Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Bywa,że się dłuży. Że irytuje rozwodzeniem się nad niczym. Być może brutalnie to brzmi, ale nad niczym. Prawda to, jeśli człowiek nasłuchał się już wiele razy takich opowieści.
A jednak człowiek taki siedzi i czyta, i walczy. A o co walczy?
O te nieustannie powracające fragmenty głębokiej mądrości; tego fragmentu- siekiery, co się wbija w stal naszych serc; tego fragmentu, co rozszerza nam źrenice i rodzi myśl ,,do diaska, znam to!"; wreszcie- tego fragmentu, co sprawia, że zrywamy się z łóżka, z krzesła, choćby i z siedzenia w wagonie, byleby go spisać, bo gdy się przełoży następną kartkę bez spisania, to człowiek ma wrażenie, jakby coś bezpowrotnie utracił.
I wyczekuje ich taki czytelnik bez tchnienia, jak echa pośród gór. I wie, że się nie zawiedzie, musi tylko przeczekać. Te kilka stron, to jedno czy kilka opisanych wydarzeń. Przeczeka. Myśliwski wiedział, że przeczeka.

Bywa,że się dłuży. Że irytuje rozwodzeniem się nad niczym. Być może brutalnie to brzmi, ale nad niczym. Prawda to, jeśli człowiek nasłuchał się już wiele razy takich opowieści.
A jednak człowiek taki siedzi i czyta, i walczy. A o co walczy?
O te nieustannie powracające fragmenty głębokiej mądrości; tego fragmentu- siekiery, co się wbija w stal naszych serc; tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem rozczarowana tą książką. Męczyłam się z nią ponad dwa miesiące (!), a przecież nigdy nie byłam osobą, która tak powoli czyta książki. Mam kilka zarzutów wobec Dzikiej drogi... po pierwsze- owa ,,droga" średnio wydaje się człowiekowi ,,dzika"- jest raczej papierowa i nienamacalna, utkana z serii nic nie mówiących nazw poszczególnych miejsc, przez które bohaterka przechodziła. Zdarzają się opisy, owszem, ale na mój gust- nieczęsto no i nie są one jakoś specjalnie barwne. Rozumiem, że trasa była długa, toteż ciężko by było każde miejsce opisywać po kilka stron, bo wyszłoby z tego opasłe na tysiąc stron tomisko, ale! Autorka mogła darować czytelnikowi tę katorgę w postaci zalewu głowy strumieniem nazw, które najpewniej nawet rodowitym Amerykanom niewiele mówią. Były takie momenty, kiedy opuszczałam pewne wyrazy, zdania czy nawet większe fragmenty albo też czytałam je bez większej uwagi, bo po prostu byłam nimi okropnie znudzona! I nie odczuwałam z tego powodu jakiegoś dyskomfortu pt.:,,O nie! właśnie tracę coś cennego!", który dopada mnie, gdy tak zrobię, czytając naprawdę dobrą książkę. Druga sprawa- opis na okładce z tyłu (tak jak podtytuł książki czy przedmowa-wstęp autorki) usilnie próbuje czytelnikowi wmówić, jakoby była to wielka księga mądrości nabytej podczas bądź co bądź trudnej podróży życia. ,,Jak odnalazłam siebie", ,.nowa droga życiowa", ,,sens życia" blablabla... to wszystko sugeruje jakąś pasjonującą podróż wgłąb świadomości bohatera; podróż nie tyle w sensie dosłownym, co podróż mentalną, podróż filozoficzną. Sądziłam, że może jednak... może warto dać szansę tej książce, pomimo tych napuszonych tekstów... może jednak faktycznie jest wartościowa... Cóż, nic bardziej mylnego. Wszystkie te przemyślenia bohaterki-autorki wydają mi się mało błyskotliwe, utarte, banalne- bez urazy, ale takie farmazony mogą mi równie dobrze przyjść na myśl podczas spożywania obiadu czy siedzenia przed komputerem. Jeśli ktokolwiek szuka w tej książce czegoś przełomowego, takiego BAM!- wielkiego olśnienia, to moim skromnym zdaniem z pewnością się w tych poszukiwaniach zawiedzie. Niby bohaterka snuje jakieś dywagacje, wraca pamięcią do przeszłości, ale według mnie jest to boleśnie wręcz płytkie i nieprzekonujące. [SPOILER ALERT!] Pomijam fakt, że nie mogę zdzierżyć bohaterki za jej podejście do małżeństwa, wierności, jej użalanie się nad sobą oraz za to, że rozpacza nad utratą matki, a kompletnie nie obchodzi ją to, że zabiła własne dziecko. [KONIEC SPOILERU]. Na koniec postawię jeszcze jeden zarzut- autorka zmarnowała potężny potencjał takiej opowieści. Wyobraźcie sobie- Pacific Crest Trail, ponad 1700 kilometrów, samotność na szlaku jedynie od czasu do czasu przerywana pojedynczymi spotkaniami z ciekawymi ludźmi, cudowne lub zatrważające widoki i zdarzenia, zmienna pogoda, różnorodność, natura, ty i twoje myśli. Idealny materiał na książkę. Szkoda tylko, że zmarnowany, bezczelnie zmarnowany. ,,To nie jest literatura warta twojego czasu."- tak, Cheryl, masz rację. Chociaż w tym masz rację.

