Elżbieta Cherezińska odpowiedziała na Wasze pytania!

LubimyCzytać LubimyCzytać
15.03.2013

W lutym zbieraliśmy Wasze pytania do Elżbiety Cherezińskiej, autorki m.in. Korony śniegu i krwi czy sagi „Północna droga”. Spośród przesłanych przez Was propozycji wybraliśmy najciekawsze i przekazaliśmy je pisarce. Dziś prezentujemy odpowiedzi, jakich udzieliła.

Elżbieta Cherezińska odpowiedziała na Wasze pytania!


Jest Pani absolwentką Wiedzy o Teatrze Akademii Teatralnej. Czy Pani życie jest w jakiś sposób związane z teatrem, czy może porzuciła go Pani całkowicie na rzecz książek?

Ostatnim ogniwem, który jeszcze łączy mnie z moim wykształceniem, jest słupski festiwal monodramu „Sam na scenie”, który od wielu lat z wielką przyjemnością prowadzę. Pisanie jest zaborcze, wampiryczne, czasochłonne i nie pozwala na „osobiste” więcej. Ale wykorzystuję wiedzę o teatrze w tworzeniu książek. Od dawna łapię się na tym, że piszę scenami, ujęciami i szukam odpowiedniej dramaturgii zdarzeń.

Co sądzi Pani o tym, że wiele osób oraz mediów porównuje Pani książkę do "Pieśni Lodu i Ognia" Martina? Czytała je Pani? Zgadza się Pani z tą opinią czy może kategorycznie zaprzecza?

Czytałam Martina i zawsze publicznie deklaruję mu uwielbienie. A co do porównań: Martin opowieść fantasy osadził w sztafażu powieści historycznej, ja zrobiłam dokładnie odwrotnie. Zazdroszczę mu, bo w formie którą wybrał nie ma ograniczeń. Ja je mam na każdym kroku i najboleśniej odczuwam w scenografii. Nie mogę budować tych wszystkich nadzwyczajnych zamków i przystani, nie mogę opasywać ich murami sięgającymi nieba! Muszę się choć trochę trzymać faktów: zamku Przemysła, Wawelu etc. Szkoda, prawda? Pozostają mi ludzie, bohaterowie i ich świat. Tam sobie mogę trochę poszaleć.

Jakie to było uczucie - nadawać znanym z historii postaciom nowe życie, pasje i charakter? Jak się Pani przy tym czuła? Była to bardziej zabawa, czy może straszna praca - dbać o szczegóły, by nie obrazić jakiegoś zapalonego historyka, który potem napisałby w recenzji książki: Co też ona zmyśliła, te osoby wcale takie nie były! To wręcz profanacja!

To jeden z najtrudniejszych i jednocześnie najbardziej fascynujących elementów w pracy nad powieścią. Balansowanie między trafnie wspomnianą w pytaniu profanacją, prawdopodobieństwem historycznym, psychologicznym i – nazwijmy to umownie – „losem fabularnym” zaplanowanym przeze mnie dla bohatera. W przypadku „Korony śniegu i krwi” najbliżej profanacji byli chyba Bolesław Wstydliwy i Kinga oraz Jakub Świnka. Ale z drugiej strony mam świadomość, iż bez wyrazistych osobowości bohater zginie, przemknie gdzieś między rzędami liter i Czytelnik nie mogąc dotknąć w nim człowieka, po prostu go nie zapamięta. Nawet król, książę, wódz czy arcybiskup mogą umknąć nam w tłumie; tytuł i pochodzenie nic nie znaczą. Czasami w pamięci pozostanie sługa, który wejdzie na scenę raz i więcej się nie pojawi. Pamięć o ludziach tworzą ich ludzkie odruchy, słabości i pasje. I to „coś”, zupełnie nieuchwytne. Pewnie to samo „coś”, dzięki czemu w jednych ludziach zakochujemy się, innych nienawidzimy a jeszcze innych nie zauważamy.

Tworzenie książek osadzonych w czasach odległych z pewnością wiąże się z analizą wielu źródeł i kronik historycznych. Czy są jakieś teksty, które są Pani bliskie z czasów tworzenia "Korony śniegu i krwi"?

Było tego bardzo, bardzo dużo. Najtrudniejsze są zawsze książki związane z architekturą, bo raczej się nie zdarza, albo zdarza się bardzo rzadko - takie szczęście - by był opisany wygląd obiektu w tym momencie historycznym, który mnie interesuje. Trzeba śledzić dzieje odbudowy, historie rekonstrukcji etc. A na końcu dochodzi się do wniosku że „w sumie mało wiadomo”, używa się tej scenografii w kilku ledwie zdaniach, więc to koniec końców frustrujące. Z kolei przez na przykład Średniowieczny dwór rycerski w Polsce Anny Marcinak – Kajzer przebrnęłam z mozołem, ale ta praca przydała mi się bardzo, bo dzięki niej „skonstruowałam” dworzysko Zarembów. Za to oddechem i przyjemnością są spotkania z takimi książkami jak Lingua Symbolica. O pochodzeniu i znaczeniu najstarszych symboli heraldycznych w Polsce profesora Tomasza Panfila albo Zapomniane narody Europy Jerzego Strzelczyka. Za każdym razem trzeba jednak uważać, bo książki mnie wciągają i potrafię łyknąć kilka, choć już wiem, że to nie „mój temat”. A czas ucieka, pisanie stoi, bohaterowie się nudzą.

