Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263Artykuły
Powstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70Artykuły
Powiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17Artykuły
Zadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tomasz Gawędzki
![Tomasz Gawędzki](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-author-140x200.jpg)
5
6,0/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, sport
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,0/10średnia ocena książek autora
103 przeczytało książki autora
70 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autora![Chudini - awatar](https://s.lubimyczytac.pl/upload/default-avatar-32x32.jpg)
Sprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Pomocnicy i obrońcy. Gwiazdy mundialu Katar 2022
Tomasz Gawędzki
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2022
Euro 1960-2020. Historia piłkarskich mistrzostw Europy
Tomasz Gawędzki, Norbert Tkacz
6,7 z 15 ocen
27 czytelników 2 opinie
2021
Jak oni komentują?! czyli z Wembley wita Dariusz Ciszewski
Tomasz Gawędzki
4,7 z 25 ocen
45 czytelników 5 opinii
2018
Najnowsze opinie o książkach autora
Vince Carter. Half-Man, Half-Amazing Tomasz Gawędzki ![Vince Carter. Half-Man, Half-Amazing](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5019000/5019917/988305-352x500.jpg)
5,6
![Vince Carter. Half-Man, Half-Amazing](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/5019000/5019917/988305-352x500.jpg)
Vince Carter, człowiek i koszykarz instytucja. Istna legenda, jeden z najbardziej dynamicznych zawodników grających na skrzydle, jak i na pozycji rzucającego obrońcy w dziejach NBA, jak i w całej ,,koszykarskiej myśli ludzkiej”. To jeden z tych atletów, który miał w sporcie tyle samo pecha, ale i szczęścia: spore osiągnięcia, jednakże brak mistrzostwa NBA na koncie, nie mówiąc o ,,styranych przedwcześnie kolanach"; jak wiemy to o ,,pierścienie” w NBA rozgrywa się największa gra. To również ten dunker, który zasłynął cudownym, niedającym się ująć w jakiekolwiek słowa wsadem (a właściwie to trzema tego typu akcjami) podczas Slum Dunk Contest anno domini 2000, konkursu rozgrywającego się od dziesiątek lat w okolicach połowy lutego, praktycznie każdego roku - w okresie święta koszykówki w amerykańskiej lidze basketu, w tzw. NBA All-Star Weekend. Kto widział właśnie te wsady, tym bardziej kto mógł oglądać takie wydarzenie na żywo, wie o kim i o czym mowa.
Słysz ,,Carter”, to odpowiadasz z myślą o koszykówce: ,,tak, to cały Vince, to właśnie ten gość, który zdaniem wielu dziennikarzy, trenerów i specjalistów od koszykówki zaszczycił świat jednym z najbardziej soczystych, mięsistych, niezwykle wyjątkowych dunków w dziejach tej dyscypliny - w kontekście sportu zawodowego. Cudowna 360-tka, genialny windmill, no i ten wsad ,,z hakiem”- ręka wsadzona do obręczy, głęboko aż po krańce przedramienia. A wszystko to podczas All-Star Weekend ponad 20 lat temu - sympatycy dobrze wiedzą, o który dzień, miejsce i okoliczności chodzi. Bo mówiąc łopatologicznie: ,,to było coś!”. I w tym kontekście również nie zapominajmy o historycznym wsadzie byłego zawodnika Toronto Raptors i New Jersey Nets – w tych klubach Amerykanin grał najdłużej – podczas Igrzysk Olimpijskich w Sydney w 2000 roku. W meczu z Francją, w błyskawicznie rozprowadzonej akcji pod koszem przeciwnika, Vince wykonał – nazwany później przez Francuzów, ,,Le Dunk de la mort”, tłumacząc: wsad śmierci. Owym ,,nieszczęśnikiem” nad którym Carter, dosłownie to ujmując, przeskoczył lekko tylko się nad nim opierając, był Frederic Weis, dobrze zapowiadający się francuski koszykarz, grający w większości przypadków na pozycji Centra, który, co istotne, został nawet wybrany do NBA w loterii draftowej w 1999 roku, jednakże nigdy nie zagościł on na poważnie na parkietach tej ligi, prawdopodobnie (choć nie każdy wierzy w tą teorię) za sprawą… tego jak Amerykanin ośmieszył go tym eksplodującym olbrzymią mocą wsadem na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney. Do dziś nikt nie chce za bardzo powracać wspomnieniami do tych chwil, nawet sam ,,powód”, a co dopiero Weis.