Jestem rozczarowana tą książką. Męczyłam się z nią ponad dwa miesiące (!), a przecież nigdy nie byłam osobą, która tak powoli czyta książki. Mam kilka zarzutów wobec Dzikiej drogi... po pierwsze- owa ,,droga" średnio wydaje się człowiekowi ,,dzika"- jest raczej papierowa i nienamacalna, utkana z serii nic nie mówiących nazw poszczególnych miejsc, przez które bohaterka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ta książka okazała się niezwykle mi pomocna przy pisaniu pracy na olimpiadę historyczną. Bardzo wnikliwe dzieło, temat cywilizacji sumeryjskiej jest tutaj dogłębnie "przetrzebiony" (tzn. na tyle, na ile to pozwala dostępna nam wiedza). Tę monografię cechuje mnogość faktów, szczegółów i szczególików- z jednej strony to bardzo dobrze, z drugiej jednak- w takim bogactwie łatwo się zgubić i (dla laika) wychwycić to, co jest esencją, co jest najważniejsze. Ponadto książka Zapomniany świat Sumerów obfituje w liczne dygresje, asocjacje i (częstokroć bardzo celne i błyskotliwe) osądy autora. Bezsprzecznie pan Bielicki znał się na rzeczy, mimo że (jak sam stwierdził) było to dla niego ,,jedynie" hobby. Solidna 8.

Ta książka okazała się niezwykle mi pomocna przy pisaniu pracy na olimpiadę historyczną. Bardzo wnikliwe dzieło, temat cywilizacji sumeryjskiej jest tutaj dogłębnie "przetrzebiony" (tzn. na tyle, na ile to pozwala dostępna nam wiedza). Tę monografię cechuje mnogość faktów, szczegółów i szczególików- z jednej strony to bardzo dobrze, z drugiej jednak- w takim bogactwie łatwo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka niewątpliwie godna uwagi; mam nadzieję, że także pozostałe części utrzymane będą na podobnym poziomie. Nie mylą się ci, którzy powiadają, że to następczyni sagi Tolkienowskiej. Faktycznie, klimat Gry o Tron, choć oczywiście odmienny względem Trylogii, jest tak samo wyraźny i jakiś taki... epicki, zapewne rozumiecie o czym mowa. Przeczytałam bowiem wiele serii, których autorzy rościli sobie prawo do nazywania siebie następcami, spadkobiercami Tolkiena, mistrza fantasy, jednakże nie znalazłam w nich ,,tego czegoś", co pozwoliłoby mi się po sam czubek swego umysłu i wyobraźni zanurzyć się w fabule. Natomiast Gra o Tron z miejsca mnie ujęła. Swoją drogą, ciekawa jestem, ile razy George Martin plątał się i mylił przy tworzeniu tego kolosa (i reszty kolosów ultrakolosa zwanego Pieśnią Lodu i Ognia)- książka obfituje bowiem w mnogość szczegółów, faktów, fakcików, spekulacji, epizodów, retrospekcji i tak dalej, i tak dalej. Jestem pełna podziwu dla Martina, ale... jestem też totalnie na niego wpieniona. [SPOILER]I już nawet nie chodzi mi o Neda, bo od razu było wiadomo, że człowiek tak szlachetny nie może przeżyć w tak doborowym towarzystwie (co nie zmienia faktu, że jesteś potworem, Martin xD), ale chodzi mi o DROGO. BOŻE, BOGOWIE, DZIECI LASU, jakże to, Drogo? why, warum, dlaczego?! tak go uwielbiałam ;_; [KONIEC SPOILERU]. Także no, informacja dla tych, którzy chcą zacząć czytać Grę o Tron, a nie wiedzą, czy plotki o tym, jak arcydiabelny bywa Martin są prawdziwe: tak, Dżordż Ar Ar Martin to troll stulecia i ukatrupi niemalże każdą ulubioną przez czytelników postać :D

