Dwa spojrzenia, jeden pisarski głos – rozmowa z Lidią Liszewską i Robertem Kornackim

LubimyCzytać LubimyCzytać
14.08.2020

Lidia Liszewska i Robert Kornacki to duet pisarzy, który ma na koncie już kilka książek docenionych przez czytelniczki i czytelników. Zdaniem wielu w niezwykły sposób opisują zakamarki naszych serc, wzbudzają wiele emocji i nikogo nie pozostawiają obojętnym. W rozmowie toczącej się wokół nowej książki „Tylko szeptem”, która jest początkiem serii „Bursztynowa miłość”, autorzy zdradzają czy łatwo pisze się w duecie oraz jak tworzy się miłosną historię łamiącą przyjęte schematy.

Dwa spojrzenia, jeden pisarski głos – rozmowa z Lidią Liszewską i Robertem Kornackim

[OPIS WYDAWCY] Porywająca opowieść o uczuciach tak niezwykłych, że mówi się o nich tylko szeptem.

Dla Edyty najważniejsze są książki, które tworzy, oraz jej dorosłe dzieci. Skrycie marzy jednak o wielkim uczuciu. Dla młodszego od niej Jacka liczą się przede wszystkim niezależność i wolność, które zapewniają mu rybacki kuter i słone wody Bałtyku. Niespodziewane spotkanie na plaży wywraca ich życia do góry nogami. Zaskoczeni postanawiają dać szansę rodzącemu się uczuciu. Choć dzieli ich wiele, to nastrojowa atmosfera nadmorskiej miejscowości oraz wspólne spacery brzegiem morza sprawiają, że ich relacja pogłębia się. Przypadek połączył tych dwoje, tylko czy to wystarczy?
Co jednak kiedy wydarzenia z przeszłości i obawy o wspólną przyszłość zakłócą szczęście Edyty i Jacka? Czy mimo przeciwności losu ich miłość ma szansę przetrwać?

Judyta Kąkol: Wasza poprzednia seria o perypetiach Matyldy i Kosmy zyskała spore grono czytelników. Jak pracujecie nad tworzeniem serii? Czy macie z góry określone szczegóły fabuły, czy raczej akcja rozwija się wraz z pisaniem?

Lidia Liszewska: Historia Matyldy i Kosmy zaskakiwała nas nie mniej niż czytelników. Oczywiście wiedzieliśmy, jak powinna rozwijać się fabuła, ale – złóżmy to na karb braku doświadczenia u debiutantów – nie określiliśmy na początku sztywnego planu, który wymagałby realizowania punktu za punktem. Poza tym, a to chyba nawet istotniejsze, wypracowaliśmy własny system tworzenia w duecie, który wymagał ciągłej gotowości. Robert nie wiedział, co dokładnie napiszę, więc otrzymując mój fragment, musiał zareagować i zrewanżować się również czymś zaskakującym. To samo dotyczyło mnie, niby miałam już w głowie ułożony ciąg scen, a tymczasem otrzymywałam fragment, który wymagał ode mnie przemodelowania sposobu myślenia. Może brzmi to mało poważnie, ale w tym przypadku rzeczywiście zadziałało i pozwoliło nam napisać żywy, absorbujący odbiorcę tekst o miłości dojrzałych ludzi.

Robert Kornacki: Zwierzę się wam, że po prostu nie wiemy, jak to robić inaczej (śmiech). Do pisania podchodzimy intuicyjnie, zadając sobie zawsze pytanie, jak sami czulibyśmy się, będąc po tej drugiej stronie, i z jakimi emocjami odbieralibyśmy słowa czytane z kartek naszych powieści. Czasem to zresztą robimy, wracając do lektury poszczególnych tomów, i choć dostrzegamy tam błędy, to zarazem bombardowani jesteśmy potężnym ładunkiem emocjonalnym, który pozwala nam odkładać te książki na półkę z poczuciem dobrze wykonanego zadania.

L.: Wracając do pytania o pracę nad seriami wydawniczymi – w przypadku pierwszej, którą nazywamy piękną historią prawdziwej miłości, było dużo spontaniczności. Do drugiej podeszliśmy z większym namysłem. Tego wymaga higiena pracy, bo przecież – poza pisaniem – jesteśmy czynni zawodowo i jak każdy z nas mamy mnóstwo innych obowiązków.

R.: Nie zmienia się tylko jedno – tu też nawiążę bezpośrednio do pytania – akcja rozwija się wraz z pisaniem, pojawiają się nowe pomysły, wciąż zaskakujemy się przesyłanymi fragmentami tekstów i nadal musimy twórczo do tych „zaczepek” podchodzić.

„Tylko szeptem” to historia miłosna, która łamie pewne tabu. To opowieść o uczuciu, które połączyło dojrzałą kobietę z młodszym mężczyzną. Czy łatwo pisze się o miłości łamiącej schematy? Skąd pomysł na taką powieść?

