Martin_Eden

Profil użytkownika: Martin_Eden

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 7 lata temu
3
Przeczytanych
książek
3
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
20
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Ku przestrodze młodzieży i nie tylko…
Jeśli tak ma wyglądać katolicka nauka o seksie i relacjach damsko-męskich, to ja wysiadam - jak śpiewała Anna Maria Jopek. Ja wysiadam panie Pulikowski. I to nie dlatego, że w książce roi się od błędów z dziedziny psychologii, tragicznych wręcz stereotypów, ale najzwyczajniej w świecie dlatego, że po lekturze pana książki czułem się obrzydliwie wręcz poniżony i upodlony.
Pan Jacek Pulikowski z wykształcenia jest budowlańcem. Nie, nie odmawiam nikomu prawa do wypowiadania się na rozmaite tematy. Często ludzie o spracowanych rękach i niskim wykształceniu wykazywali się urzekającą, głęboką mądrością, delikatnością i wielkim rozsądkiem w osądach świata. A pan Jacek Pulikowski? Ma uniwersyteckie wykształcenie, budowlane. Skończył jakieś studium teologii i pomocy rodzinie czy coś podobnego. Jednak jego ocena stosunków damsko męskich jest bardziej dla mnie poniżająca, niż wszelkie pornografie. Dlaczego? Bo człowiek ten pretenduje do miana autora, który wiele wie o życiu i rodzinie.
Mógłbym się pastwić kawałek po kawałku nad książczyną, analizując i wytykając wszystkie potworności. Szkoda jednak na to czasu – opiszę Wam to, co najważniejsze.
Pulikowski w książce maluje obraz mężczyzny jako tego, który wie jak walnąć (!) młotkiem w gwóźdź a sam jest prosty jak konstrukcja cepa. I to jednoczłonowego, o ile takie istnieją. Istnieją, panie budowlańcu?
Mężczyzna nie rozróżnia kolorów – odcień dla niego to coś dziwacznego. Za to..
Ach, za to ta kobieta, księżniczka, królewniątko… Turkusy, rubiny, szmaragdy, beże, ombry, ochry, khaki, grafity – to dla niej żadna tajemnica. Jest wrażliwa, emocjonalna, powinna jedynie leżeć i pachnieć, a na te zapachy tyrać powinien ten prostak facet. On kobiety nie zrozumie, jemu świat emocji jest obcy, świat uczuć, świat myśli kobiecych…
Nosz kur…. Czę blade, panie Pe. Czy Mickiewicz była kobietą? A Norwid? A Stachura? A London? Baby to były panie Pe? Chopin też była babą, dla której ktoś powinien wyłowić Fredrowskiego krokodyla. No i sam Fredro, pewnie pan czytał jej sztuki?
Ach, byłbym zapomniał. Beksiński, Berdyszak, Brzozowski, Czapski, Dobkowski, Dominik, Dwurnik, Fangor, Fijałkowski, Gierowski… Pana zdaniem to niewiasty? Kobiety? Dziewczęta? Moniuszko, Frescobaldi i Bach, Gomółka, Nowowieyski, Paderewski, Vivaldi, Haendel, Kilar….
Nie urażę pana, jeśli zapytam: czy aby być pantoflem zdolnym do stworzenia tak ohydnego pastiszu na męski świat, wychwalającym bezkrytycznie świat postrzegania kobiet, trzeba mieć wycięte to i tamto, czy to tylko taki error niezależny od braku testosteronu?
Co innego piękna wrażliwość na kobiece –a LUDZKIE! emocje, co innego pantoflarskie dzielenie świata na prostacki męski i lepszy, księżniczkowokrólewiątkowy kobiecy.
Dostrzegam różnice między kobietą a mężczyzną, przepiękne różnice, komplementarne do siebie. Jednak emocje, postrzeganie piękna, prawdy i dobra, wrażliwość – to panie Pe – jest cechą CZŁOWIEKA niezależnie od tego jaką ma płeć. Może być bydlakiem będąc mężczyzną jak i kobietą, tak jak może być malarzem, muzykiem czy niosącym pomoc innym altruistą, będąc mężczyzną lub kobietą. Człowiekiem się jest, ale staje się nim cały czas dokonując wyborów. I to nie płciowych.