Książka niewątpliwie godna uwagi; mam nadzieję, że także pozostałe części utrzymane będą na podobnym poziomie. Nie mylą się ci, którzy powiadają, że to następczyni sagi Tolkienowskiej. Faktycznie, klimat Gry o Tron, choć oczywiście odmienny względem Trylogii, jest tak samo wyraźny i jakiś taki... epicki, zapewne rozumiecie o czym mowa. Przeczytałam bowiem wiele serii,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem rozczarowana tą książką. Męczyłam się z nią ponad dwa miesiące (!), a przecież nigdy nie byłam osobą, która tak powoli czyta książki. Mam kilka zarzutów wobec Dzikiej drogi... po pierwsze- owa ,,droga" średnio wydaje się człowiekowi ,,dzika"- jest raczej papierowa i nienamacalna, utkana z serii nic nie mówiących nazw poszczególnych miejsc, przez które bohaterka przechodziła. Zdarzają się opisy, owszem, ale na mój gust- nieczęsto no i nie są one jakoś specjalnie barwne. Rozumiem, że trasa była długa, toteż ciężko by było każde miejsce opisywać po kilka stron, bo wyszłoby z tego opasłe na tysiąc stron tomisko, ale! Autorka mogła darować czytelnikowi tę katorgę w postaci zalewu głowy strumieniem nazw, które najpewniej nawet rodowitym Amerykanom niewiele mówią. Były takie momenty, kiedy opuszczałam pewne wyrazy, zdania czy nawet większe fragmenty albo też czytałam je bez większej uwagi, bo po prostu byłam nimi okropnie znudzona! I nie odczuwałam z tego powodu jakiegoś dyskomfortu pt.:,,O nie! właśnie tracę coś cennego!", który dopada mnie, gdy tak zrobię, czytając naprawdę dobrą książkę. Druga sprawa- opis na okładce z tyłu (tak jak jej podtytuł czy przedmowa-wstęp autorki) usilnie próbuje czytelnikowi wmówić, jakoby była to wielka księga mądrości nabytej podczas bądź co bądź trudnej podróży życia. ,,Jak odnalazłam siebie", ,.nowa droga życiowa", ,,sens życia" blablabla... to wszystko sugeruje jakąś pasjonującą podróż wgłąb świadomości bohatera; podróż nie tyle w sensie dosłownym, co podróż mentalną, podróż filozoficzną. Sądziłam, że może jednak... może warto dać szansę tej książce, pomimo tych napuszonych tekstów... może jednak faktycznie jest wartościowa... Cóż, nic bardziej mylnego. Wszystkie te przemyślenia bohaterki-autorki wydają mi się mało błyskotliwe, utarte, banalne- bez urazy, ale takie farmazony mogą mi równie dobrze przyjść na myśl podczas spożywania obiadu czy siedzenia przed komputerem. Jeśli ktokolwiek szuka w tej książce czegoś przełomowego, takiego BAM!- wielkiego olśnienia, to moim skromnym zdaniem z pewnością się w tych poszukiwaniach zawiedzie. Niby bohaterka snuje jakieś dywagacje, wraca pamięcią do przeszłości, ale według mnie jest to boleśnie wręcz płytkie i nieprzekonujące. [SPOILER ALERT!] Pomijam fakt, że nie mogę zdzierżyć bohaterki za jej podejście do małżeństwa, wierności, jej użalanie się nad sobą oraz za to, że rozpacza nad utratą matki, a kompletnie nie obchodzi ją to, że zabiła własne dziecko. [KONIEC SPOILERU]. Na koniec postawię jeszcze jeden zarzut- autorka zmarnowała potężny potencjał takiej opowieści. Wyobraźcie sobie- Pacific Crest Trail, ponad 1700 kilometrów, samotność na szlaku jedynie od czasu do czasu przerywana pojedynczymi spotkaniami z ciekawymi ludźmi, cudowne lub zatrważające widoki i zdarzenia, zmienna pogoda, różnorodność, natura, ty i twoje myśli. Idealny materiał na książkę. Szkoda tylko, że zmarnowany, bezczelnie zmarnowany. ,,To nie jest literatura warta twojego czasu."- tak, Cheryl, masz rację. Chociaż w tym masz rację.

