Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Nie spodziewałem się tak dobrej formy po Sapkowskim. Pani Jezior, która mnie po prostu znudziła, nie napawała optymizmem. Dlatego do Sezonu Burz podchodziłem nieco ostrożnie. Nie było jednak co się martwić. Sezon Burz to Sapkowski w bardzo dobrej formie.

Nie spodziewałem się tak dobrej formy po Sapkowskim. Pani Jezior, która mnie po prostu znudziła, nie napawała optymizmem. Dlatego do Sezonu Burz podchodziłem nieco ostrożnie. Nie było jednak co się martwić. Sezon Burz to Sapkowski w bardzo dobrej formie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tego potrzebowałem. Ja jako osoba, która lubi mieć podane konkrety od razu na talerzu, przywitałem ,,Tu jesteś!" z otwartymi rękoma. Chciałem poznać prawdopodobną historię wszechświata i dokładnie to otrzymałem. Książka napisana zrozumiałym (nawet dla takiego naukowego laika jak ja) językiem pochłonęła mnie całkowicie.

Tego potrzebowałem. Ja jako osoba, która lubi mieć podane konkrety od razu na talerzu, przywitałem ,,Tu jesteś!" z otwartymi rękoma. Chciałem poznać prawdopodobną historię wszechświata i dokładnie to otrzymałem. Książka napisana zrozumiałym (nawet dla takiego naukowego laika jak ja) językiem pochłonęła mnie całkowicie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Okej, ta książka to już było coś. Znudzony książkami Kinga do Historii Lisey podchodziłem niepewnie i bez większych nadziei na dobrą lekturę, ale tu czekało mnie pozytywne rozczarowanie. Powiedziałbym, że książka ta przypominała mi często o wiele bardziej makabryczną wersję Alicji w Krainie Czarów, co oczywiście zaliczam na plus. Całe te poszukiwanie bafów, wkraczanie do innego, wymarzonego świata, fantastyczne. Nie wiem co King brał podczas pisania Historii Lisey, ale musiało to być coś świetnego. Jedna z najlepszych pozycji tego autora, jakie miałem okazje czytać.

Okej, ta książka to już było coś. Znudzony książkami Kinga do Historii Lisey podchodziłem niepewnie i bez większych nadziei na dobrą lekturę, ale tu czekało mnie pozytywne rozczarowanie. Powiedziałbym, że książka ta przypominała mi często o wiele bardziej makabryczną wersję Alicji w Krainie Czarów, co oczywiście zaliczam na plus. Całe te poszukiwanie bafów, wkraczanie do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mi jako zwolennikowi tępienia telefonów komórkowych i wizji zniszczonego świata, które tak dobrze King kreuje, książka podobała mi się. Nie jest to szczyt jego możliwości lecz dobrze mi się czytało te pozycje.

Mi jako zwolennikowi tępienia telefonów komórkowych i wizji zniszczonego świata, które tak dobrze King kreuje, książka podobała mi się. Nie jest to szczyt jego możliwości lecz dobrze mi się czytało te pozycje.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Bez rewelacji, ale i bez zawodów. Książka jakich wiele. Nie wybija się niczym szczególnym, lecz też nie razi oczu babolami. Miła lektura na jeden, dłuższy wieczór. Nie sądzę, żebym miał do niej wrócić. Stephan King zapatrywał się chyba przy pisaniu ,,Uciekiniera" na 1984 Orwella, lecz nie wyszło z tych zapatrywań nic rewelacyjnego.

Bez rewelacji, ale i bez zawodów. Książka jakich wiele. Nie wybija się niczym szczególnym, lecz też nie razi oczu babolami. Miła lektura na jeden, dłuższy wieczór. Nie sądzę, żebym miał do niej wrócić. Stephan King zapatrywał się chyba przy pisaniu ,,Uciekiniera" na 1984 Orwella, lecz nie wyszło z tych zapatrywań nic rewelacyjnego.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Czytanie książek już dawno temu przestało być moim ulubionym zajęciem. W ostatnim czasie, strasznie lamentując nad tym problemem postanowiłem powrócić do lektur na papierze. Tekst elektroniczny nie ma
w sobie krzty magi, które mają słowa drukowane, na zniszczonych i spuchniętych od mijających lat stronic. A ten słodkawy zapach starych pożółkłych stronic... Co za ironia losu, że słowa, które właśnie piszę ujrzycie jedynie w formie elektronicznej. Co za szkoda...

Czym prędzej postanowiłem nadrobić swoje książkowe zaległości. Szczęście mi sprzyjało, a jako że od niedawna interesuje się niebem tym bardziej zadowoliłem się książką, którą wręczył mi mój przyjaciel. Jak na pewno się domyśleliście była to książka Juliusza Verne ,,Łowcy Meteorów". Czym prędzej pognałem do domu, w celu przeczytania tej lektury.
Im dalsze stronice tym książka zaczęła podobać mi się coraz bardziej. Zdałem sobie sprawę z tego jak Juliusz Verne doskonale manewruje pomiędzy humorem, a tematami poważnymi. Niby z jednej strony mamy zabawną rywalizację dwóch dawnych przyjaciół a obecnie wrogów, o bycie właścicielem złotego meteorytu okrążającego ziemie, a z drugiej dość poważny konflikt państw o to w kogo ręce ma wpaść ważący kilka ton, złoty planetoid. A na koniec na pewno wszystko skończyło by się gorzej gdyby nie genialny Zefiryn, który zapobiegł tragedii. Łatwa i niewymagająca historia, z drugiej strony zawierająca nieco ukryte, poważniejsze mądrości.

Te 213 stron przeminęło mi w zastraszająco pospiesznej chwili. Książka ,,Łowcy Meteorów" jest lekturą łatwą i przyjemną, a właśnie w tak miły sposób spędziłem przy niej kilka dłuższych chwil. A choć prosta to niegłupia i całkiem dobrze odzwierciedlająca niektóre lepsze i gorsze ludzkie zachowania.

Czytanie książek już dawno temu przestało być moim ulubionym zajęciem. W ostatnim czasie, strasznie lamentując nad tym problemem postanowiłem powrócić do lektur na papierze. Tekst elektroniczny nie ma
w sobie krzty magi, które mają słowa drukowane, na zniszczonych i spuchniętych od mijających lat stronic. A ten słodkawy zapach starych pożółkłych stronic... Co za ironia...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to