Alfabet pisarza: Remigiusz Mróz
Bez wątpienia należy do grona najbardziej rozpoznawanych polskich pisarzy kryminałów. Rocznie publikuje więcej książek niż przeciętny Polak czyta. W swoim alfabecie zdradza kto jest jego największą inspiracją, dzięki komu zaczął pisać i jakimi rakietami gra w badmintona. Przed wami alfabet Remigiusza Mroza!
A jak Archer. Jeffrey Archer, baron Weston-super-Mare i jeden z brytyjskich pisarzy, przez których sam kiedyś zachciałem pisać. Wprawdzie wiele jego nowych powieści powiela ten sam schemat, ale Więzień urodzenia był jedną z pozycji, która przewróciła mój czytelniczy świat do góry nogami.
B jak bieganie. Nie mogło być inaczej. Bez przebiegnięcia dziennie przynajmniej piętnastu kilometrów z trudem funkcjonuję.
C jak Chyłka. Bezczelna baba, którą poznałem, kiedy weszła do pokoju widzeń, by zetrzeć się z wyjątkowo trudnym klientem. Nie miałem wtedy pojęcia, że nasza znajomość potrwa tak długo i przełoży się na cały cykl książek i serial telewizyjny.
D jak Dagmara. Pierwsza osoba, która przeczytała Parabellum (czyli moją pierwszą książkę). A zarazem pierwsza osoba, która uświadomiła mi, że naprawdę napisałem powieść.
E jak Erica. Pierwszy wydawca, który przyjął mój tekst do druku. Po wysłaniu „Parabellum” na odpowiedź czekałem mniej więcej dwa tygodnie. I do dziś pamiętam krótkiego maila, którego dostałem w odpowiedzi: „Kiedy można do Pana zadzwonić?”.
F jak Ferdydurke. Jedna z niewielu lektur szkolnych, którą czytałem z prawdziwą przyjemnością. Może dlatego, że moja polonistka jej nie znosiła i dało mi to pretekst do rozpętania wojny podczas omawiania dzieł Gombrowicza.
G jak gnomy. Jedna ze znajomych dziennikarek upiera się, że piszą książki za mnie, bo to niemożliwe, żebym sam tyle pracował.
H jak Henning Mankell, nieodżałowany szwedzki maestro kryminalny. Stworzył serię, która ma w sobie wszystko to, co najlepsze w skandynawskich kryminałach.
I jak ineksprymable. Czyli dowód na to, że pisanie rozwija słownictwo. Szczególnie kiedy szuka się ciekawego zamiennika dla legginsów, kalesonów czy ciepłych rajstop.
J jak „jeszcze jedna strona i na dzisiaj kończę… no, może jeszcze jedna”.
K jak King. Stephen King. Autor kompletny i niedościgniony. Kiedy czytam jego książki, czuję się, jakbym wracał do domu po dalekiej podróży.
L jak Larsson. Stieg Larsson, który jest bodaj głównym winowajcą tego, że sam zacząłem pisać.
M jak Millennium. Wiem, że to właściwie powtórka z „L”, ale nie mogłem się powstrzymać. Te trzy książki naprawdę kazały mi zasiąść do pisania. I wiadomo, że są tylko trzy. O czwartej nic nie słyszałem.
N jak Nabuchodonozor. Imię dla psa, które wymyśliłem na wypadek, gdyby pewna prawniczka z kancelarii Żelazny & McVay kiedykolwiek zdecydowała się przygarnąć jakiegoś czworonoga. (Miał być Nesbø, bo to w moim przekonaniu najlepszy obecnie żyjący autor kryminałów, ale Chyłka oczywiście musiała się wepchnąć).
O jak Opole. Miejsce idealne dla pisarza-pracoholika, bo nawet jeśli muszę załatwić coś w ZUS-ie po drugiej stronie miasta, po godzinie jestem z powrotem w domu. I mogę znowu pisać.
P jak Pages, czyli edytor tekstu w OS X. W moim przypadku sprawdza się najlepiej – włączam pełny ekran, chowam wszystko inne, a przed sobą mam tylko pustą kartkę. Próbowałem kombajnów typu Scrivener, ale ostatecznie i tak wróciłem do Pages.
R jak Rødstrupe. Nie udało się przy „N”, więc niech Nesbø będzie tutaj. Rødstrupe to oryginalny tytuł trzeciego tomu z Harrym Hole, u nas wydanego jako Czerwone gardło. Od tej powieści zaczęła się moja przygoda z Nesbø, która w pewnym stopniu ukształtowała mnie jako pisarza (mam nadzieję).
S jak seriale. Jeden z Chyłką w roli głównej, drugi z Forstem. Czekam niecierpliwie na obydwa, ciekaw emocji, które będą mi towarzyszyły, kiedy zobaczę ich na ekranie.
