rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

A, no niezła :)

A, no niezła :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Gniot. Nie czytać, nie, nie i jeszcze raz nie.
Nie da się. Nie wiem, do kogo kierowana jest książka, ale nie. Nie da się. Obiecujący tytuł, w sumie to nawet początek zapowiadał się dobrze, ale nie. Nie da się.
Sztuczne zapychanie objętości treścią- Bohaterowie gotują, sprzątają, nie lubią swoich młodszych braci, siostry piorą i zaszywają koszule, a rodzice wyjeżdżają na działkę przez połowę książki (nie dałem rady więcej przeczytać). Kilka sytuacji, kiedy pojawia się jakaś totalnie bezsensowna, płaska i blada postać wampira. Ale wampir to ciota, daleko mu do postaci z "Wywiadu z Wampirem", lub też wampirów z tandetnych gierek na internecie (jest jedna taka- Wampir zmienia się w małego nietoperza, gdzieś naokoło biegają pająki i trzeba uważać na pajęcze sieci i zielone czaszki. Sam nie wiem o co tam chodzi- ale gra jest tandetna i wampir jest tam zdecydowanie bardziej wampirzy niż ten z książki). Nie, nie da się. Chyba, że książkę ze słowem "wampir" w tytule, chcecie przeczytać, dla bohatera, którzy przez trzysta stron jeździ autobusem, woła psa, kłóci się z bratem i rozmawia z kolegą. Nie, nie da się. Książkę uważam za największego gniota ever.

Gniot. Nie czytać, nie, nie i jeszcze raz nie.
Nie da się. Nie wiem, do kogo kierowana jest książka, ale nie. Nie da się. Obiecujący tytuł, w sumie to nawet początek zapowiadał się dobrze, ale nie. Nie da się.
Sztuczne zapychanie objętości treścią- Bohaterowie gotują, sprzątają, nie lubią swoich młodszych braci, siostry piorą i zaszywają koszule, a rodzice wyjeżdżają na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Silentium Universi. Świetna historia o kolonizacji: Świat stoi już blisko końca: brakuje surowców, paliw, nasza planeta została wyeksploatowana. Ludzkość w ostatnim podrygu pełnym nadziei łączy zasoby, aby podróże międzyplanetarne stały się możliwe.

Mamy sporo ciekawych opisów, oczami bohaterów widzimy mijane planety, meteoryty i księżyce. Wg mnie brak słów. Po prostu MEGA KSIĄŻKA i każdy powinien ją mieć (bo okładka też jest fajna;) ).

Obok zbliżania się do prędkości światła, obok stacji kosmicznych na księżycu, obok super zaawansowanego promu kosmicznego i obok tej całej technologicznej otoczki mamy coś, co powoduje, że książka jest grubo przesadzona... Ze słoika z fantastyką i Sci-Fi wylewa się wręcz nadmiar fantastyki i Sci-Fi. Krople fantastyki naukowej kapią wszędzie naokoło a ten słoik jest wciąż pełny. Otóż, mamy tutaj religię, pewnego rodzaju konflikt oraz ciekawy pomysł na osadzenie tego wśród orbitujących supersatelit...

Pierwszą myślą, którą mógłbym kogoś przekonać do książki jest taka, że właśnie ta przesada powinna przyciągnąć do siebie czytelnika.

Polecam serdecznie. Książka, hmmm, z racji braku słów, napiszę, że jest MEGA! I Każdy powinien ją przeczytać! :)

Silentium Universi. Świetna historia o kolonizacji: Świat stoi już blisko końca: brakuje surowców, paliw, nasza planeta została wyeksploatowana. Ludzkość w ostatnim podrygu pełnym nadziei łączy zasoby, aby podróże międzyplanetarne stały się możliwe.

