rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

"Małego Księcia" przeczytałam po raz pierwszy, gdy miałam 8, może 9 lat. Lektura nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Ot, taka bajeczka o chłopczyku.
Kilka lat później spojrzałam na mój regał przepełniony książkami i uznałam, że muszę zrobić porządek i część pozycji wyrzucić bądź komuś oddać. Przeglądałam wszystkie dzieła godzinami. Koniec końców znalazłam wcześniej wspomniany tytuł. Już odkładałam go na kupkę "WYRZUCIĆ", jednak coś w głębi podpowiedziało mi, abym przeczytała ją jeszcze raz, a dopiero potem przydzieliła do odpowiedniej grupki. Tak też zrobiłam.
Po przeczytaniu jej miałam w głowie pustkę. Ta książka nauczyła mnie wielu rzeczy. Zmieniła mój pogląd na świat, także na wszelkie drobnostki.
Nie wiem, czemu ludzie często nazywają ją książką dla dzieci. Ten tytuł ma drugie dno, którego dzieciaki nie zrozumieją. One widzą tylko Księcia, Pilota, Lisa i Różę. Jednak prawie każdy element w "Małym Księciu" symbolizuje coś. Ciężko jest to opisać. Po prostu trzeba to przeczytać.
Jest to moja ulubiona książka, do której wracam bardzo często. 10/10 ode mnie

"Małego Księcia" przeczytałam po raz pierwszy, gdy miałam 8, może 9 lat. Lektura nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Ot, taka bajeczka o chłopczyku.
Kilka lat później spojrzałam na mój regał przepełniony książkami i uznałam, że muszę zrobić porządek i część pozycji wyrzucić bądź komuś oddać. Przeglądałam wszystkie dzieła godzinami. Koniec końców znalazłam wcześniej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem fanką wokalu Lodoviki Comello, dlatego, gdy tylko dowiedziałam się o książce pomyślałam "Muszę ją mieć!"
Prawdę mówiąc, jest to pamiętnik Comello z roku 2014, choć znajdziemy w nim wspomnienia z dzieciństwa. Dla fanów - świetna sprawa. Dla osób trzecich - tandeta. Ja utknęłam gdzieś pomiędzy.
Fakt faktem, że książkę czyta się szybko i nie trzeba główkować nad niektórymi wyrazami, ponieważ jest ona napisana językiem prostym, używanym na co dzień, który rozumie chyba każdy. Jednak nie spodobał mi się styl pisania Lodo (a może to wina tłumaczy? Nie wiem.), zaś w środku, pomimo pięknego układu graficznego znajdziemy także wiele niedociągnięć. Zdanie urywa się w połowie podczas gdy miejsce na stronie się kończy, przewracasz kartkę, a tam zamiast kontynuacji jakiś poradnik. Zdenerwowałam się i to bardzo, gdyż jestem perfekcjonistką. ;) Kolejnym minusem jest użycie twardej okładki. Książka jest chuda, jednakowoż karton użyty do zrobienia okładki stanowi 50% wagi tomu, przez co niewygodnie nosi się go w torebce/plecaku i jest nieporęczny.
Pamiętniczek Lodo ma ode mnie mocne 6/10. Plus za chęć włożoną w napisanie książki, za dzielenie się swoim pamiętnikiem, szatę graficzną, dużo zdjęć z młodości i częste wspominanie o swej miłości do fanów. Minus za twardą okładkę, niedociągnięcia, styl pisania panny Comello.

Jestem fanką wokalu Lodoviki Comello, dlatego, gdy tylko dowiedziałam się o książce pomyślałam "Muszę ją mieć!"
Prawdę mówiąc, jest to pamiętnik Comello z roku 2014, choć znajdziemy w nim wspomnienia z dzieciństwa. Dla fanów - świetna sprawa. Dla osób trzecich - tandeta. Ja utknęłam gdzieś pomiędzy.
Fakt faktem, że książkę czyta się szybko i nie trzeba główkować nad...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rzadko kiedy piszę opinie na lubimyczytac. Zdarza się to, gdy książka jest bardzo słaba lub bardzo dobra. Tą mogę zaliczyć do tej drugiej grupy.
Chciałam pójść na jej ekranizację, niestety nie wyrobiłam się na ostatni seans w Warszawie. Pomyślałam, że przeczytam książkę. W sumie co mi szkodzi, przecież nie mam co czytać, pomyślałam. Tym oto sposobem będąc w księgarni kupiłam "love, rosie".
Zdziwiła mnie jej "forma" - pisana jest tylko za pomocą smsów, listów, liścików, maili... (nie wliczając epilogu). To ją wyróżnia. Tu nie ma wstępu, wszystko zaczyna się tak nagle. Przez pierwsze około 200 stron, o ile się nie mylę, akcja biegnie bardzo, bardzo szybko, potem zwalnia. Poznajemy Rosie Dunne, jak zmienia się w czasie, ale nie tylko ona. Mamy także "podgląd" dwóch osób na tę samą sprawę - z ich maili możemy wyczytać, jak jakieś zdarzenie odczuwa np. Alex, a jak Rosie.
Co ważne, lektura pisana jest lekkim, łatwym do zrozumienia językiem. Chcę pochwalić także tłumaczkę - poradziła sobie świetnie, a tłumaczenie TEGO było ogromnym wyzwaniem - pełno tu celowych błędów, np. "wjesz" (Alex). Gratulacje.
Podsumowując. Ta książka, moim zdaniem, wyróżnia się na tle innych tego typu powieści. Czytałam ją dwa razy i niedługo chyba zacznę po raz trzeci. Jest to jedna z moich ulubionych książek.

