Najnowsze artykuły
-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Biblioteczka
Filtry
Książki w biblioteczce
[1]
Generuj link
Zmień widok
Sortuj:
Wybrane półki [1]:
Przeczytał:
2014-01-30
2014-01-30
Średnia ocen:
6,2 / 10
167 ocen
Ocenił na:
4 / 10
Na półkach:
Zobacz opinię (2 plusy)
Czytelnicy: 591
Opinie: 29
Zobacz opinię (2 plusy)
Popieram
2
Większość opinii o tej książce zaczyna się od pochwał okładki. Pochwały to, przyznajmy, zasłużone, choć utwór (powieść?) cofa nas do czasów, kiedy podobne zeszyty dostać można było najwyżej w recyclingu po rodzicach lub starszym rodzeństwie. Kolejny powtarzający się element to porównanie z Jackiem Kerouakiem. Porównanie trafne, podobnie jak u niego znikąd donikąd toczy się tutaj akcja, podobnie pojawiają się i znikają przygodni bohaterowie. Podobnie jak u niego postaci z książki nie sposób oderwać od samej autorski i jej znajomych i wydaje się, że w większości są oni kopiami 1:1 autentycznych bohaterów.
Autorka, która dość niedawno zadebiutowała historyczno-dokumentalną książką o warszawskim Muranowie postanowiła iść za ciosem i przebić się do świata beletrystyki dając publiczności to, co miała najlepszego – kawał swojego życia.
Książkę polubią zapewne ci, którzy sami mają w życiorysie podobne wspomnienia z nadmorskiego królestwa, wszyscy zarobkowo naukowi turyści europejscy z lat 90-tych, stypendyści, którzy ponad studia cenili sobie przyjemne spędzanie czasu (czyli zdrowa większość), bywalcy coffee-shopów, którzy na wymarzonego, legalnego jointa wydawali zaskórniaki przywiezione z Polski lub zarobione harówką w szklarniach. Czytając będą się kłócić, ile naprawdę kosztowała taka czy inna odmiana konopii i która lepiej kopała w beret. Będą dowodzić, że pracę w knajpie dostawało się prościej lub trudniej niż na roli i o to, gdzie się lepiej zarabiało. W końcu pewnie podziękują autorce, za to, że pomogła im w sentymentalnej podróży, jeśli wcześniej nie obrażą się o jakiś istotny dla nich detal, który zapamiętali inaczej.
Cała reszta odbiorców męczyć się będzie jednak pytanie „po co”. Dlaczego dość przeciętna historia dość przeciętnej Polki ma mnie przykuć do książki na kilka wieczorów? Nie da się ukryć, para bohaterów książki przeżyła w Holandii sporo przygód, większość z nich są to jednak przygody powszednie, takie, jakich porcję ma w zanadrzu każdy z nas, by koloryzując mniej lub bardziej dzielić się z nimi nad szklanką piwa ze znajomymi. Chomątowskiej nie udaje podnieść swoich wspomnień na bardziej uniwersalny poziom, z drugiej strony nie odważa się też oderwać od własnej historii i stworzyć innej, ciekawszej, dla której barwnie zapamiętany świat byłby tylko tłem. Z materiału udałoby się pewnie sklecić wciągający reportaż, rozciągnięty do stukilkudziesięciu stron (ebook) zaczyna nużyć. Była tam, paliła to i owo, pracowała tu i ówdzie. No i co?
Nie przekonują też pełniące rolę przerywnika i utrzymujące temperaturę eseju rozważania bohaterki o inności Holendrów i Polaków. Być może to kwestia upływu czasu, być może zbyt mocno już przyrośliśmy do Europy, by obrazki z ościennych demokracji zachowały dla nas smak egzotyki.
W efekcie powstała powieść, którą czyta się bezboleśnie, ale też bezboleśnie odkłada. Ja w okolicach 1/3 objętości odkładam i ruszam szukać mocniejszy emocji.
Większość opinii o tej książce zaczyna się od pochwał okładki. Pochwały to, przyznajmy, zasłużone, choć utwór (powieść?) cofa nas do czasów, kiedy podobne zeszyty dostać można było najwyżej w recyclingu po rodzicach lub starszym rodzeństwie. Kolejny powtarzający się element to porównanie z Jackiem Kerouakiem. Porównanie trafne, podobnie jak u niego znikąd donikąd toczy się...
więcej Pokaż mimo to