Związek Pisarzy na Białorusi – PEN Club – walczy o wolność słowa

Anna Sierant Anna Sierant
27.05.2021

Roman Protasiewicz – dziennikarz i bloger, otwarcie krytykujący działania Aleksandra Łukaszenki – został aresztowany przez białoruskie służby. O natychmiastowe uwolnienie i oczyszczenie mężczyzny z zarzutów wezwał PEN Białoruś, który wielokrotnie zabierał głos w sprawie represjonowanych artystów. Przypadek Protasiewicza nie jest też pierwszym w historii, gdy próbuje się cenzurować działaczy czy pisarzy, m.in. Swiatłany Aleksijewicz.

Związek Pisarzy na Białorusi – PEN Club – walczy o wolność słowa Markus Winkler/Unsplash

26-letni Protasiewicz od lat nie mieszka w swojej ojczyźnie, jednak na bieżąco relacjonował protesty, które miały miejsce na Białorusi po ostatnich wyborach prezydenckich. Aktywista mobilizował także do udziału w wiecach, podawał szczegółowe dane dotyczące dat i godzin spotkań, pisał, jakie metody protestów będą najskuteczniejsze. Jest on również współtwórcą jednego z najbardziej znanych – mającego kilka milionów użytkowników – serwisu w białoruskich social mediach o nazwie Next, a także kanału „Białoruś mózgu”. Samemu działaczowi – według różnych źródeł – grozi 15 lat więzienia lub kara śmierci.

Za co? Właśnie o tym wspomina w swoim oświadczeniu białoruskie stowarzyszenie pisarzy PEN. W dokumencie możemy przeczytać, że:

Roman Protasiewicz został oskarżony przez białoruskie władze o popełnienie przestępstwa na podstawie artykułu 293 umieszczonego w części pierwszej Kodeksu karnego i dotyczącego organizacji masowych zamieszek, a także na podstawie artykułu 342 części pierwszej Kodeksu karnego, mówiącego o organizowaniu lub braniu udziału w działaniach grupowych, które rażąco naruszają porządek publiczny. Usłyszał również zarzuty sformułowane na podstawie artykułu 130 części trzeciej Kodeksu karnego, dotyczącego podżegania do publicznej niezgody.

Tymczasem, jak piszą dalej przedstawiciele PEN Białoruś, działalność Protasiewicza to nic innego, jak korzystanie w pokojowy sposób z wolności słowa, gwarantowanej (teoretycznie) przez białoruską konstytucję oraz międzynarodowe prawo dotyczące kwestii praw człowieka. Według tych założeń, każdy człowiek może wyszukiwać i rozpowszechniać wybrane przez siebie informacje i wyrażać swoje opinie. Jak podkreślają autorzy oświadczenia:

Zgodnie z międzynarodowymi standardami wolności słowa, nikt nie może podlegać jej ograniczeniom, nie może być pozbawiony praw, poddawany sankcjom tylko z powodu własnych opinii lub przekonań.

PEN Białoruś (i nie tylko) w obronie represjonowanych twórców

PEN na Białorusi regularnie co roku publikuje raporty o łamaniu praw środowisk artystycznych w tym kraju. W raportach podawane są imiona i nazwiska twórców, którzy za swoją działalność zostali aresztowani, oskarżeni lub otrzymali wyrok skazujący, bądź wobec których władze państwa wywierają nacisk oraz zakazują działalności. Dokument podsumowujący rok 2020 wspomina m.in. nazwisko Iryny Žabbarovej, pracownicy Wydziału Kultury w urzędzie w jednym z białoruskich miast. Kobietę oskarżono o przyjęcie łapówki. Ona zaznacza jednak, że nic takiego nie miało miejsca, za to KGB zaproponowało jej, by podczas wydarzeń kulturalnych, w których bierze udział i które organizuje – śledziła działania Ambasady USA i donosiła o nich Komitetowi. Ona jednak odmówiła. Poeta Ihnat Sidorčyk od 10 sierpnia 2020 roku przebywa natomiast w więzieniu za „organizowanie i branie udziału w wydarzeniach grupowych, naruszających porządek publiczny”. Twórca zaznacza jednak, że w dniu, w którym został aresztowany i miał rzekomo przewodzić protestom, z domu wyszedł tylko raz, po papierosy i właśnie wtedy go zatrzymano. Z kolei artyści z białoruskiego zespołu Naviband, reprezentującego kraj na Eurowizji w 2017 roku zaznaczają, że emitowanie ich piosenek jest regularnie blokowane w rozgłośniach radiowych. Z raportu PEN można się także dowiedzieć, którzy artyści sprzeciwiają się polityce Łukaszenki oraz poznać inicjatywy kulturalne, wspierające walkę Białorusinów z reżimem na arenie międzynarodowej.

