rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wspaniałe, kolejne po „Ukrytej sieci” studium natury człowieka i zasad rządzących światem tym razem ukryte w kosmiczno - technologicznym anturażu. Kapitalna lekcja historii podboju Kosmosu (dziękuję Autorowi za przemycenie informacji o początkach NASA), fizyki, biologii i chemii zmuszająca mnie do wyszukania mnóstwa informacji. Cudowna podróż - miałam wrażenie, że uczestniczę w tej niesamowitej wyprawie ISS, o której istnieniu miałam do momentu sięgnięcia po książkę bardzo mgliste pojęcie (ile się przy okazji dowiedziałam! ) Plus akcja rozkręcająca się dość niespiesznie, ale pod koniec tak emocjonująca, że moooocno się spociłam i cieszyłam się, że mój pot po prostu wsiąka w karty książki :) To jedna z tych książek, których się nie zapomina i po której łepetynę rozsadza. Aaaa, i jeszcze za feminizm bardzo, bardzo mocno Autorowi dziękuję.

Wspaniałe, kolejne po „Ukrytej sieci” studium natury człowieka i zasad rządzących światem tym razem ukryte w kosmiczno - technologicznym anturażu. Kapitalna lekcja historii podboju Kosmosu (dziękuję Autorowi za przemycenie informacji o początkach NASA), fizyki, biologii i chemii zmuszająca mnie do wyszukania mnóstwa informacji. Cudowna podróż - miałam wrażenie, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podczas czytania tej książki ciągle miałam z tyłu głowy wiersz innego noblisty, Czesława Miłosza, zaczynający się od słów: "Kiedy umrę, zobaczę podszewkę świata". I wrażenie, że autorka za życia usiłuje za tę podszewkę zajrzeć, przy okazji ukazując złożoność świata nad rzeczoną podszewką. Przemyślane, dopracowane arcydzieło.

Podczas czytania tej książki ciągle miałam z tyłu głowy wiersz innego noblisty, Czesława Miłosza, zaczynający się od słów: "Kiedy umrę, zobaczę podszewkę świata". I wrażenie, że autorka za życia usiłuje za tę podszewkę zajrzeć, przy okazji ukazując złożoność świata nad rzeczoną podszewką. Przemyślane, dopracowane arcydzieło.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Świetna, jak cała trylogia. Polski Stieg Larsson z zamianą bohaterów - Janek to Lisbeth, Julita to Mikael. Polecam wszystkim wielbicielom i czytelnikom "Millenium". I fanom Sapkowskiego, bo Janek Tran to Geralt :) A poza tym - kawał świetnej literatury, od której nie można się oderwać. Piękny język narracji, zmysłowe obrazowanie, genialne dialogi. I jedyne, co mam do zarzucenia, to zj***na (mówiąc językiem Janka i moim też) korekta i redakcja. Shakował zamiast zhakował w pierwszym tomie - heloł, automatycznie się podkreśla.Tak jak dark net. Alexander McCabe ma raz oczy zielone, a potem brązowe. A to ważna postać. Bohaterowie popierdzielają w listopadzie w trampkach, a w Szwajcarii w połowie listopada Janek pedałuje na rowerze w koszulce i w krótkich spodenkach. Wiem, że czepiam się szczegółów, ale w tak dobrej książce te błędy aż walą po oczach, to jakby ktoś napluł na rzeźbę Michała Anioła. Autorowi dziękuję- za świetną powieść, za piękny język, zmysłową narrację, za bohaterów, z którymi trudno się rozstać [bo ta trylogia nie jest tylko o nowych technologiach]. Za tego synowca na czele też dziękuję, a za Janka to chyba mało oryginalnie, ale szczerze. Jakoś inaczej patrzę na wietnamskich kucharzy ostatnio.

