cytaty z książek autora "Tomasz Świtek"
Usiadł tak, by ciepło promieni słonecznych otulało jedynie Jego stopy.
Spojrzał przed siebie...
Z początku stromym zboczem w dół,
Wówczas zakręt przy małej polanie i ostro pod górę,
Wśród drzew porośniętych mchami...
Zamyślił się, co jest tuż za najbliższym zakrętem...
Teraz wstanie...
Pozwoli promieniom słonecznym otulić siebie całego,
A potem...
A potem: z początku stromym zboczem w dół,
Wówczas zakręt przy małej polanie i ostro pod górę,
Wśród drzew porośniętych mchami...
Jeśli chodzi o ten "pal Azji Tuchajbejowicza" to mam na myśli taki sposób pracy, którego trochę kiedyś doświadczyłam, kiedy to klient musi się dokładnie dopasować do terapeuty, do jego myślenia, słów, pojęć, zachowań. Oczywiście wtedy się okazuje, że taki terapeuta jest uniwersalnym narzędziem, bo każdy pacjent do niego pasuje, tak jak każdy człowiek pasuje do tego, by być nadzianym na pal. To jednak, że takie dopasowanie jest bolesne i rzadko kto zejdzie z pala bez ran, jeśli w ogóle ujdzie z życiem, to już inna sprawa. Taki terapeuta ma ten przywilej, że zawsze wie lepiej, zawsze jest pewny swego, zawsze wie co i jak robić, a jeśli jego klient kiepsko to znosi, to znaczy, że jeszcze nie dojrzał do terapii.