Marcepan

Profil użytkownika: Marcepan

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 5 lata temu
3
Przeczytanych
książek
3
Książek
w biblioteczce
2
Opinii
13
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| 1 ksiązkę
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Godne pożegnanie?

Wiecie, drodzy Państwo, co możemy brać za świetne zrządzenie losu? W moim przypadku, sam fakt powstania tej, konkretnej powieści. A co jest jeszcze lepszym? Możliwość jej ocenienia publicznie, jako jeden z pierwszych czytelników, ze względu na wybranie odbioru osobistego w siedzibie wydawnictwa. Dzięki temu posiadłem "Licencję Na Dorosłość" już na dwa dni przed premierą.

Najnowsza książka autorstwa Małgorzaty Karoliny Piekarskiej, o powyższym tytule, to kontynuacja poczytnego cyklu mojego dzieciństwa, na który składa się, wydana po raz pierwszy 15 lat temu "Klasa Pani Czajki" i jej kontynuacja "LO-teria" sprzed lat dziewięciu. Część pierwsza, jak pewnie wszyscy pamiętają, dzieje się na poziomie gimnazjalnym, część druga to czas liceum - więc, co już chyba jasne, w tym tomie przenosimy się w czasy studenckie.

Akcja rozpoczyna się parę tygodni po zakończeniu "LO-terii", a mimo to ogólniak i matura zdają się być daleką przeszłością. Maciek poszukuje zaginionej Małgosi, Kamila stara się poznać swoje prawdziwe Ja, Aleks ma wewnętrzne rozterki, a Ewa próbuje pogodzić uczucie do Michała i kabaret Kawalarka...

Skoro recenzję części drugiej zacząłem (bodajże) od minusów, tutaj będzie odwrotnie. Choć na pierwszy rzut oka, zmieniło się niewiele, jest coś, za co zdecydowanie trzeba pochwalić autorkę. We wszystkich bohaterach, bez wyjątku zachodzą zmiany i w końcu nikt nie może zarzucić im infantylizmu, nawet jeżeli bardzo by chciał. Jak na powieść o studentach przystało, z grubsza dobrze zostały przedstawione ich wewnętrzne rozterki i trudne, życiowe wybory, a wszystko to przy zachowaniu dozy dobrego poczucia humoru, tudzież adekwatnej do sytuacji powagi. Nic dodać, nic ująć (może trochę za mało akcji na uczelniach, ale aż tak mi to nie przeszkadza). Nie chcę być źle odebrany, ale powtórzę - Klasa Pani Czajki była tego typu infantylizmem przepełniona, LO-teria trochę mniej, ale niestety też. Tutaj tzw. "suchary" zostały zredukowane właściwie do zera, nie uświadczymy też dziwnych zabaw oraz przesłodzonych i nierealnych problemów. Krótko mówiąc, rzeczy, które irytowały, zniknęły bezpowrotnie, a miałem o to obawy, biorąc pod uwagę fakt, iż jest to chyba pierwsza książka tej autorki skupiona ściśle na życiu studentów.

Obawy można było mieć również o niezachowanie spójności z poprzednimi częściami, jednakże tutaj praca domowa została również odrobiona solidnie. Autorka faktycznie musiała, przed startem pisania, przeczytać obie poprzednie części i rysować drzewo genealogiczne bohaterów, bo nie ma tutaj ani jednej "skuchy" pod tym względem. A biorąc pod uwagę pomyłki i zmiany imion z poprzednich części (np. w części pierwszej mama Kamili to Halina, od drugiej już Beata) należą się Pani Piekarskiej brawa.

Wysokie noty książka dostaje także za sam styl. Krytykowane w poprzedniej części rozwiązanie "początkowych zakończeń" wystepuje w lekko, ale znacząco zmodyfikowanej postaci, dzięki czemu wszystko jest łatwiejsze w odbiorze. Z kolei język jest zdecydowanie adekwatny do czasów i okoliczności, w jakich dzieje się akcja, co tworzy lekturę łatwą i przyjemną, dla każdej kategorii wiekowej.