L.: Z rozmysłem, już na samym początku zdecydowaliśmy się, że będziemy pisać tylko o miłości. Ale chcemy to robić po swojemu, łamiąc trochę stereotypowy obraz literatury obyczajowej. Jeśli czytelnik szuka prostej historii kończącej się happy endem, to czuję się w obowiązku uprzedzić, że nasze książki nie będą dla niego najlepszym wyborem. Ich nie da się przeczytać i zapomnieć. Dostajemy sygnały od czytelników, że w historiach, które piszemy, odnajdują wiele prawdy, że te historie zostają z nimi na dłużej i że chętnie do nich wracają.

R.: Zarówno Lidia, jak i ja – trochę z racji wieku, bo przecież zbliżamy się oboje do pięćdziesiątki, trochę z racji przebytej życiowej drogi, niesiemy spory bagaż doświadczeń, które wykorzystujemy, tworząc fabułę i snując później opowieści. One biorą się z życia, z naszej umiejętności obserwacji, słuchania ludzi nawet wtedy, kiedy nie zdają sobie sprawy, że do nas mówią. Łapiemy takie chwile, kolekcjonujemy i dzielimy się z naszymi czytelnikami.

L.: Seria o Kosmie i Matyldzie wypływała mocno z nas samych, z kolei nowa, morska opowieść niesie w sobie mniej osobistych refleksji, a właśnie więcej obserwacji. I biorąc pod uwagę to, co dzieje się obecnie w przestrzeni publicznej, jest bardzo na czasie. Bo przecież mamy tu nie tylko związek dojrzałej kobiety z dużo młodszym mężczyzną, co jeśli nawet nie jest już tabu, to wywołuje wciąż zdziwienie… W „Tylko szeptem” poruszamy też watek homoseksualnej miłości dwóch młodych kobiet. On nie jest pierwszoplanowy, bo to bohaterki z tła, ale pozwala już co nieco zasygnalizować.

Lidia Liszewska

Jak wygląda Wasza praca nad książką? Połączenie damskiego i męskiego spojrzenia na pewno nie jest łatwe. Czy często kłócicie się o szczegóły fabuły, a może harmonijnie uzupełniacie?

R.: Ta praca ewoluuje. Na początku, a przecież nie zaczynaliśmy przygody z pisaniem dawno, bo w 2017 roku, była to postawa daleko idącej akceptacji. Musieliśmy się siebie nauczyć, więc dla zasady żadne z nas nie protestowało za mocno, nawet kiedy odczuwało pewien, nazwijmy to, dyskomfort.

L.: Można by o tym napisać obszerną książkę…

R.: Później zaczęły się przepychanki. Szybko jednak doszliśmy do wniosku, że skoro pracujemy we dwoje, to atmosfera nie może być taka. Dziś poznaliśmy swoje słabe i mocne strony, wiemy na czym stoimy jako twórcy literatury, znamy swoje ograniczenia i koncentrujemy się na tym, by nie budować swojego ego, podkreślając braki partnera, tylko uzupełniać, szeroko nabierając z rezerwuaru drzemiącej w nas kreatywności.

L.: Bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę, że te dwie perspektywy to ułatwienie, handicap. To, co pojedynczy autorzy muszą sobie wyobrazić, my dostajemy już na stracie, wystarczy tego nie przegiąć w którąkolwiek ze stron. I od tego momentu mocno pilnujemy, by w książce była równowaga między pierwiastkiem męskim a żeńskim.

Bohaterowie Waszej powieści są bardzo różni. Edyta jest pisarką, matką i kobietą z bagażem doświadczeń. Jacek to młody mężczyzna, który dopiero poznaje siebie i życie. Który bohater był trudniejszy do wykreowania? Dzieliliście się pisaniem? Lidia tworzyła postać Edyty, a Robert – Jacka? A może było na odwrót?

R.: Zarys tych postaci, tak jak i całej serii, powstał dokładnie rok temu, podczas jednej z nielicznych chwil w roku, kiedy mieliśmy okazję spotkać się twarzą w twarz. Lidia mieszka bowiem na końcu świata, gdzieś pod granicą z Rosją, ja w centrum Polski i dzieli nas jakieś 500 kilometrów. Takie spotkania staramy się wykorzystać roboczo, tak było też i w tym przypadku. Dość dokładnie naszkicowaliśmy te dwie postaci, choć pierwotnie mowa była nie o Jacku i Edycie, a o Bogumile i Barbarze, jako że jesteśmy miłośnikami „Nocy i dni”, i takie współczesne odwołanie do klasyki wydawało nam się nawet zabawne. W sumie nie wiem czemu .

L.: Bogumił miał być skoncentrowany na swoim kutrze, pracowity i zaradny, zupełnie jak jego pierwowzór u Dąbrowskiej. Barbara to artystyczna dusza, zawieszona w lekkim niebycie, potrzebująca męskiego ramienia. Ale wraz ze zmianą imion bohaterów na bardziej współczesne, zmieniły się też ich charaktery. Nie mogę prosto odpowiedzieć, że ja odpowiadałam za kreację Edyty, a Jacek to dzieło Roberta, bo ci bohaterowie to pochodna naszych wspólnych obserwacji. Ale w dużej mierze, właśnie z racji tego, o czym już mówiliśmy, czyli te dwie perspektywy, podział przy konstruowaniu bohaterów odbył się niejako naturalnie (śmiech).

