Wykłada dziennikarstwo na Uniwersytecie Bostońskim. Jako reporter przez niemal dwadzieścia lat pracował w redakcji „Boston Globe”, był nominowany do nagrody Pulitzera i zdobył liczne nagrody dziennikarskie. Dwukrotnie został nominowany do prestiżowej Edgar Award. Mieszka w Belmont w stanie Massachusetts z żoną Karin i czwórką dzieci.http://www.dicklehr.com
Kolejna książka, którą sięgnąłem z półki ze względu na zamknięte biblioteki :)
Tytułowym diabłem jest James Bulger, gangster który został objęty programem ochrony świadków. Pozyskany przez FBI, miał sypać współtowarzyszy, aby rozbić siatki gangsterskie panujące w Bostonie.
Tyle teorii. W praktyce skończyło się to czymś w rodzaju odwrotnej infiltracji, mianowicie agent FBI, który był odpowiedzialny za kontakt z Bulgerem, był de facto jego wtyką w agencji. Gangster przez wiele lat był bezkarny, prowadził swój interes, zabijał ludzi bez żadnych konsekwencji, potem przez wiele lat się ukrywał, pojmany został w dość groteskowy sposób w wieku 80 lat.
Cała historia odbiła się ogromnym echem w Stanach Zjednoczonych, skandal był nie do opisania, a agent FBI, który nota bene znał się z Bulgerem z lat młodzieńczych, został skazany na 40 lat więzienia.
Ciekawa historia, warto sobie ją przybliżyć.
Pakt z siwym diabłem
Zaczyna się jak reportaż i po przeczytaniu kilkudziesięciu stron skapowałem, że czytam reportaż, czy coś na kształt dziennikarskiego śledztwa. Nastawiałem się od początku na historię kryminalną na faktach, ale z jakakolwiek fabułą. A tu dostajemy suche fakty, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak domysły, poparte na końcu książki obszernymi przypisami i źródłami. Trochę mnie irytowało częste używanie zwrotu „na przykład... wtedy i wtedy Siwy zrobił to a kiedy indziej tamto, a teraz wracamy do ciągu dalszego omawianego kawałka”. Nie podszedł mi zbytnio styl tej książki, dlatego, że czytając czułem chaos. Autorzy trzymają się z grubsza lini czasu, ale praktycznie w każdym rozdziale wracają do przeszłości dopisując pewne fakty, jakby wcześniej o nich zapomnieli i uzupełniali, nadrabiali braki. To właśnie wprowadza zamęt w tekście, a nie jestem przyzwyczajony do takiej literatury. Cała historia z pewnością robi wrażenie. Starałem się wobec tego nie wydawać krzywdzącej oceny dla tej książki, tylko ze względu na to, że nie była w moim guście. Dla nie znających się za bardzo na takim stylu, polecam, jako ciekawe, interesujące doświadczenie.