Mamy sporo ciekawych opisów, oczami bohaterów widzimy mijane planety, meteoryty i księżyce. Wg mnie brak słów. Po prostu MEGA...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zły, brzydki świat. Brud, beton, szare barwy. Pogoń za "blaszanymi pudłami", zanikają emocje jak radość i współczucie. Zaniknęły wartości jak przyjaźń, honor i obietnica wobec najbliższych. W to miejsce wkomponowały się pieniądze, "blaszane pudła", zmanipulowane informacje ze szklanych tafli. Jakby się wydawało, ostoja dobra, przylądek człowieczeństwa w zepsutym świecie jest jeszcze gorszy. Kościół katolicki to maszynka do zarabiania pieniędzy. Występuje tutaj zjawisko wykupowania sobie miejsca w ławach świątyni, wyświetlający się numer konta bankowego na datki dla kościoła. Bezpośrednie deklaracje duchownych, że ofiary poddanych zostaną przeznaczone na nowe blaszane pudło dla proboszcza...

Źle i brzydko. Zły, apatyczny, bezlitosny, szary świat. W tym wszystkim poznajemy grupę Wspaniałych Powalonych. Grupa brzydkich, śmierdzących i beznadziejnych ludzi. Jednak oni potrafią poczuć coś więcej niż normalni ludzie. Nie gonią za pieniędzmi, wiedzą co jest najważniejsze. Gardzą "normalnymi" ludźmi. Przy tym piją, przeklinają, kradną... Mimo tego lojalność panująca w grupie Schiza, MGR-a i Mistrza Świata wykracza o wiele dalej, niż to na co pozwalamy sobie my, ludzie 21 wieku w Polsce i na świecie. Bohaterowie udowadniają to kilkukrotnie na stronach książki, kiedy stają za sobą murem z ogromnym zaangażowaniem. Pozwalają sobie nawzajem być kim chcą- tak po prostu. Nie pozwalają sobie na sztuczne pozy, wykorzystywanie przyjaciół.

Dość, mam nadzieję łagodnego, spojlowania. Książka napisana jest wg mnie idealnym językiem. Łatwo do mnie trafiła. Dobór słów i zabiegi językowe są też ważne, a użyte w opisywanej książce bardzo mi się podobały.

Można pokusić się o stwierdzenie, że książka skłania do refleksji. Po przeczytaniu niektórych fragmentów miałem szczerą chęć pobiec do wszystkich bezdomnych świata, dać im jeść, koc i uściskać jak kumpla po latach od ostatniego spotkania. Czemu? Autor świadomie, bądź nie wrzucił mi do mózgu przekonanie, że taki margines, którego nie widzimy- staruszka z puszką na pieniądze, pijanego żulka przy śmietniku może być o wiele lepszy niż ja i ktokolwiek inny. Lepszy niż schludnie ubrany kierowca fajnego samochodu.

Minus? Zakończenie. Zdecydowanie zakończenie. Może trochę zbyt brutalne, może czegoś zabrakło... Zakończenie, bo nastąpiło zbyt szybko. Chcę więcej.

Zły, brzydki świat. Brud, beton, szare barwy. Pogoń za "blaszanymi pudłami", zanikają emocje jak radość i współczucie. Zaniknęły wartości jak przyjaźń, honor i obietnica wobec najbliższych. W to miejsce wkomponowały się pieniądze, "blaszane pudła", zmanipulowane informacje ze szklanych tafli. Jakby się wydawało, ostoja dobra, przylądek człowieczeństwa w zepsutym świecie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pan Greg Bear miał bardzo prosty pomysł na akcje osadzoną w promie kosmicznym. Arka Noego, gigantyczny sejf przechowujący zalążki cywilizacji. Pudełko z nasionami roślinności. Cała znana na Ziemi flora i fauna w wielkiej metalowej kosmicznej skrzyni. I lecą. Nie wiadomo gdzie.

No właśnie... Ludzkość ucieka z planety. I co dalej? Pod względem kontentu niewiele. Lecą sobie, książka kończy jak się kończy. (Nie chcę tutaj spojlować, jednak ciężko to pominąć ;) ), jednak po drodze dzieje się sporo. Może mniej sajensfikszinowo, może bardziej. Inteligentny statek mogący "hodować ludzi", ale nie na tyle inteligentny, żeby misja ratowania Człowieka została doprowadzona do końca. Nie na tyle mądry w swojej technologicznej naturze, żeby nie dać się co chwila przejmować tym "jednym im" a potem "drugim im". No cóż. Może jakiś procesor nie dał rady pracować 500 lat (o pięciuset latach też jest mowa na kartkach książki).