Akcja książki „Tylko szeptem” rozgrywa się nad Bałtykiem. W niesamowity sposób oddaliście klimat i urok polskiego morza. Czy macie szczególny sentyment do tego miejsca?

L.: W ubiegłym roku wybraliśmy się rodzinnie do Mechelinek, to mniej uczęszczana, ale bardzo ciekawa miejscowość nad samym morzem. Apartamentowiec opisany w „Tylko szeptem”, klif i plaża pod nim, deptak ze smażalniami i nawet trochę rybacka spółdzielnia – to były miejsca, które przez te kilka dni pobytu polubiliśmy na tyle, żeby pomysł opisania ich w książce nie wydawał się do końca bezsensowny. Obserwując Bałtyk z tarasu, tak jak później robiła to w książce Edyta, postanowiliśmy, że nasze wrażenia przekażemy w „Bursztynowej miłości”.

R.: Tak się miała nazywać ta książka, w efekcie tytuł przejęła cała seria, a do naszego słownika na stałe weszła inkluzja, podszkoliliśmy się też nieco z terminarza połowów, a przede wszystkim otworzyliśmy się na urok morza. Jeśli udało się choć trochę klimatu tego miejsca oddać w książce, to bardzo się cieszymy, bo w pełni na to zasługuje.

Robert Kornacki

Co było najtrudniejsze w tworzeniu historii Jacka i Edyty? Czy od początku wierzyliście w tę historię, a może były jakieś momenty zwrotne w trakcie pisania?

L.: Tak, wierzyliśmy w nią od początku i kiedy przeczytacie wszystkie trzy tomy, zrozumiecie dlaczego. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, przystępując do pracy, natomiast zupełnie nie wzięliśmy pod uwagę tego, że świat ma swoje plany i na nasze nie musi się oglądać.

R.: To był właśnie moment zwrotny, bo zaplanowaliśmy przebieg fabuły zupełnie inaczej. Chcieliśmy, żeby akcja rozgrywała się tu i teraz, kiedy pisaliśmy o końcówce zimy, to rzeczywiście był to przełom lutego i marca. Nagle jednak zaczęły wchodzić w życie kolejne obostrzenia, zamykano instytucje, obiekty i miejsca spotkań, więc w połowie książki musieliśmy ten pomysł porzucić.

L.: Nie chcieliśmy pisać relacji z czasów zarazy…

R.: Tylko książkę o miłości, bardzo nas to także wytrąciło z rytmu, pozbawiło radości z powoływania do życia nowej książki.

L.: To pisanie nam wtedy „siadło”. Zmieniliśmy koncepcję, daliśmy sobie kilkanaście dni wolnego na ochłonięcie i przyzwyczajenie do nowej sytuacji. Wróciliśmy do tekstu, kiedy pojawił się wyraźny głód. Wtedy wiedzieliśmy, że znów robimy to szczerze i uczciwie.

„Tylko szeptem” to pierwszy tom serii „Bursztynowa miłość”. Czy możecie zdradzić, kiedy pojawi się kolejny tom i jakie perypetie szykujecie dla Edyty i Jacka?

R.: Drugi tom pojawi się na początku przyszłego roku. Jest już gotowa świetna morska okładka, która doskonale oddaje klimat powieści. My teraz zabieramy się do finału tej opowieści, który czytelnicy dostaną w połowie przyszłego roku.

L.: A będzie w tej trylogii wszystko to, do czego naszych czytelników już przyzwyczailiśmy. Nie podajemy niczego na tacy, pozwalamy na smakowanie tekstu, przemyślenia i refleksje. Jest miłość, jest zawód, te wszystkie uczucia, o których – sami wiecie – najlepiej mówić szeptem. Ona i on, jest też ta druga, kurczę – nawet ta trzecia jest.

R.: Dużo kobiet przewija się przez karty tej trylogii…

L.: Obowiązkowo jest też pies. Żadna szanująca się książka nie może obyć się bez szczekającego czworonoga. A na końcu… cóż, mam łzy w oczach, kiedy myślę o finale tej opowieści.

Jakie jest Waszym zdaniem najbardziej romantyczne miejsce na pierwsze spotkanie?

R.: Romantyczne, tak? (cisza) Wspominałem o tłoku na nadbałtyckiej plaży i że ją uwielbiam? W tym kontekście nie bierzcie tego miejsca pod uwagę…

L.: To nie jest kwestia miejsca. Każde może być wyjątkowe, jeśli zobaczysz właściwą osobę, a nie jedynie będziesz ją widzieć. Usłyszysz, a nie będziesz jej tylko słuchać.

R.: O to mniej więcej chodzi w tym naszym wspólnym pisaniu. Dwa spojrzenia, jeden głos. A ty słuchasz i nareszcie słyszysz.

Tylko szeptem

Rozmawiała Judyta Kąkol, Czwarta Strona

Książka „Tylko szeptem” jest już dostępna w sprzedaży


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Ivy  - awatar
Ivy 19.08.2020 14:00
Czytelniczka

Cudowna historia, czekam z niecierpliwością na następny tom ❤

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 14.08.2020 11:14
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post