We wrześniu 2020 roku pisaliśmy w serwisie lubimyczytać.pl o tym, że Swiatłana Aleksijewicz, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury, autorka m.in. „Wojna nie ma w sobie nic z kobiety”, obawia się o swoje życie: reportażystka była śledzona, nękana telefonami, ktoś próbował się dobijać się do jej drzwi. W tamtym czasie na Białorusi aresztowano wielu artystów i działaczy, m.in. Maksima Znaka, przedstawiciela prezydium Rady Koordynacyjnej na Białorusi, powołanej przez opozycjonistkę Swiatłanę Cichanouską. Aleksijewicz otwarcie wyrażała swoje poparcie dla działań Rady, a w specjalnym oświadczeniu opublikowanym przez białoruski PEN zapewniała, że celem jej działań nie było doprowadzenie do przewrotu w jej ojczyźnie, a zapobiegnięcie rozłamowi państwa. Twórczyni dodała również: „Najpierw porwali nasz kraj, teraz porywają nas” i poparła osoby protestujące przeciw Łukaszence.

Z kolei niemiecki oddział PEN Clubu poinformował 26 maja 2021 roku o tym, że w roku 2020 na całym świecie zaatakowano 220 osób związanych ze słowem pisanym, a 22 pracowników mediów straciło życie przez powód związany z wykonywanym przez nich zawodem. Mimo że przez ostatnie dwanaście miesięcy aktywność twórców została ograniczona przez pandemię, ataków było w zeszłym roku dwa razy więcej niż w roku 2019. Jeśli chodzi o dziennikarzy, najbardziej niebezpiecznymi dla nich krajami były Afganistan i Meksyk. W mniejszym stopniu niż dziennikarze – jak zaznacza niemiecki PEN – na ataki związane ze swoją pracą narażeni byli literaci. Żadnej osoby nie zamordowano, jednak 44 autorów zastraszano, postawiono przed sądem lub zaatakowano. Aresztowana została m.in. irańska pisarka i obrończyni praw człowieka, Golrokh Ebrahimi Iraee, ponieważ w swojej noweli, która nawet nie zdążyła zostać opublikowana, opisała ukamienowanie kobiety.

Z kolei stowarzyszenie twórcze z Chile Las Tesis zostało podane do sądu za współpracę artystyczną z Pussy Riot, rosyjskim zespołem rockowym. Artyści współpracowali, by nagłośnić problem przemocy domowej i brutalności policji w czasie pandemii. Jak zaznaczył Ralf Nestmezer z niemieckiego PEN, pod pozorem walki z COVID-19 nasiliły się represje wobec artystów. Przewodniczący Niemieckiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, Frank Ueberal, komentując dane zebrane przez PEN zaznaczył, że nie wystarczy, by napaści i inne czyny karalne wobec dziennikarzy czy artystów potępiać słowem i „ronić krokodyle łzy”. Według niego potrzebne są czyny i konkretna pomoc prawna, niesiona tym, którym odbiera się wolność słowa.

