkańców nowo utworzonego obozu pracy. Poznajemy doktora, cenionego chirurga i ginekologa, który przed trudnymi wydarzeniami schronił się we własnym umyśle, a jego przebłyski świadomości może wywołać jedynie bliskość chorego, poznajemy artystę, malarza i rzeźbiarza, autora ponad dwudziestu popiersi Lenina, poznajemy małżeństwo leningradczyków, a także nadzorcę eszelonu, a następnie komendanta obozu pracy. Zaczynamy śledzić szersze grono bohaterów, poznajemy ich przeszłość, wgłębiamy się w myśli i obserwujemy czyny. Obserwujemy oczami ich wszystkich półroczną podróż pociągiem przez prawie cztery tysiące kilometrów z Kazania do dystryktu Siewiero-Jenisiejskiego, gdzie założono obóz pracy, obserwujemy powstawanie obozu i walkę o przetrwanie - szczególnie w pierwszym roku warunki były tragiczne - wycieńczeni ludzie trafili do głuszy, gdzie musieli sami, bez pomocy jakichkolwiek fachowców ani materiałów z zewnątrz, zadbać o wybudowanie schronienia, o zdobycie pożywienia, o ubrania - szczególnie na zimę. Podobnie jak w przypadku opisu tatarskiego wiejskiego życia, również tutaj autorka posługuje się bardzo obrazowym językiem, a wydarzenia i postacie wydają się jakbyśmy obserwowali je tu i teraz na własne oczy.
Trzeba przyznać, że Guzel Jachina posiada ogromny talent pisarski. Dawno nie czytałam tak dobrej książki, z pięknym, plastycznym językiem, dopracowanej w każdym aspekcie. Kreacje bohaterów - jak żywe. Każdy ma zestaw unikalnych cech, każdego cechują charakterystyczne dla niego działania - zgodne z charakterem i przebytą drogą życiową. Fascynujący opis życia ludzi - zarówno w Tatarstanie, jak i na Syberii. Dbałość o szczegóły - widać, że autorka poświęciła mnóstwo czasu na studiowanie wszelkich aspektów życia z tamtych lat, i to nie tylko powszechnie znanych faktów dotyczących życia miejskiego, ale przede wszystkim tatarskiego, wiejskiego życia i życia rozkułaczonych na dalekiej Syberii. Największą siłą tej książki jest jej autentyczność. Przez ponad czterysta stron ani razu nie miałam wrażenia, że czytam jakąś niedorzeczność, że coś jest mało prawdopodobne i tak naprawdę możliwe wyłącznie w wyobraźni autora. "Zulejka otwiera oczy" jest podróżą w miejscu i w czasie i przez to stanowi prawdziwą ucztą czytelniczą. Nie mogę dać oceny innej niż 10/10. Ta książka w pełni na nią zasługuje.