Dziwne twory jak wielce mnie w***wiająca "Matka", czy po trosze wilkokształtne istoty z wykształconym aparatem mowy, mówiące (domyślam się) po angielsku- wszyscy mówią po angielsku- nawet kosmici. Dziwna menażeria postaci, potworów, ludzi, małych dziewczynek i ciul go wie co tam jeszcze.

Pozornie chaos i przekolorowany obraz żywej zawartości statku. Małpy z trójkątnymi głowami, potworki z trzema rękami, mówiące wilki, wielkie żółte humanoidalne <coś tam>. Obraz tej martwej zawartości statku też uległ przekolorowaniu. Statek zmieniający układ pomieszczeń, korytarzy, tu zimno, tam ciepło, raz statek rozmawia po ludzku z bohaterami, żeby za chwilę jakieś super zdolności hakerskie przejęły kontrolę nad jego światełkami w jednym z pomieszczeń.

Przyznam, autor każdej z istniejących w książce postaci nadał konkretny powód istnienia, konkretne zadanie. Konkretną rolę w procesie kolonizacji (o tym pogadamy później, co by nie spojlować).

Wytworzyłem sobie dwie skrajne opinie. Jedna jest super negatywna. Nie czytać, bo strata czasu- zakończenie płaskie. Pomysły płaskie. Zawartość kwaśna i nie do przełknięcia. Fantazja autora miała chyba przykryć brak dobrego pomysłu.

Odważyłbym się jednak stwierdzenie, że mimo złego odbioru akcji, jej 'prowadzenie' uznaję za fajną i wartościową rzecz, oraz że książka jest fajną ciekawostką. Polecam, jednak bez entuzjazmu. :)

Pan Greg Bear miał bardzo prosty pomysł na akcje osadzoną w promie kosmicznym. Arka Noego, gigantyczny sejf przechowujący zalążki cywilizacji. Pudełko z nasionami roślinności. Cała znana na Ziemi flora i fauna w wielkiej metalowej kosmicznej skrzyni. I lecą. Nie wiadomo gdzie.

No właśnie... Ludzkość ucieka z planety. I co dalej? Pod względem kontentu niewiele. Lecą sobie,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wielka księga potworów, t.1 Sydney J. Bounds, Ramsey Campbell, Ronald Chetwynd-Hayes, Scott Edelmann, Dennis Etchison, Gemma Files, Christopher Folwer, Nancy Holder, Jay Lake, Thomas Ligotti, Brian Lumley, David J. Schow
Ocena 5,5
Wielka księga ... Sydney J. Bounds, R...

Na półkach: ,

Wielka Księga Potworów... Hmm. Brzmi dobrze. Szkoda tylko, że już nie czyta się tak fajnie. Nie ujmując autorom zdolności pisania, budowania klimatu i zaciekawienia czytelnika całość wypada słabo. Po prostu. Kupując tę książkę i biorąc ją do ręki nie przewidywałem, że nastawię się negatywnie po jej przeczytaniu. A jednak tak się stało. Blado, źle, ciężko, nudno, bez mocy.
Poleciłbym szczerze dwa, może trzy opowiadania z tego zbioru, bo znalazły się takie perełki, które idealnie wstrzeliwują się w rozumienie definicji najbardziej bezczelnych w swojej formie potworów.
Podobały mi się zdecydowanie "Chudzielcy" oraz "Bazar dla ubogich". Jestem teraz przekonany, że znalazłbym trzecie, fajne opowiadanie, ale niestety, ani mi się nie wryło w pamięć, ani nie pamiętam o czym było ani nie pamiętam tytułu- co stanowi perfekcyjne potwierdzenie moich wcześniej napisanych słów.
Książkę powinien przeczytać każdy fan horroru, traktując ją bardziej jako ciekawostkę, niż wartościowe arcydzieło.

Wielka Księga Potworów... Hmm. Brzmi dobrze. Szkoda tylko, że już nie czyta się tak fajnie. Nie ujmując autorom zdolności pisania, budowania klimatu i zaciekawienia czytelnika całość wypada słabo. Po prostu. Kupując tę książkę i biorąc ją do ręki nie przewidywałem, że nastawię się negatywnie po jej przeczytaniu. A jednak tak się stało. Blado, źle, ciężko, nudno, bez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Absolutnie każdy powinien mieć tę książkę. Opinia krótka i zwięzła- opłaca się przeczytać. Bardzo ciekawa książka, świetne opowiadania, troszkę ośmieszające ludzką naturę.
Mistrzostwo. Nic tylko dziabnąć i mieć na półce.