Dawniej literaturę historyczną tworzyło się "ku pokrzepieniu serc". Czy uważa Pani, że taka funkcja jest wciąż Polakom potrzebna?

Ku pokrzepieniu, ku polityce historycznej etc. Tych ról które spełniać miała proza historyczna było wiele. Ja wiem, czy dzisiaj potrzebujemy „krzepienia serc”? Nie mam pewności. Mam natomiast pełne przekonanie, iż potrzebujemy budowania własnej tożsamości historycznej na wzorcach innych niż klęska, porażka, poczucie krzywdy. Żaden naród nie ukształtuje poczucia wartości na negatywnym bagażu bo to frustrujące, zwłaszcza we współczesnym świecie, świecie obligatoryjnych sukcesów. W dodatku, mam wielką potrzebę wprowadzenia historii do obiegu popkulturowego. Czerpania z niej, przetwarzania. Nie jestem sama, robi to już wielu twórców, ale wciąż mam poczucie, iż jest nas za mało, że trzeba więcej.

Cykl "Północna droga" skupia się na Skandynawii. Czy po napisaniu "Korony śniegu i krwi" zastanawiała się Pani nad napisaniem opowieści fantasy inspirowanej mitologią, wierzeniami, baśniami, legendami Słowian?

Tak, myślę o tym nieustannie, z tego powodu w „Koronie śniegu” zamieszkały zielone dziewczyny!

Jeżeli chodzi o kraje skandynawskie kojarzone są one głównie z kryminałami oraz setkami tomów przygodowych sag (chociażby książki M. Sandemo) - w lekturach tych odnajdujemy wiele nawiązań do ich dawnych zwyczajów, wierzeń oraz mitologii - i stąd moje pytanie - ma Pani jakąś ulubioną opowieść rodem z tamtych książek?

Nie, nie mam.

Jak udało się Pani pokonać "słowny ślizg" Szewacha Weissa, o którym Pani wspominała? Jak wyglądała współpraca pomiędzy Panią a nim?

Współpraca była interesująca, żywiołowa, spontaniczna. Jeśli nie mogłam przebić się przez „ambasadora i polityka w człowieku”, robiłam wiele rzeczy samowolnie. Pisałam coś, co wydawało mi się bliższe prawdy niż głoszona przez Weissa oficjalna wersja. I pokazywałam mu. Czytał i nic nie mówił. Wtedy wiedziałam, że trafiłam w punkt, albo blisko. Czekałam. Po pewnym czasie Szewach mówił „dobra, niech będzie, daj to do książki”. Była tylko jedna rzecz, na którą się nie zgodził. Milczał po przeczytaniu wyjątkowo długo i już byłam pewna, że „mam to”. A potem powiedział coś w rodzaju „to zbyt intymne” i zdecydowanie obstawał przy nie włączaniu tekstu do książki. To było opowiadanie erotyczne, rzeczywiście intymne. Ale jego celem była nie erotyka jako taka, nie podglądanie bohatera w sytuacji, lecz przekazanie złożonej prawdy o emocjonalnej sytuacji Żydów z Europy i ich relacjach z tymi, którzy mieszkali w Izraelu. Żałuję tamtego tekstu, ale oczywistym było, iż uszanuję decyzję Szewacha Weissa.

Co sądzi Pani o prywatnym życiu Pani książek? O wszystkich teoriach, które rodzą się wokół niedopowiedzianych historii i zakończeniach, które czytelnicy sami sobie dopisują?

Uwielbiam je. Uwielbiam jak Czytelnicy (zwłaszcza w kontekście zakończonej Północnej drogi i finału „Trzech młodych pieśni”) dają upust swym emocjom. Gdy mówią „jak pani mogła!” albo domagają się „kiedy saga Szczury!” – to jest naprawdę fantastyczne. Bo prywatne życie książek to ich zalęganie się w Czytelnikach. Każdy Czytelnik jest inny, więc każda z książek trafia na inny grunt, inaczej się dla kogoś rozwija. To fascynujące. Jeśli kiedyś odkryję, że moje książki nie mają już prywatnego życia, przestanę pisać. To będzie znak, że poległam.