Świetna, jak cała trylogia. Polski Stieg Larsson z zamianą bohaterów - Janek to Lisbeth, Julita to Mikael. Polecam wszystkim wielbicielom i czytelnikom "Millenium". I fanom Sapkowskiego, bo Janek Tran to Geralt :) A poza tym - kawał świetnej literatury, od której nie można się oderwać. Piękny język narracji, zmysłowe obrazowanie, genialne dialogi. I jedyne, co mam do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę Jakuba Szamałka jakoś rok temu polecał jeden z moich ulubionych pisarzy, Zygmunt Miłoszewski. Nie uwierzyłam w tę rekomendację, ponieważ kiedyś zachęcona przez Miłoszewskiego kupiłam powieść przez niego reklamowaną i srodze się zawiodłam (mam nieodparte wrażenie, że niektórzy pisarze polecają się nawzajem „po znajomości”). „Cokolwiek wybierzesz” pożyczyła mi przyjaciółka. Czytać skończyłam o drugiej w nocy i tylko dlatego natychmiast nie pobiegłam do księgarni po dwie kolejne części. Zrobiłam tak, kiedy skończyłam „Chrzest ognia” Sapkowskiego – wsiadłam w samochód i pognałam po „Wieżę Jaskółki”, choć zimno i ciemno było, ale jednak godzina inna. W książce Szamałka jest wszystko to, co lubię w literaturze: świetnie nakreśleni, żywi bohaterowie, wciągająca akcja, błyskotliwa i pełna humoru narracja, kapitalna indywidualizacja języka (dziękuję za dialogi Julity z Jankiem – we wszystkich częściach). Pięknie dopracowany każdy szczegół (o czym się czytelnik naprawdę przekonuje, kończąc ostatnią część trylogii). Walor edukacyjny pominę, bo głównie na nim skupiają się recenzenci, poza tym dla mnie akurat jest to walor najmniejszy, bo nieco ogarniam poruszane kwestie niebezpieczeństw czyhających na użytkowników Internetu. Dla mnie to kawał świetnej literatury, która „bawiąc – uczy”, najlepsza książka przeczytana w 2020 roku. Może za mało czytam, może źle dobieram tytuły. Jeśli ktoś jest w stanie polecić mi autora, który pisze równie dobrze, jak Jakub Szamałek (i np. Sapkowski, Miłoszewski w trylogii o Szackim i w „Bezcennym”, i oczywiście jeszcze wielu innych, ale ograniczam się do ojczystego poletka) – bardzo proszę o wiadomość. Autorowi dziękuję za przysłowiowy kawał dobrej roboty, czyli ciężką pracę – bo takie książki nie piszą się same. Chapeau bas! A może bardziej swojsko: czapka z głowy, mojej i pewnie nie tylko mojej.

Książkę Jakuba Szamałka jakoś rok temu polecał jeden z moich ulubionych pisarzy, Zygmunt Miłoszewski. Nie uwierzyłam w tę rekomendację, ponieważ kiedyś zachęcona przez Miłoszewskiego kupiłam powieść przez niego reklamowaną i srodze się zawiodłam (mam nieodparte wrażenie, że niektórzy pisarze polecają się nawzajem „po znajomości”). „Cokolwiek wybierzesz” pożyczyła mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka nudna, pretensjonalna, zwyczajnie głupia.

Książka nudna, pretensjonalna, zwyczajnie głupia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niezły brudnopis pod dobrą książkę inspirowany Camillą Lackberg, Forbrydelsen i marzeniem o byciu drugim Jo Nesbo. Ale tylko brudnopis. Chwilami straszna żenada.

Niezły brudnopis pod dobrą książkę inspirowany Camillą Lackberg, Forbrydelsen i marzeniem o byciu drugim Jo Nesbo. Ale tylko brudnopis. Chwilami straszna żenada.

Pokaż mimo to

Okładka książki Kamień Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Michał Kuźmiński
Ocena 7,5
Kamień Małgorzata Fugiel-K...

Na półkach:

Nie mogę zacząć inaczej, jak cytując-odwołując się do recenzji Doris28 - dlaczego o Kuźmińskich jest tak cicho? Czytałam ich trzy etnokryminały i każdy z nich smakował wybornie. O "Kamieniu" mogę napisać to, co o pozostałych - w tej książce jest wszystko: wartka akcja z wspomnianym przez Doris28 wodzeniem czytelnika za nos do samego końca; bohaterowie, z którymi autentycznie żal się rozstać (jak za młodu z Panem Samochodzikiem albo Anią z Zielonego Wzgórza), świetny język (przepiękne opisy tzw. scen erotycznych), no właśnie - kapitalnie poprowadzony wątek miłosny, nienachalny liryzm i przedni humor, a także najbardziej aktualne problemy społeczne. Bez moralizatorstwa ani zanudzania. A przyznać muszę, że ten tom kupiłam z pewną rezerwą, znając zapowiedzi ("O rety, znowu coś o Romach i uchodźcach"). O ile świetnie się sprzedający Remigiusz Mróz umęczył mnie tym tematem niemiłosiernie w "Trawersie", o tyle Kuźmińscy napisali książkę nie o uchodźcach, nie o Romach, ale o ludziach. Czytałam w podróży, w autokarze, po zakończeniu miałam ochotę czytać jeszcze raz, ale wyrwała mi książkę z rąk koleżanka. Przeczytała w dzień i noc. Brawo, Państwo Kuźmińscy. Szkoda, że słabo Was promują, straszna szkoda.

