Dziewczyna NN Ewa Kaliściak 6,5
![Dziewczyna NN](https://s.lubimyczytac.pl/upload/books/266000/266795/415241-352x500.jpg)
ocenił(a) na 88 lata temu Po "Dziewczynę NN" sięgnęłam przypadkowo. Spodobał mi się opis, dlatego stwierdziłam "Czemu nie", pomimo że autorem jest polka Ewa Kaliściak. Muszę też przyznać, że bardzo spodobała mi się okładka i to również skusiło mnie do przeczytania tej pozycji.
Trzeba przyznać, że jest to spore tomiszcze, ale napisanym lekkim i przyjemnym językiem, dlatego idzie jak woda. Czyta się ją po prostu szybko. Książka ma jedną wadę, no może dwie: drobny druk i brak rozdziałów. To chyba najbardziej mnie denerwowało. Czytasz i czytasz i nie masz kiedy przerwać, bo gwiazdki, które tak jakby rozdzielają rozdziały, są co 30-40 stron. Normalnie masakra jakaś, ale na szczęście jakoś to przeżyłam. Książka jest typową młodzieżówką i niby współczesne czasy, ale rzuciło mi się w oczy, że w książce liceum składa się z czterech klas. Autorce chyba się pomyliły czasy, bo obecnie mamy 3 kl. gim. + 3 kl. LO.
Teraz może kilka słów o fabule. Główną bohaterką jest Ula, taka szara myszka z maturalnej klasy. Pewnego październikowego dnia, a raczej nocy, ksiądz Grzegorz (którego było zdecydowanie za mało),organizuje wyjazd w góry, na który zabiera Ulę, ich stałą paczkę na wycieczki oraz Tomka Nowakowskiego, najpopularniejszego chłopaka w szkole i w mieście. I podczas wyjazdu Ula i Tomek zbliżają się do siebie i umawiają się na wyjście do kina (na "Epokę Lodowcową", chyba trzecią część). Wiele osób jest przeciwnych temu związkowi, przede wszystkim dlatego, że Tomek ma zobowiązania i nie powinien się rozpraszać. Dlatego para ukrywa swój związek i wie o nim tylko kilka najbardziej zaufanych osób.
Żeby się dowiedzieć, czy udało im się, musicie przeczytać tę książkę.
Książka ogólnie bardzo mi się podobała, pomimo że czytałam wcześniej kilka recenzji na jej temat, które stwierdzały, że jest beznadziejna i szkoda na nią czasu. Osobiście się z tym nie zgadzam. Może tylko to, że faktycznie jest za długa, bo to co znajduje się na 600 stronach, uważam ze powinno się znaleźć góra na 400.
Bohaterowie bardzo mi się podobali. Najbardziej chyba ksiądz Grzegorz. Taki luzak. Ula w połowie książki zaczynała mnie wkurzać. Trochę ją rozumiałam, ale wiedziała na co się piszę. A Tomka to lubiłam za samo imię. Uwielbiam je :P
Uważam, że nie był to czas stracony i polecam tym, co nie mają co czytać na te długie, jesienne wieczory.