Rzadko kiedy piszę opinie na lubimyczytac. Zdarza się to, gdy książka jest bardzo słaba lub bardzo dobra. Tą mogę zaliczyć do tej drugiej grupy.
Chciałam pójść na jej ekranizację, niestety nie wyrobiłam się na ostatni seans w Warszawie. Pomyślałam, że przeczytam książkę. W sumie co mi szkodzi, przecież nie mam co czytać, pomyślałam. Tym oto sposobem będąc w księgarni...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to książka o tematyce dość trudnej. Trudnej nie tylko do opisania, także do zrozumienia...
Od kiedy pamiętam, wszystkie opowiadania o Powstaniu Warszawskim były przedstawione bardzo niezrozumiale dla młodych osób. Sama ciężko rozumiałam niektóre teksty o nim. I wtedy właśnie natknęłam się na tą książkę. Przedstawiona jest z perspektywy dwóch chłopców - Mikołaja i Wojtka. Pomimo tego, że są rodzeństwem... Bardzo się od siebie różnią (nie tylko z wyglądu). Nagle trafiają do Powstania... To znaczy: Mikołaj, bardzo roztargniony człowiek tam wpada. Wojtek idzie tam z przymusu (czytaj żeby uratować brata), lecz potem także aby spotykać się z Lidką. Bardzo podobała mi się wzmianka o szkole Mikołaja (dlaczego? hm, nie wiem. Może po części dlatego, że chodzi ze mną do szkoły? :) ) i niesamowitym spotkaniu.
Książka bardzo mi się podobała. Polecam.

Jest to książka o tematyce dość trudnej. Trudnej nie tylko do opisania, także do zrozumienia...
Od kiedy pamiętam, wszystkie opowiadania o Powstaniu Warszawskim były przedstawione bardzo niezrozumiale dla młodych osób. Sama ciężko rozumiałam niektóre teksty o nim. I wtedy właśnie natknęłam się na tą książkę. Przedstawiona jest z perspektywy dwóch chłopców - Mikołaja i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Kilkanaścioro dzieci. Jeden supermarket. Milion rzeczy, które mogą pójść źle."
Książkę skończyłam czytać dwa dni temu, ale z opinią wstrzymałam się do dziś, ponieważ od razu po przeczytaniu byłam pod wielkim wrażeniem i potrafiłam powiedzieć tylko "wow" oraz "muszę przeczytać kolejną część". ;)
Skąd dowiedziałam się o tej książce? Otóż poleciła mi ją moja internetowa przyjaciółka (Pozdrawiam Cię mocno, Madzia!).
Zacznę od okładki (chociaż nie powinno się oceniać po niej książki...) - ogromny plus za zachowanie oryginalnej wersji. W środku czekała na mnie mapka (dzięki Bogu - inaczej naprawdę bym się nie odnalazła!).
Przejdźmy do treści. Nie lubię książek, gdzie przez pierwsze 50-100 stron nic, totalnie NIC się nie dzieje. Ona do nich nie należy. Bardzo dobry pomysł na numerowanie nie tylko stron, także dni. Postacie są rzeczywiste: nie mówią wyklepanych, identycznych kwestii, jak to w niektórych książkach bywa. Każdy ma swój styl mowy. To kolejny plusik. Zdaję sobie sprawę, jak trudno wykreować tak odmienne postaci. Pani Laybourne zrobiła to doskonale. Zakończenie naprawdę mnie zaskoczyło.
Kupiłam tą książkę przyjaciółce na urodziny. Nie byłam pewna, czy się jej spodoba. Pochłonęła ją w jeden dzień. Cieszę się, że przypadła jej do gustu (nawet bardzo). Było o czym rozmawiać w szkole :)
Książka w Polsce ukazała się w czerwcu tego roku. Nie jest tak popularna, jak być powinna. Ale dajmy jej trochę czasu.

"Kilkanaścioro dzieci. Jeden supermarket. Milion rzeczy, które mogą pójść źle."
Książkę skończyłam czytać dwa dni temu, ale z opinią wstrzymałam się do dziś, ponieważ od razu po przeczytaniu byłam pod wielkim wrażeniem i potrafiłam powiedzieć tylko "wow" oraz "muszę przeczytać kolejną część". ;)
Skąd dowiedziałam się o tej książce? Otóż poleciła mi ją moja internetowa...

więcej Pokaż mimo to