Takie oto wyżej nakreślone wspomnienia i elementy charakterystyki sportowej kariery Vince’a Cartera nakłoniły mnie do zajrzenia po niedawno wypuszczoną w Polsce, książkę pióra rodzimego dziennikarza, Tomasza Gawędzkiego. "Vince Carter. Half-man, Half-amazing" bardzo dobrze zastępuje mi to, co ukazał film dokumentalny pt. "The Carter Effect" z 2017 roku; produkcja ta została całkiem sympatycznie przyjęta przez widzów, sportowców i krytyków. Ukazuje wpływ tego zawodnika na popkulturę, świat koszykówki, a przede wszystkim na społeczeństwo i kulturę Kanady, w którejCarter grał przez kilka pierwszych sezonów swej zawodowej kariery w NBA. Dokument dokumentem – pokazuje tylko określoną przez wizję reżysera prawdę, w tym przypadku bardzo bliską rzeczywistości. To właśnie takie produkcje – w kontekście filmowych biografii sportowych - zawsze chce się oglądać najchętniej. To sprawia, że inaczej patrzy się, a potem odbiera książkowe publikacje w gatunku biografii, w tym przypadku chodzi o pozycję poświęconą Vince’owi Carterowi właśnie. Teoretycznie sama publikacja pana Gawędzkiego, jeśli nie szuka się jej zbyt intensywnie na polskim rynku książek nowych jak i używanych, może przejść nam przed oczami praktycznie niezauważona. To jest ten typ książki, ,,która gdzieś tam sobie jest, ale o której wie tylko garstka osób, albo dowie się ten, kto uparcie szuka czegoś w książkach o sporcie nowego”. To przede wszystkim wydawnictwo Arena, które wydało do emisji ten tytuł, za bardzo nie trudziło się, aby książkę Polaka wypromować – marketing w tym względzie nieco siadł; jest to też ,,wina” swego rodzaju niszy/publiki, do której ,,Half-man, Half-amazing” się kieruje. Wspomnienia, biografie i dokumenty w środowisku sportu, zwłaszcza jeśli dotyczą one sportowca, którego nie zna cały świat – gdy nie jest to Michael Jordan, Leo Messi, Serena Williams etc. – ale, którego na pewno znają miłośnicy konkretnej dyscypliny sportu, nigdy nie znajdą ogromnego popytu, toteż ilość tego rodzaju wydrukowanych książek nie będzie zadowalająca.
Krążą w sieci opinie, że niniejszym omawiana i recenzowana pozycja nie jest adekwatnie ambitna i konkretna – jeśli chodzi o typowego odbiorcę koszykarskich treści – do ilości objętości treści, którą sobą prezentuje. Narzekania rozchodzą się w kierunku informacji stricte encyklopedycznych, które autor jakby ,,streścił spotkanie meczów, kilka statystyk i notek z wikipedii, po czym poprawił stylistycznie i wkleił do swojej pracy”. Na prawie 400 stronach objętości, pisanych średnio-grubą czcionką, nie oszukujmy się nie znajdziemy ,,kokosów”. Autor wiedział co, jak i dlaczego pisze. Sądzę, że tak wykreowana w całości książka trafia do tych czytelników, którym nie chce się sięgać nieustannie do ,,Internetów”, aby tylko na tym źródle opierać swoją wiedzę o lidze NBA, jakiejś grającej w niej drużynie, czy o pojedynczym graczu. To nie jest na pewno klasycznego typu biografia/reportaż sportowy. Nie. Elementy biograficzne będą w publikacji Gawędzkiego swego rodzaju suplementem, ubarwiającym encyklopedyczną treść. Przynajmniej, co jest wyraźnym plusem dla tej pozycji, pan Tomasz nie wstydzi się używać nieco luźniejszego, gawędziarskiego tonu czy też stylu, w którym porusza się w książce. Pisanie o Carterze w taki sposób sprawia mu satysfakcję; widać, że autor chce nawiązać z czytelnikiem jakąś więź bądź nić porozumienia. Jego starania, które przez kilka dni miałem w formie tak bystrze napisanej książce przed sobą, można porównać do pracy, jaką jako komentator i dziennikarz sportowy wykonuje Wojtek Michałowicz – komentujący mecze NBA, WNBA, Euroligi w koszykówce mężczyzn, dający nam taką dozę informacji w ,,złotoustym” stylu, jakby wiedział on więcej o zawodnikach i samych rozgrywkach niż zawodnicy i liga wiedzą o sobie.