Skupmy się teraz na wadach "Licencji", bo niestety ich nie brakuje. Jeżeli chodzi o znajomość własnych książek i relacji, w jakie uwikłani są nasi bohaterowie, autorka spisała się. Jednak mamy tutaj całą masę czegoś, co nazwałbym błędami kronikarskimi w kontekście świata współczesnego. Będąc skrupulatnym, patrząc np. po tytułach filmów, jakie oglądają bohaterowie w kinie, można łatwo wysnuć wniosek, iż gimnazjum zaczynają oni w 2001 roku, a liceum kończą w roku 2007. Jednak już od pomaturalnych długich wakacji, korzystają oni z Facebooka (powstał on w roku 2004, ale boom na ten portal zaczął się w Polsce dopiero w roku 2009) i Instagrama (rok założenia - 2010). Poza tym, jeżdżą drugą linią metra (otwartą w 2015 roku), chodzą koło Stadionu Narodowego (otwarcie w 2012), a w kinach grany jest "Sobibór" (2018). Być może, to zbyt wielkie czepialstwo z mojej strony, jednakże w poprzednich częściach wszystko się pod tym względem zgadzało - tutaj nic z tych rzeczy nie gra. Rozumiem, że autorka chciała książki w realiach jeszcze bardziej współczesnych, ale z mojej perspektywy, nie trzeba było tego robić i przeszkadzało to w lekturze.

Idąc dalej, zupełnie nie rozumiem sensu wplatania wątku politycznego w ten cały ambaras. Na prywatne poglądy Pani Piekarskiej, dotyczące sprawy nielegalnych imigrantów, miejsce jest na jej prywatnym blogu, a nie w książce dla osób 14+. Wracamy tutaj także do poprzedniego akapitu, gdyż w pierwszej dekadzie dwudziestego pierwszego wieku nikt nie mówił o tym w naszym kraju na szeroką skalę.

Kolejnym problemem, z którym niestety autorka nie potrafi, lub nie chce sobie poradzić od pierwszej części jest generalna nieumiejętność budowania relacji międzyludzkich między bohaterami. W związkach, flirtach i podrywach, co prawda, Pani Piekarska czuje się jak ryba w wodzie. Nie ma tutaj natomiast opisanej żadnej, prawdziwej przyjaźni. I to w żadnej części. Jedyną taką relacją była ta Małgosi i Kamili z "Klasy Pani Czajki", i to też nie zawsze. Aleks i Michał byli blisko, ale po zakochaniu się Michała w Ewie wszystko zgasło. Poza tymi dwoma, szybko zakończonymi wątkami, w całej sadze, a więc niestety także i w "Licencji" nie ma żadnej pary przyjaciół - jest tylko zgrana paczka znajomych, w której ten i ta są parą, tamten i tamta są parą, a inny z inną... Też są parą. Natomiast w tych parach, górę nad myśleniem o drugiej osobie bardzo często bierze egoizm bohaterów (w obie strony) co prowadzić może do ich szybkiego znielubienia.

Poczucie niedosytu powoduje także to, że Pani Piekarska, wypisując dla nas tyle dialogów, z rzadka opisuje szczere rozmowy między aktorami tego przedstawienia. Od mniej więcej połowy LO-terii, aż do końca Licencji na Dorosłość, bohaterowie nie potrafią w kryzysowych sytuacjach uczciwie przegadać praktycznie żadnej ciężkiej sprawy, co prowadzi do nieporozumień i kłótni; od mniejszych, po gigantyczne, powodujących nawet zupełne zerwanie kontaktu. Oczywiście, takie rzeczy bardzo często się zdarzają, ale czemu ciągle? Szczególnie, że często mówimy o osobach znających się sześć albo więcej lat. Reasumując, od tej strony odejmuję książce kolejne punkty, zwłaszcza że było dużo czasu, by to zmienić.

Niestety, co muszę powiedzieć z przykrością, mamy także kolejny problem z poprzednich części - mianowicie brak rozwinięcia niektórych wątków i postaci. Gdybym opisywał zaistniałą sytuację szczegółowo, musiałbym spoilerować, więc nie zrobię tego, ale podczas lektury można się o tym bardzo łatwo, samemu przekonać. Miałem także wrażenie pogubienia wątków w paru miejscach, co prawdopodobnie wynikło z braku dokładnego sprawdzania tekstu na bieżąco przez twórcę.

Co do zakończenia - jedyne, co zdradzę, to to, że jak w poprzednich częściach mamy dużo wyjaśnień oraz pozostawioną furtkę na kontynuację. To już chyba tradycja, jeżeli chodzi o ten cykl. Osobiście, tematu części czwartej, o ile takowy kiedykolwiek pojawi się w głowie autorki (w końcu, to w dużej mierze dzięki wielkiemu zainteresowaniu dzieci na Ukrainie powstała część trzecia) nie będę komentował. Może kiedyś... Mogę tylko powiedzieć, że każde, następne spotkanie z grupą zapalonej młodzieży z Warszawskiej Saskiej Kępy było i pozostanie dla mnie ogromną przyjemnością. A "Licencji na Dorosłość" wystawiam, bez zbędnego pierniczenia, szóstkę w dziesięciostopniowej skali.

Godne pożegnanie?

Wiecie, drodzy Państwo, co możemy brać za świetne zrządzenie losu? W moim przypadku, sam fakt powstania tej, konkretnej powieści. A co jest jeszcze lepszym? Możliwość jej ocenienia publicznie, jako jeden z pierwszych czytelników, ze względu na wybranie odbioru osobistego w siedzibie wydawnictwa. Dzięki temu posiadłem "Licencję Na Dorosłość" już na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z sentymentu

Po bardzo dużym sukcesie tak uwielbianej przez młodzież "Klasy Pani Czajki", po sześciu długich latach w końcu przyszedł czas na kontynuację tej powieści. Oznacza to tylko jedno - na przysłowiowy warsztat trafia "LO-teria" Małgorzaty Karoliny Piekarskiej.

Historia, jak przystało na kontynuację zaczyna się niemal dokładnie w momencie, w którym zakończyła się "KPC". Trwają wakacje, Małgosia "baluje" w USA, inni bohaterowie również porozjeżdżali się w różne miejsca. Sielanka, ku naszemu (nie) zaskoczeniu ma się wkrótce skończyć. Bo w dbających o renomę ogólniakach nie ma miejsca na żarty i zbędne "pierniczenie",tak jak nie ma na nie miejsca w głowach niektórych bohaterów, którzy potrafią z dnia na dzień zmienić priorytety i już wkrótce stanąć przed niełatwymi wyborami, które mogą raz na zawsze zadecydować o ich przyszłości.

Jak już o słynnym "pierniczeniu", do którego tak bardzo Piekarska przyczepiła się w jednym z rozdziałów części pierwszej, można śmiało wysnuć diagnozę, że chęć do owego, autorka w sequelu zatraciła całkowicie. "KPC", mimo że dobrze napisana, była przepełniona mdłymi i nierealnymi problemami, które (umówmy się) w gimnazjum nigdy występować nie będą i to bynajmniej nie przez likwidację gimnazjów. W LO-terii natomiast, autorka wpłynęła na zupełnie inne wody - mamy tu zdrady, niechciane ciąże, choroby psychiczne, wątek rodziców, którzy nie dorośli do sprawowania opieki nad kimkolwiek, a także (i to przede wszystkim) poruszenie tematu śmierci jako-takiej. Innymi słowy, Piekarska w końcu, wraz ze swoim młodzieżowym cyklem, podjęła próbę porzucenia "Victorogimnazjalistowego" stylu. I chwała jej za to. Czy była to próba udana? Uważam, że zdecydowanie tak! Można oczywiście (uwaga, malutki spoiler!) przyczepić się do paru wybitnie nieudanych, suchych wręcz żartów bohaterów, zabawy z obrazami na wolnej lekcji, czy reakcji Białego Michała na teatr Ewy, ale nie są to sprawy, którymi należy sobie zaprzątać głowę.

Skupiając się na stylu pisania, a nie fabuły już tak kolorowo nie będzie. Piekarska co prawda pisze poprawnie, wartko i bez okropnego moralizowania, którego pełno w powieściach młodzieżowych, ale miejscami brakuje tego "czegoś", co mogłoby przyciągnąć większą publiczność. LO-teria obliczona została na target gimnazjalistów i licealistów, z czego w tej drugiej grupie na tych, którzy w dawnych czasach, jakich już sami nie pamiętają czytywali KPC w przerwach między matmą a fizyką. I to, obok zupełnego braku promocji jest największą bolączką kontynuacji losów Maćka, Małgosi, Czarnego Michała, Kingi i innych. Czyni to z powieści Piekarskiej książkę na jedno przeczytanie i odłożenie na zakurzoną półkę. Na pewno powieści pomogłoby rozwinięcie paru wątków, ale również i "podkręcenie" kilku czarno-białych postaci drugoplanowych, jak np. ojca Marcina, mamy Kamili, Klaudii, Kuby i tak dalej. Pojawiają się one na chwilę, by zaraz zniknąć, jak duchy i zionie z nich przesłanie "gdyby nie główni bohaterowie, nas by nie było". Niestety, nie tędy droga. A co do braku promocji, o czym same za siebie mówią statystyki sprzedaży "Klasy" i "LO-terii" na pewno nie pomagają także kontrowersyjne poglądy na rzeczywistość rzucane przez autorkę. Z drugiej strony, to jej wybór i brakuje w obecnych czasach ludzi myślących po swojemu i niebojących się o tym głośno mówić. I opowiadam o tym, chociaż do poglądów Pani Piekarskiej daleko mi tak samo, jak do Neptuna albo Plutona.

Wracając do stylu książki, by całkowicie nie przekreślać jej od strony technicznej, będę bronił koncepcji rozpoczęcia rozdziału od zakończenia, w celu dopowiedzenia tego, co się przed nim stało, co jest powszechnie krytykowane przez czytelników. "Odgrzanie" tego schematu, znanego z "KPC" (choć wtedy nie tak często powielanego) to dobry ruch. Nastraja i wyostrza on ciekawość, a czytelnik jest jeszcze bardziej nakręcony na to, co będzie dalej, gdyż "początkowe zakończenia" nie zdradzają nam wszystkich szczegółów wątku i bardzo często pokazują nam tylko jedną stronę medalu. I choć nazwałem ten patent "odgrzanym", absolutnie nie można o nim powiedzieć "nudny", ponieważ dalej spełnia on swoją jedyną i najważniejszą rolę - zaskakiwania.

Podsumowując, wystawiam LO-terii mocne 6/10 i myślę, że pomimo wszystkich jej przywar wrócę wkrótce zarówno do niej, jak i do jej poprzedniczki. Wkrótce, dlatego że, jak wynika z bloga i Facebooka autorki, prośby wielbicieli jej twórczości zostały wysłuchane i nie zostawi nas ona z otwartym zakończeniem. Prace nad trzecią częścią przygód bohaterów trwają już od ponad 2 lat. A kiedy data premiery "Licencji na dorosłość" (bo tak będzie się ona nazywała) zostanie podana do wiadomości publicznej, z przyjemnością "odkurzę" zarówno "jedynkę", jak i "dwójkę", by nic nie umknęło mi przy lekturze "trójki".

Edit: Licencja Na Dorosłość już 27 lutego 2019 roku! Oby było to godne pożegnanie z tym fajnym cyklem!

Z sentymentu

Po bardzo dużym sukcesie tak uwielbianej przez młodzież "Klasy Pani Czajki", po sześciu długich latach w końcu przyszedł czas na kontynuację tej powieści. Oznacza to tylko jedno - na przysłowiowy warsztat trafia "LO-teria" Małgorzaty Karoliny Piekarskiej.

Historia, jak przystało na kontynuację zaczyna się niemal dokładnie w momencie, w którym zakończyła się...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Marcepan

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
3
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
13
razy
W sumie
wystawione
3
oceny ze średnią 5,7

Spędzone
na czytaniu
21
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]