-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2008-07-15
2001-12-28
2006-05-07
2008-02-01
2001-12-01
2006-02-01
2004-02-04
2001-12-05
2013-10-23
2006-05-01
2006-06-14
2019-06-14
2001-12-15
2012-12-24
2015-12-08
2020-11-22
Lepsza niż "Słup ognia", słabsza niż "Filary ziemi" i "Świat bez końca". Wystawiłbym ocenę 7.5, a tak musiałem zaokrąglić. Czemu nie całe 8? Z racji nierównej narracji. Do połowy było co najwyżej nieźle (czytałem ją ok. 1,5 miesiąca), potem powraca stary dobry Follett znany z dwóch pierwszych tomów o King's Bridge (tak mnie wciągnęło, że resztę przeczytałem już w tydzień).
Autor po raz kolejny skorzystał ze swojej sprawdzonej formuły: nieskazitelni protagoniści (tu Edgar, Ragna, Aldred i in.) vs niegodziwi, rzucający raz po raz kłody pod nogi antagoniści (Wystan, Wiglem, Dreng i in.). Całość odbywa się oczywiście na przestrzeni kilku lat, w średniowiecznej Anglii.
Cieszy mnie, że Follett wrócił do korzeni serii i ograniczył miejsce akcji do kilku miejscowości (Shiring, Outhen, Dreng's Ferry) z krótkimi tylko wycieczkami do np. Normandii. Seria odzyskała swój "lokalny" "zaściankowy" klimat, który utraciła w "Słupie ognia".
Kolejnym plusem jest wciągająca intryga, którą napędza żądza władzy i łaknienie sprawiedliwości.
Niemałą zaletą jest też wyrazisty czarny charakter: Wystan. Od czasów " Świata bez końca " i postaci Godwyna, Follett nie spłodził lepszego. Biskup Shiring igra z czytelnikiem, denerwuje go, zmusza do nienawiści, życzenia mu jak najgorzej. Raz po raz obmyśla kolejny niecny plan, wprowadza do swej intrygi nowe pionki. W swym działaniu ucieka się nawet do morderstwa brata-eldormana, który bronił go w przeszłości. Wystan jest dokładnie taki jaki ma być follettowski antagonista.
Co do przeciwników, to ogromnie podobało mi się też to, że w opozycji do poprzednich tomów o King's Bridge, nareszcie spotyka ich jakaś bardziej adekwatna kara. W "Niech stanie się... " Wystan traci władzę, szacunek i zdrowie. Oszalały z powodu trądu trafia jako pacjent na Wyspę Trędowatych. Wiglem umiera uduszony przez byłą żonę ale oficjalnie na skutek pijaństwa, co jest niegodne tak dumnego mężczyzny i wojownika. Dreng zaś doznaje ataku serca, a jego karczmę przejmują niewolnice, którymi gardził i poniżał.
Follett nie zawiódł też czyniąc z książki prequel. Dowiadujemy się dzięki temu skąd King's Bridge zawdzięcza swoją nazwę, w jaki sposób powstała pierwsza katedra i w jakich okolicznościach sprowadzono relikwie św. Adolfusa.
Lepsza niż "Słup ognia", słabsza niż "Filary ziemi" i "Świat bez końca". Wystawiłbym ocenę 7.5, a tak musiałem zaokrąglić. Czemu nie całe 8? Z racji nierównej narracji. Do połowy było co najwyżej nieźle (czytałem ją ok. 1,5 miesiąca), potem powraca stary dobry Follett znany z dwóch pierwszych tomów o King's Bridge (tak mnie wciągnęło, że resztę przeczytałem już w...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-10-26
2012-04-11
2014-11-03
2014-12-03
Glukhovsky stworzył intrygujący postapokaliptyczny świat i z pomysłem przeniósł wielowarstwowe rosyjskie społeczeństwo w granice moskiewskiego metra roku 2033. Powieść, choć ciekawa ma kilka mankamentów. Jednym z nich jest nierówna narracja. Po napędzających akcję rozdziałach 1-14 przychodzą słabsze o numerach 15-19, które zamiast budować napięcie przed wielkim finałem, wieją nudą i wprowadzają mało interesujące poboczne wątki. Ostatni 20. segment książki, choć przywraca opowieść na właściwe tory, mimo wszystko jest małym rozczarowaniem. Nie tak powinna zostać opisana finałowa konfrontacja, która na domiar złego została zapożyczona z "Gry Endera" Orsona Scotta Carda. Autorowi zdarza się też zbyt długo "rozważać" dokonane przez głównego bohatera posunięcia, przewlekle analizować wszystkie "za" i "przeciw" jego misji. Mimo to solidna "ósemka".
Glukhovsky stworzył intrygujący postapokaliptyczny świat i z pomysłem przeniósł wielowarstwowe rosyjskie społeczeństwo w granice moskiewskiego metra roku 2033. Powieść, choć ciekawa ma kilka mankamentów. Jednym z nich jest nierówna narracja. Po napędzających akcję rozdziałach 1-14 przychodzą słabsze o numerach 15-19, które zamiast budować napięcie przed wielkim finałem,...
więcej Pokaż mimo to