cytaty z książek autora "Maksymilian Bron"
Pamiętam wymarzone drogi
ze znikającym ptakiem przy zachodzie światła
pamiętam, bo tam szedłem
kiedyś
a teraz ścieżka ta gdzieś przepadła
Nie zniszczyli ulicy, ani jej poboczy z chabrami
Nie zgasło słońce na wieki,
wszystko jest niby tak samo
tylko ja gdzieś zbłądziłem
drąc się, odrzucając korzenie
tylko ja po prostu zwiędłem
bez oddechu maja o dwudziestej
o siódmej zrób to, zrób tamto
uzależnienie uciska
i tylko serce pamięta
a dusza pragnie urwiska
gdzie wolność jest z przodu i w tyle
gdzie obok siadają motyle
Miłość? Tak. I zaczeka
lecz wolność nie żyje we wnękach.
Na rozstaju mostów,
choć banalnie to zabrzmi,
wymieniamy się sercem,
język gryzie miętę,
umówiliśmy się na szczyt,
nie na podróż piorunów,
widzimy tylko powóz,
zamiast czekać na tęczę.
Wciąż szukam odpowiedzi,
patrząc na zmieniające kolory liście.
Inni przestali już nawet pytać,
a i mi zaczęło wystarczać przeglądanie się w słońcu
i zamknięcie oczu na pustynny cień,
który tak bardzo kłuje rdzeń.
Nasz koncentracyjny obóz
ciągle poddawany jest promieniowaniu,
dzięki któremu, za drobną opłatą,
po zrzuceniu pasiaków włączają nam seriale,
abyśmy jedyne szczęście odnaleźli
w półwytrawnym winie lub rosyjskim szampanie,
po którym nie mamy snów o lagerrzeczywistości.
Kiedy wichry położyły ostatnie topole,
a brud urósł pod paznokciami,
słońce nie dopuściło do rozkwitu jęczmienia,
a zwierzęta z ludźmi kąpały się w zimnie.
Po walkach bez krwi i anginie serca,
z trucizną szczęścia na mutującej fali
napisał spojrzeniem i wyrył w umyśle:
„ludzie są zbędnym dodatkiem do mnie”.
Nadzieję
dają szepty,
których nie słyszą szwendacze,
motyl mocujący się z babim latem,
wiatr, który szeleści wśród jarzębin,
lądujący kruk na wierzchołku wierzby,
echo miłości i skoszone siano,
nadzieję, że gdy liście stracą kolor,
obudzimy się na dźwięk innego zegara
jeszcze raz,
jeszcze raz,
jeszcze...
Widzisz, synu, problemem większości ludzi jest wiara w granice. Przez to granice są cały czas obecne w ich umysłach... Świat nie upada wraz ze zmieniającym się tłem czy wydarzeniami, lecz rozpada się wówczas, kiedy czernieje serce.
By życie z samym sobą, spojrzenie w lustro było do zniesienia.
Poczuł, że już pora na nowy start. Że mógłby znów się zakochać. Że kobieta, którą podpiera, nie jest tą jedyną. Że to ona doprowadziła do dzisiejszej sytuacji, zaciągając go do łóżka.
Zaczęły nachodzić ją wspomnienia, ale była jeszcze zbyt słaba, aby ubrać się w zbroję na przeszłość, którą przywdziewała po pierwszej kawie. Przed jej oczyma stanęły próby samobójcze, izba wytrzeźwień, gdzie rozebrano ją do naga i oblewano zimną wodą, siniaki i krew po uderzeniach otrzymanych od ojca dziecka, kiedy była w czwartym miesiącu ciąży, Lwów, skąd pochodzili jej dziadkowie, poniemiecka kamienica w Wałbrzychu, chatka jej dziadka, czasy, gdy sprzedawała suszoną miętę, jako trawkę, i zarobiła swe pierwsze pieniądze, aborcja, gdy zaszła w ciążę z niekochanym mężczyzną. Próbowała przedawkować kiedyś wszystko, nawet Vibovit. Wtedy nie było to jednak śmieszne, a o piątej rano tym bardziej. Coraz rzadziej wspominała samobójstwo ojca.
Nikt nie pukał do jego drzwi. Nikt nie zostawiał na klamce swoich odcisków palców. Nikt nie dzwonił, nie przesyłał wiadomości. Kobiety, które poznawał, odchodziły szybko zniesmaczone brakiem jakiejkolwiek reakcji z jego strony. Kroczył po śladach nieszczęśliwych literatów – potencjalnych samobójców, z których kiedyś się naśmiewał, bo był przekonany, że odkrył sposób, żeby uniknąć ich bólu.
Wygrał. Zabił na jakiś czas uczucia. Pozornie. Bo tak żył. Pozornie.
Ale wciąż blokuje mnie fizyczność tego świata... Czasami boję się, że nie będę wiedział, gdzie jest granica pomiędzy tymi światami... I obudzę się... nie wiem... w więzieniu...
Wiesz... kiedy nawet nasze oczy nie widzą prawdy, a jedynie odbicie niechcianego... jeśli szukamy Stwórcy, który daje i odbiera życie... sami mamy stać się na Jego podobieństwo...
Tak naprawdę, to jestem tylko poetą
choć zostawiam na wielu drogach swoje ślady
to zostawiam je w pożyczonych butach
gdzieś na poboczu autostrady.
W życiu chodzi o to, by wygrywać bitwy. Wojny i tak nie wygrasz. Całe życie jest wojną. Koniec wojny to nasza śmierć...