rozwiń zwiń

Prawdziwe czytanie jest gdzie indziej

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
04.09.2012

Pierwszy września za nami, najwyższa pora zabrać się do powracającego co roku tematu lektur szkolnych. Co pewien czas, często na jesieni właśnie, ich listy budzą burzliwe dyskusje wśród publicystów i pisarzy.

Prawdziwe czytanie jest gdzie indziej

Powinny być takie, jakie są czy inne? Czy dzieci powinny poznawać Pana Tadeusza w podstawówce i ile z niego wtedy rozumieją? Czy na lekcjach polskiego w liceum nie lepiej byłoby omawiać więcej literatury współczesnej i to nie tylko polskojęzycznej?

Pytania te nieustannie powracają i zataczają szerokie kręgi, a później – jak kręgi na wodzie po rzuceniu kaczki – stopniowo cichną i zanikają. Plusk i przepadło. W sumie proces dyskutowania o doborze lektur przypomina samo ich czytanie: rzecz dzieje się trochę z przymusu i czasem, tylko czasem, przynosi jakieś korzyści. Bo czy doprawdy sprawa tego, co czyta się i omawia na lekcjach w szkole, jest tak istotna dla rozwoju pasji czytania?

Jak napisał już w swoim Dzienniku Jerzy Pilch: „Nigdy nie zetknąłem się z kimś, kto z zapałem zabierał się do czytania książek, ale przestał, bo zraziły go lektury szkolne. Nie przypominam też sobie wprawdzie żadnego miłośnika literatury, który popadł w swą pasję na skutek obcowania z takimi pozycjami obowiązkowymi, ale to jest bardziej kwestia chronologii niż jakości. Początki, prawdziwe początki miłości do czytania są zawsze w domowych księgozbiorach. Nawet jak czytać nie umiesz, pierwszą bibliotekę widzisz w domu, szkolna pojawia się później”. Nie do końca zgadzam się z tezą o chronologii – moim zdaniem popaść w pasję czytelniczą można również o wiele później niż w szkole – ale z całą resztą i owszem.

Większość książek, które trzeba przeczytać jako zadanie domowe w szkole, nie zachwyca. Rzadko która tak naprawdę wzbudzała większe zainteresowanie. Ale też nie takie jest ich, moim zdaniem, zadanie. Choć daleko mi do uczuć patriotycznych, rozumiem, że w szkole na języku polskim mamy poznać po prostu ojczysty dorobek literacki. A jaki on jest, każdy wie. Ze wszystkich przeczytanych w czasach szkolnych powieści polskich autorów do gustu przypadła mi chyba tylko „Lalka” Prusa. Cała reszta? A co było całą resztą? Nie pamiętam. Tak jak kiedyś były mi zupełnie obojętne, tak są i teraz. Wszelka miłość do literatury, jak prawie każdy afekt, bierze się nagle i z przypadku. Szkole często nic do tego. Ostatecznie, nikt nie oburza się, że lekcje biologii czy materiał przerabiany na matematyce są nudne. Są takie, jakie są. Zresztą nawet one, te monotonne potwory, znajdują swoich amatorów. Nie w tym rzecz.

Zamiast narzekać, że lektury szkolne są nie do przyjęcia, lepiej szukać dodatkowych sposobów na zachęcenie uczniów do czytania. Przypominam sobie na przykład niezbyt sympatyczne bibliotekarki, jakie miałam okazję poznać w toku edukacji, a również później – ich podejrzliwość, ich chęć do jak najszybszego wypłoszenia poszukującego czytelnika spomiędzy regałów i ich wzdychania, kiedy ktoś wyciąga książkę, by ją przejrzeć, wszystkie te starania mogłyby zniechęcić nawet zapalonego czytelnika, a co dopiero dziecko, które dopiero zaczyna odkrywać, czym jest książka. Albo: skoro polskie lektury są piękne, ale nie zachwycają, może warto ich repertuar poszerzyć na lekcjach o bardziej współczesne książki, niekoniecznie polskojęzycznych autorów. Albo: zorganizować dzień książki w szkole i promować polecane przez uczniów książki. Itp., itd.

Prawdziwe czytanie jest gdzie indziej i każdy na własną rękę powinien odnaleźć do niego drogę. Rzadko lektury szkolne będą pomocne. Pomocy lepiej szukać u przyjaznych ludzi, w otwartych na czytelnicze poszukiwania bibliotekach, a jeśli zachodzi taka szczęśliwa okoliczność, to oczywiście w domowych księgozbiorach. Szkolne czytanie jest tu w najgorszym przypadku psu na budę, a w optymistycznej wersji wydarzeń dodatkiem do tego, co narodziło się w innym miejscu, w innym czasie.