Nie mogę zacząć inaczej, jak cytując-odwołując się do recenzji Doris28 - dlaczego o Kuźmińskich jest tak cicho? Czytałam ich trzy etnokryminały i każdy z nich smakował wybornie. O "Kamieniu" mogę napisać to, co o pozostałych - w tej książce jest wszystko: wartka akcja z wspomnianym przez Doris28 wodzeniem czytelnika za nos do samego końca; bohaterowie, z którymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dawno żadna książka mnie tak nie rozczarowała. Po wszystkich ochach i achach reklamujących tę powieść nastawiłam się na jakąś literacką ucztę. Niestety - podczas czytania dwukrotnie przysnęłam, a gdzieś w połowie miałam ochotę rzucić to dzieło w diabły i doczytałam tylko z racji wrodzonej przyzwoitości - żeby nie chwalić, ale i nie ganić dnia przed zachodem słońca. Czytanie Mroza rozpoczęłam od bardzo dobrego (moim zdaniem) "Wotum nieufności". Potem było już tylko gorzej, może dlatego, że cofałam się do książek napisanych wcześniej, więc bardziej nieporadnych. I już się nie cofnę, ani na pewno nie kupię najnowszej. Remigiusz Mróz często wspomina o swojej sympatii i szacunku do Jo Nesbo - proponuję brać z niego przykład i wydawać książki rzadziej, ale naprawdę dobre.

Dawno żadna książka mnie tak nie rozczarowała. Po wszystkich ochach i achach reklamujących tę powieść nastawiłam się na jakąś literacką ucztę. Niestety - podczas czytania dwukrotnie przysnęłam, a gdzieś w połowie miałam ochotę rzucić to dzieło w diabły i doczytałam tylko z racji wrodzonej przyzwoitości - żeby nie chwalić, ale i nie ganić dnia przed zachodem słońca. Czytanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zgroza, po prostu zgroza pod względem stylistycznym, psychologii postaci, tempa akcji i wierności faktom - słynna kamienica przy u. Stawowej 13 w Katowicach nie była nigdy Kaiserhofem, bo ten budynek mieścił się przy ulicy Stawowej 19, a Ruda Śląska to na pewno nie najpiękniejsze miejsce na świecie, ale i nie centrum zbrodni, jak stwierdza ustami Huberta Meyera pani Bonda. Sięgnęłam po tę książkę tylko ze względu na miejsce akcji, jako rodowita Ślązaczka - bo po zgwałceniu "Pochłaniacza" (jak można tak spieprzyć książkę?) postanowiłam, że nigdy więcej Bondy. Na tytuł królowej polskiego kryminału ta pani zasługuje mniej więcej w tym stopniu co ja na tytuł najlepszego piłkarza Bundesligi. Chwilami zastanawiałam się, czy to kryminał, czy Harlekin tylko dla dorosłych - bo mamy w tej książce też dłuuuuuugi opis sceny erotycznej z uwzględnieniem wzmianki, że bohaterka nie tylko ssała, ale połykała - nic zdrożnego w tym nie widzę, ale niekoniecznie tego szukam w kryminałach. Polecam czytelniczkom Harlekinów - styl też podobny.

Zgroza, po prostu zgroza pod względem stylistycznym, psychologii postaci, tempa akcji i wierności faktom - słynna kamienica przy u. Stawowej 13 w Katowicach nie była nigdy Kaiserhofem, bo ten budynek mieścił się przy ulicy Stawowej 19, a Ruda Śląska to na pewno nie najpiękniejsze miejsce na świecie, ale i nie centrum zbrodni, jak stwierdza ustami Huberta Meyera pani Bonda....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobry kawał roboty. Przez tę książkę zarwałam noc i dzień, trudno było się oderwać. Szacun dla Autora :)

Bardzo dobry kawał roboty. Przez tę książkę zarwałam noc i dzień, trudno było się oderwać. Szacun dla Autora :)

Pokaż mimo to