Cytując Pani wypowiedź ze strony autorskiej – Im więcej piszę, tym trudniej mi się rozmawia. Gdy muszę powiedzieć coś o sobie, zasłaniam się książkami. Jestem tylko przecinkiem w napisanym przez siebie zdaniu. – chciałabym zapytać: czy taka postawa, jaką Pani w tych słowach reprezentuje, stawia Panią w pisarskiej mniejszości? Czy czuje Pani, że pisarzy, którzy wypowiadają się wyłącznie przez swoją literaturę, jest coraz mniej? Jak ocenia Pani obecny trend, w którym obok pisania jest cała masa spotkań, wywiadów, reklam, bycia pisarza "na scenie?" Czy pisarz może się po prostu zaszyć w mieszkaniu i wyłączyć z życia społecznego, nie tracąc na tym, nie skazując się na banicję kulturalną? A może wręcz powinien brać udział w życiu publicznym, jako osoba uprawniona do kształtowania postaw, transmisji idei?

Uff. Trudne pytanie. I ma dwie płaszczyzny: co sądzę ja to jedno, ale co sądzą dzisiejsze media i jakie jest ich zapotrzebowanie na szukanie pisarzy, cytowanie i zapraszanie ich to drugie. Dzisiaj wciąż jesteśmy w cieniu opublikowanych niedawno badań o katastrofalnie niskim poziomie czytelnictwa. Sądzę, że tzw. media rezonują z tymi wynikami; przypuszczam, iż proces decyzyjny wygląda mniej więcej tak: Polacy nie czytają to po co zapraszać pisarzy do komentowania wydarzeń czy prezentowania ważnych kwestii społecznych? Skoro największym zainteresowaniem cieszą się plotki z życia gwiazd czy afery polityczne (bo przecież nie prawdziwa polityka!), to media zapraszają ich bohaterów i dają odbiorcom fast food, którego – jak mniemają – oczekują. No i koło się zamyka. Czy pisarz może zaszyć się w domu, nie pokazywać publicznie i istnieć tylko przez swoje książki? Oczywiście, że może. To zawsze jest kwestia wyboru. I, jak sądzę, nie jest to przypisane do pisarstwa, jako rodzaju pracy, ale do człowieka. Ja w tej sprawie podlegam jakiejś nieustannie rozdzierającej mnie schizofrenii. Z jednej bowiem strony uwielbiam spotkania z Czytelnikami. Lubię ich – Was – widzieć i słuchać. Lubię słuchać pytań jakie rodzą się w związku z moimi książkami (oczywiście poza kanoniczną trójcą pytań „dlaczego historia” „dlaczego Piastowie” „dlaczego Skandynawia”). Spotkania są niesamowite, ludzie przełamują się, zadają pytania niezwykle osobiste albo mówią rzeczy dla mnie bardzo ważne, o swoich spotkaniach, relacjach z moimi bohaterami. Tej energii nie da się niczym zastąpić. Wywiady to z kolei takie spotkania w miniaturze, wypadkowa pytań, czasami są równie inspirujące. Ale to publiczne życie książek ma i drugie dno – jest niezwykle czasochłonne. I energochłonne. Więc z drugiej strony czasami wolałabym siedzieć w domu i pisać.

Na jednej ze stron jest napisane: Plotka mówi bowiem, że Elżbieta Cherezińska jest nie tylko autorką swoich, ale też innych książek. Tych sygnowanych obcym nazwiskiem. Nic w tym dziwnego, przy jej narracyjnym talencie i pasji musi być zapracowaną ghostwriterką. A ponieważ każda plotka zawiera ziarnko prawdy, trudno nie zapytać, ile prawdy kryje się w tym stwierdzeniu?

Hmmm… puściłabym oko, gdyby pytanie było zadane w cztery oczy. A tak, napiszę: a to ciekawe…

___________________________________________________
Elżbieta Cherezińska za najciekawsze uznała pytanie o prywatne życie jej książek. Iluzjonistka, autorka pytania otrzymuje zestaw czterech książek z serii "Północna droga" ufundowany przez wydawnictwo Zysk i S-ka.

Dziękujemy za wszystkie nadesłane pytania!


 


komentarze [5]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
electric_cat  - awatar
electric_cat 17.03.2013 22:06
Bibliotekarka

Też zazdroszczę, ale cieszę się, że moje pytanie również się pojawiło - to już wyróżnienie :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Specynka  - awatar
Specynka 15.03.2013 14:42
Czytelniczka

Przyjemny wywiad. Cieszę się, że moje dłuuugaśne pytanie się pojawiło. Do tego Autorka uznała je za "trudne", czyli, jak sądzę, niebanalne, co mam za plus, i bardzo wyczerpująco i ciekawie odpowiedziała, miło mi bardzo. Sądzę, że wywiad na żywo byłby również czymś bardzo inspirującym.

Gratuluję Iluzjonistce. I zazdroszczę, bo po tym wywiadzie apetyt na książki Pani...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
joly_fh  - awatar
joly_fh 15.03.2013 14:42
Bibliotekarka

Już myślałam, że się nie doczekam. Zwłaszcza to ostatnie - ciekawe, ciekawe...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
vAnitas  - awatar
vAnitas 15.03.2013 14:26
Czytelniczka

Świetny wywiad. I nawet moje pytania się pojawiły, fajnie przeczytać odpowiedź :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 15.03.2013 11:31
Administrator

Przeczytaj wywiad z  Elżbieta Cherezińska Elżbieta Cherezińska

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post