A jakie jest Wasze zdanie odnośnie lektur szkolnych? Podobały się Wam – które? Uważacie, że język polski powinien zajmować się czymś więcej niż literaturą polską? Dlaczego?


komentarze [33]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
wicher_Lab 06.09.2012 13:39
Czytelnik

Przepraszam, że nie czytałem poprzednich postów, ale chcę się odnieść do konkretnej sprawy.
Autor tematu pytał o materiał na j. polski. Moim zdaniem literatura powinna być niejako niezależnym subprzedmiotem przedmiotu j. polski. Niby tak jest (było, teraz nie wiem), ale chyba ciągle panuje zwyczaj wywyższania naszych twórców, podczas gdy na tle literatury światowej, nasza...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Hubert Lewiński 06.09.2012 12:46
Czytelnik

Chassefierre: @Hubert, zatem przyjmuję od szlachetnego pana jednorożca i obiecuję o niego dbać. Chociaż korci mnie, żeby złośliwie dać mu na imię ,,Joseph'' (ale foch anulowany) ;)


Cieszy mnie to ogromnie, dbaj o niego, tylko nie przesadzaj z różową trawą. Psują się mu od niej zęby. Nie rozumiem tekstu o Joseph'ie, więc ani troszeczkę nie odbieram tego jako złośliwość...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
kryptonite 06.09.2012 10:58
Bibliotekarz | Oficjalny recenzent

Polonistkę z podstawówki pamiętam tylko dlatego, że mimo piątek zawsze stawiała mi czwórkę, ponieważ nie odczuwała przymusu ciągłego podlizywania się jej. Za to w gimnazjum trafiłam na nauczycielkę z powołaniem, która potrafiła zachęcić do samodzielnego myślenia i wypowiadania swoich poglądów na temat danej książki - nigdy nie zapomnę jej słów:
Moi drodzy, w odniesieniu do...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mateusz Kozielecki 05.09.2012 22:32
Czytelnik

Lektury szkolne są złe głownie dlatego, że sami ich nie wybieramy. Nawet nie mamy nic do gadania skoro nieprzeczytanie książki grozi pałą z polskiego. Tak myśli każde dziecko, które książkami nie jest i nie było zainteresowane.

Na szczęście szkoła kiedyś się skończy, czy to po lekcjach, czy zupełnie po dorobieniu się odpowiedniego wykształcenia... Wtedy człowiek ni z owąd...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Elilaya 05.09.2012 17:15
Bibliotekarka

Myślę, że to nie lektury są problemem tylko nauczyciele, którzy zniechęcają uczniów, traktują swoją pracę jak jakąś katorgę,a niektórzy aby patrzą żeby jak najgorzej zgnębić uczniów, no i ten durny program nauczania.. dużo niepotrzebnego materiału a mało czasu.. i każdy nauczyciel chce zdążyć, bo trzeba się wyrobić, bo matura niedługo, a trzeba wszystko omówić, bo przecież...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
kamiszek 05.09.2012 15:30
Czytelniczka

Hubert:
Wg mnie potrzebujemy coraz krótszych i bardziej treściwych form, ponieważ z dnia na dzień świat kręci się coraz szybciej. Mamy coraz więcej obowiązków, żeby nasze życie nazwać życiem i coraz mniej czasu na przyswajanie informacji czy/i kultury.


Tak, najlepiej maksymalnie wszystko uprościć - książki, muzykę, film, żeby nie trzeba było się specjalnie wysilać i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
kryptonite 05.09.2012 15:16
Bibliotekarz | Oficjalny recenzent

Muhikons: Dla mnie czytane lektur do szkoły to świetna motywacja, by poznać książki, po które pewnie nigdy bym nie sięgnęła, zawsze nie mogę się doczekać, aż dorwę wykaz lektur na nadchodzący rok szkolny. Jak dotąd chyba tylko ze dwie mi się nie podobały.


Popieram - chyba mały odsetek osób z własnej woli wziąłby do ręki taką 'Nie-Boską Komedię'. Ja podczas czytania...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Flint 05.09.2012 14:51
Czytelnik

Dla mnie czytane lektur do szkoły to świetna motywacja, by poznać książki, po które pewnie nigdy bym nie sięgnęła, zawsze nie mogę się doczekać, aż dorwę wykaz lektur na nadchodzący rok szkolny. Jak dotąd chyba tylko ze dwie mi się nie podobały.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Elilaya 05.09.2012 14:40
Bibliotekarka

ja miałam to samo w technikum, że nie czytałam lektur w ogóle... w podstawówce jeszcze chętnie czytałam książki, bo miałam fajną polonistkę, która organizowała zabawy w formie krzyżówek, zgadywanek, uczniowie sami wymyślali pytania, tworzyła potem taki kącik dyskusyjny, siadaliśmy w kółku i każdy coś tam o książce opowiadał i było fajnie.. i na tym etapie moja przygoda z...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Riboq 05.09.2012 10:50
Czytelniczka

I z ostatnią wypowiedzią się zgodzę. Czytam odkąd się czytać nauczyłam. W podstawówce książki, jak ptaki porozkładane były na półkach. Czytałam po kilka naraz, bo musiałam. Kiedy matka zaczęła mi je "niechcący" zamykać, zaczęłam zapamiętywać strony w każdej w nich, bo zakładki mi wyciągała na późniejszym etapie. Potem mi nawet zabrali książki.
I nadeszły lektury. I zostałam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej