Cytaty
Jaga pokiwała głową. Jeden guzik. To wyjaśniało, dlaczego Gosia umie z niego korzystać.
Czuję, że coś zaczyna mi skakać na przeponie - niczym smerf na trampolinie.
Niezadane pytanie zawisa między nami w powietrzu, zamieniając je w błoto.
Czuje dla niego cień współczucia, ostatnie uderzenia ogonem ryby, która już długo znajduje się poza wodą.
- To co? Wracamy do domu? - zapytałam. - Tak, chodźmy. Niestety piechotą, bo moje auto chyba właśnie umarło. (...) - Przykro mi to mówić, Mszczuju, ale ono było martwe już od dawna. Jeździło tylko dzięki twojej nadziei.
Simon był skomplikowany, mózg w duszy dziecka, o tak ogromnej potrzebie miłości, że wydawała się niemożliwa do zaspokojenia.
Sekundy upływały, a my mierzyliśmy się wzrokiem. To znaczy ja z Dziadem Mrozem. Mszczuj nie spuszczał spojrzenia z lelenia, który w dość ostentacyjny sposób oblizywał się na jego widok.
Bardzo mi się to nie podobało. Mszczuj nie miał mocnej głowy, bałam się, że zabawa w słowiańskiego szamana w końcu źle się dla niego skończy.
Tak… to wszystko chemia… Chociaż nie sama chemia, bo z dodatkiem fizyki.
Wysunęła głowę zza nagrobka i zerknęła na kobietę. Czuła bicie jej serca i słyszała słodki szum krwi przepływającej przez żyły.
Zabawimy się i zapomnimy o wszystkim! Niech wino nigdy się nie kończy, niech wóda leje się strumieniami!
Zaschło jej w gardle. Pewnie gdyby miała coś powiedzieć, zaskrzeczałaby jak dorodna ropucha.
Była silna. Tak silna! Przyszła do niego znowu, a on odczuł nagle wielką radość z tego powodu. Nie poddała się. Nigdy się nie poddawała. Czując, że za chwilę się rozpłacze, podszedł do niej.
I w ten sposób karaluch zaczyna wskakiwać do wiadra ze środkiem owadobójczym.