rozwiń zwiń
Rae

Profil użytkownika: Rae

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 4 lata temu
3
Przeczytanych
książek
3
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
28
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

ASSASSINS CREED ODYSSEY to książka napisana poprawnie.
I w zasadzie tu możnaby zakończyc całą recenzję.

No... ale postanowiłem sobie, że kilka zdań jednak napiszę- może nie będzie to recenzja w sensie stricte, ale ktoś może się nią zasugeruje.

Gordon Doherty napisał na zlecenie powieść w świecie z gry AC:Odyssey, powieść będącą z tego co rozumiem dokładnym opisaniem fabuły gry. Na każdym kroku widać, że jest to "po prostu kolejna książka z uniwersum."
Śledzimy losy Kassandry, dziewczyny ze Sparty, uwikłanej w konflikt, który ciągnie się za jej rodziną. Po drodze trafia się jeszcze wojna z Atenami, ponury Kult Kosmosu, podróże, walki, skradania. Przez karty powieści przewija się kilka znanych Greckich imion, rzem z Kassandrą odwiedzamy przeróżne (a właściwie jednakowe) Greckie wyspy...
Wszystko jest opisane mniej więcej, bez żadnego polotu, zwroty akcji klasyczne i przewidywalne, motywacje poznanych bohaterów sztampowe.

Książkę przeczytałem tylko dlatego, że wygranie jej zgrało się w czasie z dłuższą podróżą autobusem, i nie miałem nic ciekawszego do roboty. Bardzo lubię klimat Grecji, zwłaszcza starożytnej, ale tu nie bardzo go czułem.
Nie zrozumcie mnie źle- ta powieść wcale nie jest zła, nie jest słaba... Po prostu brak jej powiewu świeżości, czegoś, co przykułoby czytelnika.
Po odłożeniu tomu w połowie drogi wcale nie zastanawiałem się, jak to wszystko się zakończy. Sięgnąłem ponownie, bo nie miałem nic lepszego pod ręką.

Czytając Odyseję kilkukrotnie zastanawiałem się, czy dana scena to opis przerywnika fabularnego gry, czy sceny grywalnej. Niekiedy mamy wrażenie, że ktoś stał przy drzwiach, i nagle znalazł się na drugim końcu pomieszczenia, zrobił coś i na dodatek nikt mu nie przeszkodził- zupełnie jak podczas animacji w grze, kiedy gracz tylko się irytuje. Kiedy indziej trafia nam się dokładny opis danej lokacji, w której graczowi przyszło się skradać.
Na całe szczęście ta powieść nie zawiera ani pół rozdziału dziejącego się w "naszej" teraźniejszości. Grajac w jakieś poprzednie części niezwykle frustrowałem się nudnymi wtrąceniami o Animusie oraz misjami, w których trzeba było chodzić po jakimś biurze... nie po to grany w np grę o piratach, żeby nagle zostać wyrzuconym do półgodzinnej sceny, w której nie możemy ani się wspinać ani nawet biegać...
Sceny batalistyczne są raczej słabe, bez większej konsekwencji.
Irytował mnie fakt, że, niczym w grach, wszystkie napotkane postaci wymienione z imienia miały swój udział w historii. Zupełnie jak w grze. Ba! Niekiedy nawet dochodziło do sytuacji, że jeden z bohaterów opowiadał, że lata wcześniej spotkał kobietę o jakimś imieniu... i zgadnijcie co? Akurat ta historia też była ważna, bo męża tej kobiety spotykamy... eech... Autor nie pokusił sie nawet na odrobinę własnej kreatywności, cała powieść to odtwórstwo od a do z.

Reasumując:
Jeśli ktoś jest fanem serii książek (są tacy?) albo fanem gier o asasynach - to pewnie się nie zawiedzie, przymykając oko na nieścisłości i błędy.
Pozostałym radzę sięgnąc po coś innego, lub czytać tylko gdy jesteście zmuszeni.

ASSASSINS CREED ODYSSEY to książka napisana poprawnie.
I w zasadzie tu możnaby zakończyc całą recenzję.

No... ale postanowiłem sobie, że kilka zdań jednak napiszę- może nie będzie to recenzja w sensie stricte, ale ktoś może się nią zasugeruje.

Gordon Doherty napisał na zlecenie powieść w świecie z gry AC:Odyssey, powieść będącą z tego co rozumiem dokładnym opisaniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tematyka zombie ostatnimi czasy była aż nadto eksploatowana przez pisarzy i filmowców, dlatego kiedy usłyszałem, że jeden z moich ulubionych autorów też się za nią zabiera - odrobinę się zmartwiłem.

Jednak Robert Szmidt w pierwszym tomie pokazał, że naprawdę wie, co robi.

Kontynuacje dobrych dzieł też bywają problematycze- wiadomo, w pierwszym tomie poznajemy bohatera, zawiązuje się akcja. W książce o zombiakach dowiadujemy się, jak one działają i jak można je ubić. Drugi tom najczęściej zaczyna się, kiedy bohaterowie już jakoś się odnaleźli w nowej rzeczywistości, gdy nagle nad horyzontem zaczynają się zbierać czarne chmury...

I tym razem Robert Szmidt pokazał, że naprawdę wie, co robi.