Cenzura i ograniczanie wolności wypowiedzi? To nic nowego

Próby ograniczenia wolności słowa pisarzy, dziennikarzy w historii zdarzały się (niestety) nierzadko. Podobny przypadek miał miejsce niedawno – w 2016 roku – gdy zatrzymano Raifa Badawiego, saudyjskiego blogera, członka Międzynarodowego Stowarzyszenia Wydawców. Uznano, że jego publikacje w internecie są tak obraźliwe wobec władz Królestwa Arabii Saudyjskiej, iż należy mu możliwość wyrażania swojej opinii odebrać. Badawi najprawdopodobniej przebywa obecnie w więzieniu Dhahban Central w Dżuddzie. Z kolei saudyjska pisarka i informatyczka, Manal asz-Szarif została w 2011 roku aresztowana za prowadzenie samochodu i opublikowanie w serwisie YouTube filmu, którzy przedstawiał to wydarzenie. Asz-Szarif jest znaną działaczką na rzecz równouprawnienia kobiet, autorką książki „Saudyjka za kierownicą”, obecnie mieszka w Australii. Z kolei powieść „Dziewczyny z Rijadu” pisarki (i dentystki) Radży As-Sani, również Saudyjki, która ukazała się po raz pierwszy w Libanie w 2005 roku, nie mogła być sprzedawana w ojczyźnie jej autorki aż do roku 2008. Dlaczego? Opowiada o losach czterech młodych kobiet, mających plany nie tylko rodzinne, ale i zawodowe, spotykających się z mężczyznami przed ślubem.

Aresztowana i skazana na trzy lata ograniczenia wolności (wyroku nie wykonano ze względu na naciski międzynarodowej opinii publicznej) została też Szirin Ebadi – pierwsza w historii Iranu kobieta-sędzia, której potem zabroniono wykonywania zawodu, więc została adwokatką opozycjonistów, za co z kolei ją później zatrzymano. Ebadi w 2003 roku otrzymała Pokojową Nagrodę Nobla, jest również autorką książki: „Kiedy będziemy wolne. Moja walka o prawa człowieka”, a także współautorką (wraz z Azadeh Moaveni) „Broniłam ofiar. Pamiętnik z Iranu”. Wiele kontrowersji wzbudziła też w niektórych krajach muzułmańskich publikacja „Szatańskich wersetów” Salmana Rushdiego. Książka jest zakazana w Bangladeszu, Sudanie, Indiach, Kenii, Afryce Południowej, Tajlandii, Tanzanii, Pakistanie, Singapurze, Wenezueli, Indonezji, Pakistanie, Tanzanii i na Sri Lance.

Z kolei w Polsce w ostatnim czasie Jakub Żulczyk, autor m.in. „Wzgórza psów” czy „Informacji zwrotnej” został oskarżony przez Prokuraturę Rejonową Warszawa-Śródmieście Północ o znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy za nazwanie go „debilem”.

Warto dodać, że historia cenzury jest równie długa, jak ta druku. Już wkrótce po tym, jak usprawniono prasę Gutenberga, władcy wprowadzili konieczność posiadania zezwolenia na druk, by ograniczyć wpływ słowa drukowanego. W dawnej Polsce cenzurowaniem druków religijnych zajmowali się uczeni z Akademii Krakowskiej, dzisiejszego Uniwersytetu Jagiellońskiego. W 1559 roku po raz pierwszy ukazał się Indeks ksiąg zakazanych, zgodnie z którym Kościół rzymskokatolicki zabraniał czytania i rozpowszechniania dzieł m.in. Galileusza, Owidiusza, a także takich autorów jak Dante Alighieri (autora „Boskiej komedii”) czy… Mikołaj Rej i Adam Mickiewicz, później Markiz de Sade. Indeks ksiąg zakazanych po raz ostatni ukazał się w 1948 roku, a w tych jego najbardziej współczesnych wersjach wymieniani byli tacy autorzy jak Simone de Beauvoir i Jean-Paul Sartre. Książki cenzurowano również w Polsce, w okresie PRL-u. 19 stycznia 1945 roku powstało Centralne Biuro Kontroli Prasy, które miało za zadanie sprawdzanie treści publikacji, których celem było:

Godzenie w ustrój Państwa Polskiego, ujawnianie tajemnic państwowych, naruszanie międzynarodowych stosunków Państwa Polskiego, naruszanie prawa lub dobrych obyczajów [oraz] wprowadzanie w błąd opinii publicznej przez podawanie wiadomości niezgodnych z prawdą.