Z wiary katolickiej wyrosłem na agnostyka przez płytkość między innymi tego typu pozycji, przejawiającego do chrześcijan jednak wielki szacunek. Natomiast to, co popełnił pan w tej książce, nazwałbym czymś znacznie gorszym od zwalczanego tak przez katolików genderyzmu. To, jak skategoryzował pan światy kobiet i mężczyzn jest tak dalece posunięte, że żaden gender panu nie dorównuje. Rozmawiając ze znajomymi katolikami, którzy czytali pańskie wypociny, byliśmy zgodni, że książka „Krokodyl dla ukochanej” jest mnożeniem stereotypów, niewiele mających wspólnego z katolicyzmem.
Uchodzący za ateistę poeta, prozaik Edward Stachura – niech pan poczyta jego opowiadanie „Pokocham ją siłą woli”. Zobaczy pan, co znaczy delikatność, takt, piękno, co znaczy piękna nauka o czystości – nie tylko seksualnej, ale czystości obejmującej wszelkie sfery człowieka, w tym wierność.

Ku przestrodze młodzieży i nie tylko…
Jeśli tak ma wyglądać katolicka nauka o seksie i relacjach damsko-męskich, to ja wysiadam - jak śpiewała Anna Maria Jopek. Ja wysiadam panie Pulikowski. I to nie dlatego, że w książce roi się od błędów z dziedziny psychologii, tragicznych wręcz stereotypów, ale najzwyczajniej w świecie dlatego, że po lekturze pana książki czułem się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bez wahania mogę napisać, że to najpiękniejsza książka jaką dane mi było przeczytać w moim życiu, lub przynajmniej jedna z kilku najpiękniejszych, by nie wyróżniać żadnej z tych najwspanialszych. Zmusza do myślenia, stawia pytania i w dużej mierze na nie odpowiada. Książka ponadczasowa. Dalszy ciąg recenzji – gdy ponownie ją przeczytam.
Po lekturze paru współczesnych rzeczy kolejny raz do niej powracam. I po skończeniu lektury napiszę bardziej szczegółową opinię.