KRATY możnaby chyba czytać nie znając treści pierwszego tomu. Wrocław zdziesiątkowany plagą nieumarłych, nieliczni wojskowi walczą o zachowanie kontroli na choćby jednej z wysp, załoga więzienia decyduje się na pozbycie się osadzonych za mury, a na ich bezpieczne miejsce ściągnięcie swoich rodzin...
Dookoła chaos, tragedie i nieumarli.
Można się poczuć, jakbysmy zaczeli ogladanie jednego z tych filmów akcji, w których już w pierwszej minucie jesteśmy swiadkami strzelaniny, poscigu i wybuchów. Wszystko super! Książka trzyma tempo, autor umiejętnie dozuje nam akcję, nie szczędząc przy tym nieoczekiwanych zdarzeń. To nie tak, jak w filmie o grupce bohaterów, gdzie jest ciężko, potem ktoś wpada na pomysł, przy akompaniamencie montażowej muzyki nasi herosi trenują, przygotowują się, omawiają poszczególne kroki, i wykonują je jeden po drugim, napotykając jedną czy dwie drobne przeszkody.
U Szmidta perfekcyjny plan bohaterów zazwyczaj wali się jak domek z kart zaraz po rozpoczęciu jego realizacji, w sposób, jakiego czytelnik się nie spodziewa.

Autor nauczył nas, ze nie powinniśmy się przywiązywać do bohaterów książki. Zresztą - co nie wszyscy wiedzą- akcja nie bez powodu dzieje się w czasach PRL. Robert jako bohaterów obsadził prawdziwych czytelników, którzy za pomocą FB zgodzili się na uzycie ich imion i nazwisk na kartach powieści. Wiele z tych osób znam osobiście i mogę was zapewnić, że Szmidt starał się oddać ich jak najwierniej- nie tylko z wyglądu, ale czasem nawet i w ich zachowaniach!
Okres, w którym wszyscy zwracali się do siebie po nazwisku (poprzedzonym dźwięcznym "towarzyszu") pozwala wprowadzić mnóstwo postaci... i szybko je usmiercić.

Poza oczywistymi emocjami, jakie wywołuje u czytelników sama historia o nieumarłych, autor dozuje nam sporo mocnych wrażeń podczas opisu tego, jak w obliczu apokalipsy zachowują się ludzie. Jest to świetny wybieg- kolejny tom o walce z zombie byłby wtórny, natomiast tom w którym spodziewamy się walki o przetrwanie, a okazuje się, że nie tylko nieumarli są zagrożeniem... to strzał w dziesiątkę.
Niektórzy prawdopodobniej poczują się mocno nieswojo czytając o tym, co zdarzyło się ich imiennikom. Dodam tu, że autor nie pisze książek dla dzieci, jak ktoś jest tam "tym złym" to jest nim nie tylko z nazwy. Morderstwa, gwałty, rzucanie niewinnych ludzi zombiakom na pożarcie? Oczywicie, wszystko to czeka na kartach powieści.

Warto wspomnieć tu jeszcze o fakcie, że autor przed napisaniem książki sporo czasu spędził u źródeł, starając się jak najwierniej odwzorować Wrocław z okresu, w którym dzieje się akcja powieści. Ulice i place nazywają sie tak jak w archiwalnych zapiskach, co zwłaszcza dla fanów historii jest sporym plusem.

I jeszcze o jednym nalezy wspomnieć! Powieść jest ilustrowana- i to jak! Otóż zombiaki i ludzie na obrazkach mają twarze ludzi, których imiennicy występują i oczywiście giną w książce. Można się doczepić do jakości rysunków, bo wyraźnie widać, że tło każdego obrazka jest archiwalnym zdjęciem budynku, postaci są rysowane ręcznie a twarze wklejone; przez co całość nie do końca się zgrywa a bohaterowie wyglądają nienaturalnie... ale kto by nie chciał otworzyć książki przy rodzinie, i powiedzieć: "widzicie tego czołgającego się zombie, za którym ciągną się jelita? To ja!"

Sześćset zapisanych drobnym druczkiem stron pochłonąłem w niecały tydzień (odrywały mnie od czytania tak trywialne rzeczy jak konieczność pójścia do pracy czy zrobienia sobie jedzenia) i nie mogę się doczekać kolejnego tomu.

Robert Szmidt wie, jak pisać dobre książki.

Tematyka zombie ostatnimi czasy była aż nadto eksploatowana przez pisarzy i filmowców, dlatego kiedy usłyszałem, że jeden z moich ulubionych autorów też się za nią zabiera - odrobinę się zmartwiłem.

Jednak Robert Szmidt w pierwszym tomie pokazał, że naprawdę wie, co robi.

Kontynuacje dobrych dzieł też bywają problematycze- wiadomo, w pierwszym tomie poznajemy bohatera,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę dostałem do recenzji jeszcze przed premierą, według mnie jest wybitna, najlepsza ze wszystkich powieści z Uniwersum Metro 2033.

Uwaga, rozpoczyna się klasycznie, potem mamy odrobinę zwolnienia tempa, a dopiero końcówka przyspiesza i rozjasnia kwestie, które mogły się wydawać nielogiczne!

Tu link do mojej recenzji:
http://postapocalyptic.net/readarticle.php?article_id=333

Książkę dostałem do recenzji jeszcze przed premierą, według mnie jest wybitna, najlepsza ze wszystkich powieści z Uniwersum Metro 2033.

Uwaga, rozpoczyna się klasycznie, potem mamy odrobinę zwolnienia tempa, a dopiero końcówka przyspiesza i rozjasnia kwestie, które mogły się wydawać nielogiczne!

Tu link do mojej...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Rae

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
3
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
28
razy
W sumie
wystawione
3
oceny ze średnią 7,3

Spędzone
na czytaniu
23
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]