T jak „The Rip Tide”, album Beirutu, którego słuchałem, kiedy dostałem wspomnianego maila od Eriki o przyjęciu tekstu.
U jak Unfinished business. Czyli folder, w którym trzymam wszystkie napoczęte, ale nieskończone książki.
V jak Vice Versa. Magazyn internetowy, który zacząłem prowadzić w 2001 roku. Doczekał się osiemnastu numerów, a ja dzięki niemu nauczyłem się… nie, pisania raczej nie. Ale z pewnością systematycznej pracy.
W jak Wiesław Myśliwski, w moim przekonaniu najwybitniejszy ze współczesnych polskich pisarzy.
X jak Xenocide, czyli Ksenocyd Orsona Scotta Carda. Pierwszy audiobook, który przesłuchałem (w interpretacji Rocha Siemianowskiego).
Y jak Yonex. Wiem, że to właściwie pisarski alfabet i badminton niewiele ma do rzeczy, ale gram tylko tymi rakietami. I nie mogłem wymyślić nic innego na literę „y”.
Z jak Zaniewscy. Dwaj bracia, którzy byli pierwszymi stworzonymi przeze mnie bohaterami książkowymi.
Jakaś litera w alfabecia Mroza was zaskoczyła szczególnie?
komentarze [12]
Jestem ,jak pan Remigiusz fanką prozy Jeffreya Archera. Natomiast cykl Millennium doczekał się kontynuacji,napisanej przez Dawida Logercranza w podobnym stylu i klimacie jak trzy pierwsze części.Cykl ten składa się już z siedmiu części. U Mroża lubię Chylkę i Frosta. Ciekawe ,kontrowersyjne postacie tych serii , tworzą barwny , pełen dreszczyku emocji klimat. To lubię.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postNie lubię narzekać na pisarzy, bo wielu z nich podziwiam, to zawód niewdzięczny, rzadko dochodowy. Odnieść w nim sukces jest niezwykle ciężko. Niestety Pan Remigiusz jest jak te gwiazdy pop muzyki, mało w nich autentyczności, za dużo tandetnego blichtru i wystudiowanych, ciągle powtarzanych sztuczek pisarskich. Ale przecież takie zero jak ja nie może twierdzić, że pan Mróz,...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejNo cóż,"ilu czytelników, tyle opinii". Na szczęście tak radykalne wypowiedzi w odniesieniu do osoby i twórczości autora pojawiają się rzadko.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Panie Rafale, ilu czytelników, tyle gustów – nie ma lepszych i gorszych, są po prostu inne. I być powinny! Stephen King od kilkudziesięciu lat uparcie powtarza, by nie wartościować literatury, a ja się z nim w pełni zgadzam (przy czym zachęca do krytykowania, wszak to dwie zupełnie inne rzeczy).
Pozdrawiam. :)
Stephen King mądrze prawi. Dobrze, że podziela Pan jego opinię, bo to z pewnością pomaga wieść niełatwy, pisarski żywot.
Korzystając z okazji, zapytam, czy wiadomo, kiedy ukaże się kolejny tom serii z Chyłką? Mam nadzieję, że jest już napisany ;)
Pozdrawiam.
Kolejny tom podobno ma być na początku 2017 r. 😀 A jeszcze wcześniej, w tym roku,bodajże w październiku,premiera innej powieści Mroza - "Behawiorysty"!
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postTak, o "Behawioryście" słyszałam. Bardzo podoba mi się okładka - taka nietypowa: minimalistyczna. Z pewnością przeczytam (jak pozostałe), ale na Chyłkę czekam z większą niecierpliwością :)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJa mam podobnie 😀 Zakończenie "Immunitetu" wbiło mnie w fotel i teraz już się nie mogę doczekać, co nam Pan Remigiusz dalej wymyśli😊
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postFakt, zakończenia Mrozowych powieści wbijają w fotel, i to chyba koronny argument, przemawiający za tym, że warto się z dotychczasową twórczością zapoznać i cierpliwie czekać na kolejne publikacje, robiąc dla nich specjalne miejsce na regale ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postImię dla psa z pewnością rządzi i tak, to jest styl Chyłki. Ona musiała się przecież tu wcisnąć ;) I to fakt, Yonex jest fajny lecz ja wolę Carltona :P
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postLitera N mnie nie tyle zaskoczyła, co zaintrygowała: Nabuchodonozor do tej pory kojarzył mi się wyłącznie z postacią wielkiego, cieszącego się sławą i budzącego respekt, króla, co pozwala przypuszczać, że ów czworonóg pod opieką Chyłki, nabierze, (do pewnego stopnia), iście królewskich cech ;) ;) ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post