Jestem rozczarowana tą książką. Męczyłam się z nią ponad dwa miesiące (!), a przecież nigdy nie byłam osobą, która tak powoli czyta książki. Mam kilka zarzutów wobec Dzikiej drogi... po pierwsze- owa ,,droga" średnio wydaje się człowiekowi ,,dzika"- jest raczej papierowa i nienamacalna, utkana z serii nic nie mówiących nazw poszczególnych miejsc, przez które bohaterka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

dlaczego ta książka ma tak wysokie noty? Czyżby na tym portalu siedziały jedynie dzieciaki 12-14 lat? 8,3? Czy to jest jakiś żart? to nieomal tyle, ile ma Mistrz i Małgorzata...

dlaczego ta książka ma tak wysokie noty? Czyżby na tym portalu siedziały jedynie dzieciaki 12-14 lat? 8,3? Czy to jest jakiś żart? to nieomal tyle, ile ma Mistrz i Małgorzata...

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Żywię do tych wierszy, do tego tomiku wielki sentyment. Barańczak już zawsze będzie mi się kojarzył z gimnazjalną olimpiadą z języka polskiego, z kółkami przygotowującymi nas na ten konkurs, z tym głodem godzinnego dyskutowania, rozgryzania i dociekania, który o tyle różnił się od tego fizycznego, że nas uszlachetniał, niemniej jednak skurczybyk był równie silny i natarczywy.

Ad rem. "Sztuczne oddychanie" było lekturą na trzeci etap (o ile dobrze pamiętam). Byłam wówczas w pierwszej klasie gimnazjum i, mówiąc eufemistycznie, zasługiwałam w "skali erudystyczno-moloksiążkowej" na miano żółtodzioba tudzież podlotka (pewnie teraz też, ale mniejsza o to :D ). Nie miałam wtedy styczności z taką literaturą, poezją (przede wszystkim przez to, że miałam nieco odmienny gust...no i nikt mi przedtem takowej nie podsunął). A jednak wielce zafascynowało mnie to dzieło. Jestem pełna podziwu dla Stanisława Barańczaka. Nie sądziłam, że można tak zręcznie ironizować, bawić się słowami, pod przykrywką przyziemności ukryć tyle gorzkich przemyśleń. Chociaż czasy, o których mowa w "Sztucznym oddychaniu" były mi kompletnie obce (parę suchych rozdziałów w książce do historii nie jest dostatecznym źródłem wiedzy), to jednak Stanisław Barańczak pomógł mi je "ogarnąć"- i szczerze cieszę się, że należę do pokolenia niepamiętającego (ba, nieznającego) tamtych realiów.
Cały tomik jest napisany świetnym językiem, przesiąkniętym sarkazmem, ironią, kpiną, pełnym "drobnych" aluzji. Książka traktuje o codziennym życiu pewnego człowieka- widzimy go w przyziemnych sytuacjach, czytamy o jego na pozór małych dylematach i problemach, a tak na serio to jest obrazem istoty bez nazwiska, należącej do szarej masy, szarej jedności o wspólnym mózgu (bo te indywidualne zostały wyprane), która resztkami sił opiera się toksycznemu wpływowi społeczeństwa tamtych czasów. Pełno tu mocnej acz ukrytej krytyki ówczesnej polityki. Ot, pstryczek w nos komunistom.
Tak bardo spodobał mi się ten tom wierszy, że przepisałam go sobie do zeszytu przed oddaniem do biblioteki :D. Nadal zajmuje honorowe miejsce na mojej skromnie wyposażonej półeczce, ale kiedyś chciałabym go dorwać w sklepie lub antykwariacie *-*

Żywię do tych wierszy, do tego tomiku wielki sentyment. Barańczak już zawsze będzie mi się kojarzył z gimnazjalną olimpiadą z języka polskiego, z kółkami przygotowującymi nas na ten konkurs, z tym głodem godzinnego dyskutowania, rozgryzania i dociekania, który o tyle różnił się od tego fizycznego, że nas uszlachetniał, niemniej jednak skurczybyk był równie silny i...

więcej Pokaż mimo to