Absolutnie każdy powinien mieć tę książkę. Opinia krótka i zwięzła- opłaca się przeczytać. Bardzo ciekawa książka, świetne opowiadania, troszkę ośmieszające ludzką naturę.
Mistrzostwo. Nic tylko dziabnąć i mieć na półce.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Inwazja czy jakiś kosmiczny przypadek? Naturalny proces ekspansji nieznanej nam przyrody, czy zamierzony zabieg szalonego naukowca z innej planety?

Przez każdą, pojedynczą kartkę szukamy odpowiedzi, a zamiast niej dostajemy bardzo ciekawą fabułę, barwne postaci, ciekawe wydarzenia i cały ogrom cytatów, które ze spokojem można by sobie wybić na nieśmiertelniku i dodać jako status na facebooku- co w tym przypadku jest jak najbardziej pozytywną i fajną rzeczą dla czytelnika, który szuka w książce- nie ukrywajmy- rozrywki z czytania.
Kiedyś, jak dorwałem inną książkę autorki- Nocarza, nie miałem pojęcia, skąd Pani Magdalena czerpie swoją wiedzę o militariach, strzelaniu, taktyce i realiach tego 'wojskowego świata'. Potem nadszedł czas "Riserczu", kim ta Pani jest. Okazuje się, że zajmuje się rzeczami, na które większość z nas- zwykłych śmiertelników nie ma jaj. Skoki spadochronowe, strzelanie, medycyna ratunkowa.
Tematyka książki i akcja, wokół której oscylujemy opiera się głównie właśnie na grupie spadochroniarzy, która tutaj maja za zadanie ratowanie ludzkości- I BARDZO DOBRZE. Autorka napisała o tym, na czym się zna i lubi, obudowała to bardzo ciekawym i moim zdaniem zaskakującym pomysłem i zostawiła (przynajmniej mi) ogromną dziurę w moim czytelniczym małym sercu, którą czym prędzej chciałbym załatać- mam nadzieję, że będę mógł to zrobić kontynuacją "Fioletu".
Niemniej uważam, że zabieg pozostawienia czytelnika z tyloma znakami zapytania w głowie i głodem tego "więcej i więcej", "niech się wyjaśni", "dlaczego?" był jak najbardziej trafiony i na mnie podziałał zapewne z zamysłem autorki- Wskazówka wyobraźni na czerwonym polu na skali miernika. Zostawiła mnie w pułapce myślenia o przeczytanej historii i bohaterach powieści. No i "skąd przyleciały te ogromne rośliny?".

Książka zdecydowanie będzie jeszcze długo dobrze się prezentować na mojej półce.

Inwazja czy jakiś kosmiczny przypadek? Naturalny proces ekspansji nieznanej nam przyrody, czy zamierzony zabieg szalonego naukowca z innej planety?

Przez każdą, pojedynczą kartkę szukamy odpowiedzi, a zamiast niej dostajemy bardzo ciekawą fabułę, barwne postaci, ciekawe wydarzenia i cały ogrom cytatów, które ze spokojem można by sobie wybić na nieśmiertelniku i dodać jako...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Apokalipsę miałem przyjemność przeczytać bardzo dawno temu... 7 lat? 8 lat temu? Ciężko powiedzieć, ale z miłą chęcią do niej wrócę. Moja opinia o tej książce będzie krótka, ale bardzo treściwa. Spokojnie mogę przyznać się do tego, że po chwilach czytania opowieści Koontza bałem się kłaść spać przy wyłączonym świetle i zostawać samemu w domu. Może nie jest specjalnie straszna i złowieszcza, w sensie rozlewu krwi, przemocy czy zła, ale jednak ma świetny, pełen niepokoju creepyklimat.