Za takie uznano m.in. publikacje Melchiora Wańkowicza czy Krystyny Kersten, która pisała o repatriacji polskiej ludności po II wojnie światowej. W epoce PRL-u, a konkretnie od ogłoszenia stanu wojennego w 1981 roku, cenzurowano także korespondencję obywateli Rzeczpospolitej Ludowej.

Współcześnie wolność słowa gwarantowana jest przez art. 54 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, który brzmi:

1. Każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji.

2. Cenzura prewencyjna środków społecznego przekazu oraz koncesjonowanie prasy są zakazane. Ustawa może wprowadzić obowiązek uprzedniego uzyskania koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej.


komentarze [10]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytamcałyczas   - awatar
czytamcałyczas 27.05.2021 17:50
Czytelnik

Znalazłem zespół folk metalowy.Białoruski.Dobry /

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Aguirre  - awatar
Aguirre 28.05.2021 20:27
Czytelnik

Litvintroll?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Jerico  - awatar
Jerico 27.05.2021 13:47
Czytelnik

Co do Protasiewicza, to sobie PEN może protestować, ile wlezie. A Protasiewicz i tak pewnie niespodziewanie "zachoruje" w areszcie. Potem Łukaszenko będzie mówił, że ten człowiek miałby uczciwy proces i w ogóle, ale niestety wcześniej biedaczkowi się wzięło i zmarło.

A co do samego tekstu, umieszczanie wśród ludzi, którzy byli prześladowani, aresztowani i skazywani na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Armand_Duval  - awatar
Armand_Duval 27.05.2021 14:50
Czytelnik

Może też być tak ,że ichniejsza bezpieka buduje małolatowi tzw. legendę i już niedługo Białoruś będzie miała swojego Wałęsę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
asymon  - awatar
asymon 28.05.2021 22:25
Bibliotekarz

Kurde, znowu jakieś nonejmy, co książek nie czytają, ale mają mnóstwo do powiedzenia. Ale fakt, zestawienie Żulczyka z Ebadi czy Rushdiem paradne.

Ja bym wymienił jeszcze rosyjskich autorów, czy tych współczesnych, czy sowieckich, nasz sąsiad ze wschodu ma piękną tradycję zwalczania wolności słowa, zakazie druku takich pisarzy jak Sołżenicyn, Grossman, Płatonow. Ale też...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Telemasz  - awatar
Telemasz 29.05.2021 10:34
Czytelnik

Żulczyka z Rushdiem co nieco jednak łączy - ten ostatni nagrabił sobie przecież nie tyle swoją wizją początków Islamu zaprezentowaną w "Wersetach", co całym rozdziałem poświęconym osobie i życiorysowi Chomeiniego, do czego niemal na pewno został zainspirowany przez brytyjski wywiad.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Jerico  - awatar
Jerico 29.05.2021 17:46
Czytelnik

@asymon

Rozumiem, że to "Kurde, znowu jakieś nonejmy, co książek nie czytają, ale mają mnóstwo do powiedzenia." to do mnie i mojej jednej książki w statystykach LC? Na szczęście ty jesteś "nejmem" oczytanym, więc będziesz dobrze wiedzieć, gdzie możesz sobie wsadzić tę swoją wyższość.

Tak się składa, że czytam książki, odkąd się w dzieciństwie zorientowałem, że te...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Armand_Duval  - awatar
Armand_Duval 29.05.2021 18:07
Czytelnik

Nie chce się wtrącać i wypowiadać za asymona, ale odniosłem wrażenie, że chodziło mu o ten PEN Club.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Jerico  - awatar
Jerico 29.05.2021 19:18
Czytelnik

No ja właśnie też nie jestem pewny czy to było do mnie i dlaczego, dlatego w pierwszym zdaniu pytam. A ten PEN Club to ponoć związek pisarzy, więc zakładam, że jakieś książki jednak czytają.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 27.05.2021 09:51
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post