Bez wahania mogę napisać, że to najpiękniejsza książka jaką dane mi było przeczytać w moim życiu, lub przynajmniej jedna z kilku najpiękniejszych, by nie wyróżniać żadnej z tych najwspanialszych. Zmusza do myślenia, stawia pytania i w dużej mierze na nie odpowiada. Książka ponadczasowa. Dalszy ciąg recenzji – gdy ponownie ją przeczytam.
Po lekturze paru współczesnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Magdalena Kordel – Anioł do wynajęcia
Do przeczytania książki zachęciła mnie jej okładka i koleżanki, które mówiły o tym, że to dobra, ciepła literatura.
Książka rozpoczyna się ciekawie. Obiecuje czytelnikowi – raczej czytelniczce – bo to typowo kobieca literatura - spojrzenie na świat oczami doświadczonej przez życie dziewczyny, bezdomnej już w wieku osiemnastu lat, która na skutek śmierci kochanej babci, w której domu się wychowywała i mieszkała, oraz konfliktu z macochą, musi tułać się po bramach i ulicach wielkiego miasta.
Znalazłszy się przy kwiaciarni, Michalina – bo tak ma na imię bohaterka książki – ogrzewa się przy gazowym piecu, ustawionym na zewnątrz. I tak zaczyna się cud – najpierw Gabrysia (właścicielka kwiaciarni) zaprasza Michalinę do środka, częstuje herbatą z cynamonem, potem opowiada piękną historię o świętach, w której niebagatelną rolę odgrywają cudowne figurki z szopki, ocalające z pożaru dzieci. W zamian Gabrysia słyszy historię Michaliny. Właścicielka obdarowuje dziewczynę swoją kurtką. Dziewczyna idzie do kościoła, w którym na skutek splotu wydarzeń spotyka Petronelę i Konstantego. Między Michaliną i Konstantym zapłonie miłość (należy zadać sobie pytanie co to jest miłość!) lecz tak naprawdę to staruszka Petronela jest tytułowym aniołem, choć autorka określenie anioł do wynajęcia przypisała Konstantemu.
Z dużej chmury mały deszcz, zatruty oparami współczesności. Zdaję sobie sprawę, że do wielu współczesnych czytelniczek trzeba dotrzeć słowami, jakie one same znają i rozumieją. Jednak nic nie usprawiedliwia tego, że ten piękny początek historii przeradza się w romansidłowy banał.
Michalina okazuje się dzierlatką, która po prostu przespała się z wakacyjną miłością i musi teraz na skutek wakacyjnego seksu ponosić konsekwencje jakimi okazała się ciąża. Na początku pięknie odmalowana bohaterka opowiada: „to był blondyn, to był blondyn, męska odmiana bella biondy, uśmiech roztaczał w krąg Giocondy budząc wśród pań powszechny dreszcz”. Cóż – czy nad hormonami tak wrażliwa dziewczyna nie potrafi zapanować? Przydałoby się też uświadomienie seksualne na poziomie szkoły podstawowej – jeśli się pewne rzeczy robi, należy liczyć się z konsekwencjami.
Jak do tej pory, żyłem w mylnym przeświadczeniu, że mądra dziewczyna do łóżka nie chodzi z poznanym parę chwil wcześniej facetem. Ale – bohaterce książki chciałoby się powiedzieć – jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. Często spotykaną decyzją w takich wypadkach współcześnie jest aborcja, jednak autorka zdecydowała się na coś zgoła innego – przecież czytelniczka musi za coś pokochać bohaterkę. Mamy tu prawdziwy heroizm pragnienia urodzenia dziecka.
Ot taki sobie konserwatyzm dla czytelniczek Harlequinów – nie jestem wierząca, ale chodzę czasem do kościoła, puszczam się na wakacjach ze świeżo poznanym atrakcyjnym młodzianem, ale nie wiem, że to może skończyć się dzieckiem, jak już wpadłam, to donoszę, chociaż zła macocha każe mi ciążę usunąć.
Tytułowy anioł do wynajęcia też okazuje się stereotypowy. Szerokie bary, adwokacik w garniturku, bogaty, mający długie rzęsy i granatowe oczy. Opiekuje się kobietą w ciąży – bohater – ale wybrania zamożnego przestępcę, przez którego „wiele rodzin znalazło się na bruku” , fakt ten otwiera Konstantemu drogę do wielkiej kariery – lecz opieka nad Michaliną ma być z początku formą pokuty.
Chciałoby się powiedzieć – i śmieszno i straszno, z przewagą tego drugiego.
Gdy spotkania przy piwie są ok, to ląduje z koleżankami w łóżku.

Panu Bogu świeczkę, i diabłu ogarek. Tak można by skonstatować całą książkę. Etyka na poziomie seriali i współczesnego fałszu, od którego autorka jak mogłoby wynikać z kart książki pragnie być tak daleko.
Na plus jedynie fragmenty o dawnych zwyczajach świątecznych, o tym, jak ludzie potrafili się cieszyć z drobnych rzeczy, jak potrafili pięknie świętować, celebrując nie kupę obrzydliwie drogich gadżetów, lecz dobro i miłość. Podobały mi się skontrastowane z tym opisy podkreślające komercyjny i niszczący charakter współczesnych reklam, marketingu i hałasu. Na uwagę zasługuje wierność Petroneli swemu zmarłemu mężowi. Jednak to ułamek książki. Czy warto ją przeczytać? Mając na uwadze fakt, że w życiu na książki dobre nie ma czasu, bo nie starczy go na te bardzo dobre – lekturę zdecydowanie odradzam. Etyka prezentowana przez bohaterów książki a raczej jej wykrzywiona parodia – spowodowała, że po kolejne książki Magdaleny Kordel na pewno nie sięgnę.

Magdalena Kordel – Anioł do wynajęcia
Do przeczytania książki zachęciła mnie jej okładka i koleżanki, które mówiły o tym, że to dobra, ciepła literatura.
Książka rozpoczyna się ciekawie. Obiecuje czytelnikowi – raczej czytelniczce – bo to typowo kobieca literatura - spojrzenie na świat oczami doświadczonej przez życie dziewczyny, bezdomnej już w wieku osiemnastu lat, która...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Martin_Eden

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
3
książki
Średnio w roku
przeczytane
0
książek
Opinie były
pomocne
20
razy
W sumie
wystawione
3
oceny ze średnią 4,7

Spędzone
na czytaniu
14
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]