Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zofia Krawiec
2
6,5/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
79 przeczytało książki autora
289 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Szepczące w ciemnościach Zofia Krawiec
6,7
„Szepczące w ciemnościach” to interesujący reportaż dotyczący pierwowzoru wiedźm w wydaniu współczesnym. Zofia Krawiec w perfekcyjny sposób doszukuje się symptomów cech czarownic w dzisiejszej, kobiecej niezależności. Autorka, poprzez niezwykle śmiały rozmowy z osobami obcującymi na co dzień z teraźniejszymi „Baba Jagami”, eksploruje feministyczny świat, udowadniając przy tym liczne zbieżności z zamierzchłą, czarodziejską rzeczywistością. Jej rozmówczyniami i rozmówcami są, m.in.: Manuela Gretkowska, Aleksandra Kluczyk, Mikołaj Sobczak czy Agnieszka Szpila. Ich ciekawe analizy eksponują odważną, nieskrępowaną i niezłomną analogię „matek” prawdziwej, wyzwolonej kobiecości z obecnymi ikonami feminizmu. Książkę czyta się z ogromnym zainteresowaniem i podziwem dla unikalności tematu. Charakteryzuje ją powabna świeżość, aktualność oraz istotność poruszanych kwestii. „Szepczące w ciemnościach” to bezprecedensowa nowość wydawnicza, niewątpliwie wymykająca się zatęchłej sztywności przekazu i warta zasmakowania.
Polecam. Damiano
Miłosny performans Zofia Krawiec
6,3
Autorka odkryła, że dzieło twórcy świadczy o jego sense of life. No brawo! Szkoda tylko, że nie wniosło to nic do rozwoju estetyki rozumianej jako gałąź filozofii, a było opowiadaniem o kilkunastu nic nieznaczących dla świata osobach. Obok sztuki to nawet nie leżało. Teraz jeszcze ten namiętny praktyk anarchogramatyzmu reklamuje się gdzie popadnie roznegliżowanymi zdjęciami, bo oczywiście nikt nie chce tego czegoś czytać.