"Half-man, Half-amazing" w swej, że tak to ujmę, literackiej strukturze, podzielone jest na 16 rozdziałów określanych i numerowanych w klasycznym rzymskich stylu. Dla mnie, jako odbiorcy, taka budowa tej konkretnej książki nie ma większego znaczenia w je odbiorze. Po prostu, wygląda to nieco schludniej i bardziej statycznie i zrównoważenie. Każdy z rozdziałów, od pierwszego do ostatniego, jest uporządkowany zgodnie z postępem kariery zawodowej i kontaktu ze sportem na profesjonalnym poziomie Vince’a: od wspomnienia o jego grze na Uniwersytecie aż po ostatni sezon w NBA. I trzeba przyznać, wcale źle nie napisał tej książki pan Gawędzki; autor sprawnie przebrnął przez około 400 stron - ,,sprawnie” to znaczy z perspektywy dziennikarza i miłośnika sportu: wszystko to nakreślone językiem przystępnym w odbiorze, o czym sam autor pisze w okolicach strony 70. Statystyk i danych było tu mnóstwo, a jeśli czytelnik w miarę spokojnie, bez pośpiechu, zapoznawał się z treścią biografii, nie powinno mieć problemu z przyswojeniem ,,cyferek i liczb” z życia ,,The Air Canada” w NBA. Również w publikacji tej da się odczuć to, do jakiego typu docelowego odbiorcy jest ona kierowana. Tak, autor, co odczuwam, napisał tę książkę właśnie, jakby pod wychowanego w latach 80-tych lub 90-tych, rozkochanego w oldschoolowej erze jordanowskiej koszykówki i pierwszych 5-ciu lub 7 lat nowego tysiąclecia. Gawędzki traktuje nas jednocześnie jako uważnego odbiorcę sportowych treści, ale i jako koszykarskiego nerda i jego ziomka z osiedlowej dzielni. Czy to przeszkadza? Na pewno nie, zresztą, gdy dowiedziałem się, że ta publikacja została wydana, cóż, oczekiwałem nieco bardziej ,,podwórkowego”, luźniejszego podejścia do nakreślenia historii o Vince’u Carterze (przyznam się szczerze, książki, i nieważne przez kogo napisanej, o tym sportowcu w ogóle się nie spodziewałem). Tak jak chciałem, tak też w pewnym sensie moje życzenia zostały spełnione. Nic dodać, nic ująć.
Styl, ,,punkt widzenia i punkt siedzenia”, pasja, chęć podzielenia się swoimi fanowskimi i sportowymi doświadczeniami z kimś, kto ma podobne hobby i zainteresowania. W miarę encyklopedyczna doza informacji przekazywana w dość łatwym – dla niektórych zbyt luzackim i chillowym – szyku. Dziennik i wspomnienia człowieka zakochanego w NBA, i który o NBA, mimo upływu lat i pracy w zawodzie związanym ze sportem, nie zapomniał. Odwaga, momentami zbytnia brawura – to jest coś innego całościowo niż klasyczne i tradycyjnie konserwatywne pozycje o baskecie, np. autorstwa Rolanda Lazenby. Przelewanie treści z danego meczu czy wydarzenia – jakby ,,kopiuj, wklej” – co mogło by wskazywać na sięganie przez autora w kierunku uproszczonych schematów, może i przez określony ,,target” odbiorców odbierane jest neutralnie albo negatywnie, osobiście mi nie przeszkadza. Ba! Taka sytuacja w miarę mi odpowiada – chcę wrócić do ,,znaków i cyferek” z danego spotkania czy ikonicznego wydarzenia, w którym zaznaczył się Carter, nie wchodzę w kółko w te ,,Internety”, tylko otwieram "Half-man, Half-amazing" i w większości mam to, co chcę.
Euro 1960-2020. Historia piłkarskich mistrzostw Europy Tomasz Gawędzki ![Euro 1960-2020. Historia piłkarskich mistrzostw Europy](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4982000/4982754/926374-352x500.jpg)
6,7
![Euro 1960-2020. Historia piłkarskich mistrzostw Europy](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/4982000/4982754/926374-352x500.jpg)
Ciekawa, kolorowa i atrakcyjna forma wydania. Dynamiczny, momentami bardzo osobisty język narracji. Dużą zaletą książki jest też to, że autorzy nie skupili się tylko na turniejach finałowych poszczególnych mistrzostw Europy, ale sporo miejsca poświęcili również przebiegowi eliminacji — absolutna nowość, jeśli chodzi o publikacje dotyczące historii Euro.
Nie znajdziemy tu żadnych tabel czy plansz z wynikami, więc książka nie zadowoli miłośników suchych statystyk. Nie taki był jednak jej cel — publikacja nie jest encyklopedią, tylko żywą opowieścią.
Książka wciąga i czyta się ją bardzo szybko.