cytaty z książek autora "Edward Rutherfurd"
W ciągu lat poznał smutną prawdę: czas zabliźnia małe rany, ale na wielkie jest tylko opatrunkiem, pod którym wciąż potajemnie sączy się krew.
Wszystkie rządy są skorumpowane. To tylko kwestia skali zepsucia.
Van Dyck uważał, że człowiek staje się niebezpieczny za sprawą polityki i religii. Handel natomiast sprawiał, że ludzie mądrzeli.
... nie musimy się bać niedźwiedzia. Musimy go pokochać. Bo doskonała miłość zwycięża strach".
Nawet jeśli nie możemy osiągnąć trochę szczęścia, nasze życie może być bogate pod wieloma względami.
W takim razie powinien wiedzieć, że wszyscy ludzie są komuś winni posłuszeństwo: syn powinien słuchać ojca, a ojciec cesarza.
Kiedy żeglarz wyrusza w morze, przygotowuje statek, wyznacza kurs i stawia żagiel. Nic więcej nie może zrobić. Nie wie, jakie sztormy napotka, jakie ziemie odkryje, nie wie nawet czy wróci do domu. To jest właśnie przeznaczenie i musisz je przyjąć. Przed przeznaczeniem nie da się uciec.
Po lewej jechali najemnik z Niemiec i rycerz z Polski. Świętopełk szanował Polaków. Dochowywali wprawdzie posłuszeństwa papieżowi w Rzymie - co w jego oczach stanowiło wadę - ale byli dumni i niezależni. Ten zaś był odziany we wspaniały brokat.
Pewnego dnia mijali niewielki dopływ Oki.
-Ta rzeczka też ma dawną fińską nazwę, Moskwa - powiedział przewodnik.
-A co jest tam dalej? - spytał ojciec Janki.
-Miasteczko o nazwie Moskwa. Nic szczególnego.
-Jeden wodospad jest na miłość, drugi na zdrowie, a trzeci na bogactwo - powiedziała żona zarządcy.
-Ale który jest na co?
-A kto to wie? - padła cudowna ruska odpowiedź.
- Przywiązuje się pan do kraty, chce sikać na czyjąś głowę, a potem widzi pan dziewczynę, której pan nigdy przedtem nie widział, i decyduje się pan z nią ożenić?
- No właśnie.
- Pan jest wariatem. Jem kolację z szaleńcem. - Pokręciła głową. - Nie ma mowy, monsieur.
- Nie może pani odmówić.
- Oczywiście, że mogę.
- Nie, to niemożliwe, bo jeszcze się pani nie oświadczyłem.
- Co za wariat.
Człowiek nigdy nie jest wolny (…). A już na pewno nie wtedy, gdy rządzą nim jego pragnienia.
Rewolucja wyzwoliła nas z więzienia wzniesionego przez Kościół. Załamała się władza księży. Ludzie mogli otwarcie przeczyć istnieniu Boga, uwolnić się od przesądów, iść za rozumem.
Problem z chrześcijanami polega na tym, że oni mówią jedno, a robią drugie.
Nikt mi jeszcze nie udowodnił, że Bóg istnieje, więc jak mogę wierzyć?". Wiara w coś gołosłownego wydawała jej się pozbawiona sensu.
poziomego "Chiny" w kształcie wachlarza, jaki nosiła większość dam, lecz wokół pojedynczego drewnianego pręta nad głową, nawet nieozdobionego kwiatami. Szlachetna Nałożnica Yi nie starała zamiast tego się wyglądać ładnie stworzyła stylizację kojarzącą się z doskonale skonstruowanym znakiem chińskiego pisma: skomplikowanym, a zarazem wyrazistym. Była przy tym niezwykle opanowana i znakomicie powściągała swoje emocje. 🙂Jak powie wam każdy ogrodnik, wystarczy otoczyć otwartą przestrzeń murem, żeby wydała się ona większa. Jeśli zamkniemy chiński znak w obramowaPAŁAC LETNI 683 z 1154 jeszcze 135 str. rozdziału.
Guanji miał pięć lat, kiedy matka pokazała mu, jak ma się zabić.
- Ach, wy liberałowie - westchnął Aleksander ze smutkiem. - Wam się zawsze wydaje, że ludzie postępują rozsądnie.
Gdy nasi władcy robią coś dobrego, zapewniają, że to na zawsze, a potem odwołują. Ale gdy wprowadzają złe prawo, mówią, że to na jakiś czas, a prawo zostaje.
Na przekór burzom statek żegluje naprzód. Nigdy nie zatonie. Właśnie taka jest historia Paryża.
Mówią, że władza i pieniądze to najsilniejsze afrodyzjaki, ale wspólnota wyobraźni działa równie mocno i dłużej.
Nawet dziś, ku zaskoczeniu cudzoziemców, mieszkańcy Rosji mają problem ze wskazaniem drogi. Rosjanin, zapytany, czy droga biegnie na wschód czy na zachód albo ile ciągnie się kilometrów, nie umie odpowiedzieć. Bo po co mu ta wiedza, skoro w tym bezkresnym krajobrazie horyzont nieustannie się oddala i ciągle jest taki sam?
Ale Rosjanin umie powiedzieć, jak płynie rzeka.
Dlatego wieśniacy wiedzieli, że ich nieduża rzeczka wpada do większej rzeki, która po jakimś czasie łączy się z wielkim Dnieprem. Wiedzieli też, że gdzieś daleko, za południowym stepem, Dniepr wpada do morza.
To wszystko. Zaledwie pięcioro z nich widziało Dniepr na własne oczy. Wówczas Rosja jeszcze nie istniała, nie było też żadnego układu odniesienia pozwalającego określić położenie wioski. Moglibyśmy jedynie powiedzieć, że leżała na północ od Morza Czarnego, gdzieś na wschód od Dniepru i na zachód od Donu, nieco na wschód od lasów i na zachód od stepów, nad jedną z wielu nieoznaczonych na mapach rzek. Większa dokładność na tych niezbadanych przestrzeniach i tak nie miałaby sensu.
Chiny" błąd. Ilekroć dochodziło do konfliktu a przecież według nas wojnę zawsze wywoływała druga strona, nie my od Chińczyków domagaliśmy się odszkodowania na pokrycie własnych wydatków, a także po to, żeby zniechęcić ich do wszczynania dalszych kłopotów. Dotarło do mnie, że z taką polityką wiąże się sporo problemów. Po pierwsze, wytaczając argumenty natury moralnej i twierdząc, że winę ponosi zawsze ktoś inny, pogłębiamy jedynie wrogość między naszymi krajami. Po drugie, powołując się na własną moralną wyższość, musimy zwykle uciekać się do kłamstw, co w ogóle nam nie służy. BOKSERZY 1120 z 1154 ink BOOK jeszcze 2 str. rozdziału.