Apokalipsę miałem przyjemność przeczytać bardzo dawno temu... 7 lat? 8 lat temu? Ciężko powiedzieć, ale z miłą chęcią do niej wrócę. Moja opinia o tej książce będzie krótka, ale bardzo treściwa. Spokojnie mogę przyznać się do tego, że po chwilach czytania opowieści Koontza bałem się kłaść spać przy wyłączonym świetle i zostawać samemu w domu. Może nie jest specjalnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli jest jakaś książka, do której przeczytania powinno się zmuszać znajomych, to zdecydowanie jest to seria o Vesperze. Bardzo łatwo się ją czyta, przy tym nie traci ona takich elementów jak rozbudowane wątki i relacje między postaciami. Autorka, z którą, daj mi Bóg, będę mógł kiedyś napić się wódeczki nie zapomniała również o fantastycznie poprowadzonej akcji. Stwierdzając, że jestem już w połowie książki, jednej, drugiej, trzeciej, wlepiałem wzrok w sufit z wwiercającą się w czaszkę myślą "Ło fak, ależ się do tej pory działo".
Moim subiektywnym zdaniem- książka doskonale wyważona i wszystko do siebie pasuje. Książkę polecam każdemu i serdecznie zachęcam do dziabnięcia. Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto trzyma się zdania, że wampir to z natury bezlitosny skurczybyk, a nie blondas w rurkach.

Jeśli jest jakaś książka, do której przeczytania powinno się zmuszać znajomych, to zdecydowanie jest to seria o Vesperze. Bardzo łatwo się ją czyta, przy tym nie traci ona takich elementów jak rozbudowane wątki i relacje między postaciami. Autorka, z którą, daj mi Bóg, będę mógł kiedyś napić się wódeczki nie zapomniała również o fantastycznie poprowadzonej akcji....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do momentu, kiedy skończyłem czytać "Ślepowidzenie" byłem absolutnie przekonany, że nigdy nie powiem gatunkowi sci-fi i horrorowi "Dość".
Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że może być inaczej. Dlaczego? Moim skromnym zdaniem poprzeczka została postawiona bardzo wysoko i każda następną książkę będę porównywać do opisywanej tutaj. Dlaczego? Ponieważ znamy mnóstwo scenariuszy pierwszego kontaktu: Przylatują wku***eni obcy i chcą zabrać nam planetę. Przylatują spoko obcy i dają nam technologię. Przylatują neutralni obcy na plotki i odlatują.
Każda z tych możliwości, na stronach tej książki jest zjedzona, dokładnie przeżuta i wypluta na ziemię.
I to ten właśnie zabieg jest tutaj najciekawszy.

W "Blindsight" znajduje się to, czego zawsze szukałem w książkach ale również w filmie i muzyce- Odpowiedniej tematyki i złożonego, skumulowanego klimatu. Gatunek książki to raczej fantastyka naukowa, jednak zbudowany klimat jest wręcz horrorem idealnym. W mojej mózgownicy, wyobraźnia narysowała zimne, bezduszne środowisko oraz "odczłowieczenie" człowieka przez niego samego. Miałem wrażenie, że w świecie książki nie ma miejsca na radość i empatię, jest nauka, jest postęp technologiczny i efektywność. Każda rzecz, która się tam dzieje, jak np. (nie napiszę. Trzeba przeczytać) ma swoje wytłumaczenie, ma swoje podstawy w zjawiskach które nasza współczesna fizyka i psychologia dawno temu nazwały i opisały w podręcznikach. Jak można przeczytać w każdym opisie książki, jako produktu na półce, znajdują się informacje, że opisany tu jest kontakt z pozaziemską cywilizacją. Zajebiście nowa sytuacja dla ludzkości, nikt wcześniej tego nie przeżył. Okazuje się, że jednak (więcej nie powiem. Trzeba przeczytać).

Do momentu, kiedy skończyłem czytać "Ślepowidzenie" byłem absolutnie przekonany, że nigdy nie powiem gatunkowi sci-fi i horrorowi "Dość".
Dzisiaj mogę śmiało powiedzieć, że może być inaczej. Dlaczego? Moim skromnym zdaniem poprzeczka została postawiona bardzo wysoko i każda następną książkę będę porównywać do opisywanej tutaj. Dlaczego? Ponieważ znamy mnóstwo scenariuszy...

więcej Pokaż mimo to