„Moje cudowne lata są właśnie teraz”: rozmowa z Valérie Perrin o jej najnowszej powieści

Anna Sierant Anna Sierant
22.03.2023

Nazwisko Valérie Perrin stało się znane w literackim świecie, także w Polsce, po premierze „Życia Violette”. Z okazji premiery kolejnej książki autorki, „Cudownych lat”, porozmawialiśmy z pisarką m.in. o tym, dlaczego zawsze warto zaczynać od nowa, o przyjaźni, a także o tremie, jaka towarzyszy autorce dobrze przyjętej powieści, gdy tworzy kolejną. Zapraszamy do lektury wywiadu!

„Moje cudowne lata są właśnie teraz”: rozmowa z Valérie Perrin o jej najnowszej powieści Materiały wydawnictwa

[Opis –  Wydawnictwo Albatros] Étienne był liderem, Nina sercem, a Adrien podążał za nimi bez narzekania. Kiedy poznają się w ostatniej klasie szkoły podstawowej, natychmiast stają nierozłączni. Spędzają razem każdą wolną chwilę, przeżywają pierwsze miłości i rozczarowania i obiecują sobie, że nic ich nie rozdzieli. I nawet gdy mijają beztroskie lata, a życie zastawia na nich coraz więcej pułapek, robią wszystko, by pozostać blisko. Ale czas mija nieubłaganie, a los ma wobec nich własne plany…

Jak silna jest więź, która ich połączyła? Ta, która dawała im moc, przez którą świat stawał się piękniejszy? Przecież zarzekali się: „We troje, albo wcale!”.

W tej historii można odnaleźć skrawek swojej młodości, poczuć zapach basenowego chloru, frytek, lodów waniliowych, kawy wypijanej wspólnie z jednego kubka na śniadanie.

To powieść o prawdziwym życiu i o pięknej przyjaźni na przekór ludziom i czasom. Doprawiona przez Valérie Perrin szczyptą magii, dzięki której stapiamy się w jedno z bohaterami książki.

Wywiad z Valérie Perrin, autorką książki „Cudowne lata”

Anna Sierant: „Życie Violette” to książka, która odniosła ogromny sukces w wielu krajach świata, także w Polsce. W 2022 roku powieść ta należała do najczęściej wyszukiwanych tytułów w naszym serwisie. Po takim sukcesie łatwiej czy trudniej przystąpić do pisania kolejnego tytułu

Valérie Perrin: O wiele trudniej zabrać się za napisanie nowej powieści. Po międzynarodowym sukcesie, jaki odniosło „Życie Violette”, wzięłam się za „Cudowne lata”. Na początku dręczyły mnie wątpliwości, powracało pytanie: O czym mam teraz opowiedzieć, co byłoby na poziomie tak silnej postaci jak Violette Toussaint? Pisałam więc „Cudowne lata” w totalnym zwątpieniu, aż do momentu, gdy przeczytałam mojej córce pierwsze strony powieści, a ona powiedziała, że muszę ją kontynuować. To właśnie córka dała mi pewność, że mogę pisać i doprowadzić „Cudowne lata” do końca. Ale z pisaniem zawsze tak jest. Pracuję teraz nad czwartą książką i mam potworną tremę: stworzyłam już trzy powieści, w którą stronę mogę się jeszcze udać? Z czym powinnam się skonfrontować, żeby nadal kontynuować moją pracę, żeby czytelnicy nie myśleli, że się powtarzam, co przecież nie miałoby żadnego sensu? W tej twórczej relacji są dwie osoby: czytelnik i ja, i zawsze chcę zaproponować czytelnikowi coś nowego, nawet jeśli DNA książek jest wspólne.

Ważnym motywem poruszanym w powieści jest przyjaźń między trojgiem głównych bohaterów: Niną, Adrienem i Étienne’em. Jedno z powiedzeń mówi, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje, inne z kolei głoszą, że trudniej jest zawrzeć przyjaźń osobom jednej płci. Czy uważa pani, że płeć ma tu jakiekolwiek znaczenie, czy też dziecięce przyjaźnie zawiązują się w zupełnie inny sposób niż te późniejsze?

Spotkałam na swojej drodze mnóstwo ludzi i z wielkim zdziwieniem odkryłam, że jest wiele osób, które nigdy nie rozstają się ze swoimi przyjaciółmi z dzieciństwa, co mnie akurat nie dotyczy. Mam więcej przyjaciół, których poznałam jako nastolatka. Może dlatego, że wyjechałam z prowincji, by zamieszkać w Paryżu, i tam zawarłam nowe przyjaźnie. Zdałam sobie jednak sprawę, że nawet ludzie, którzy przeszli podobną drogę do mojej, zachowali swoich przyjaciół z dzieciństwa.

W ciągu kilku miesięcy po wydaniu „Cudownych lat” ludzie we Francji mówili mi: „obudziłaś ducha mojej młodości, przeszłości, powołałaś na nowo do życia wszystkich moich przyjaciół, muzykę, której kiedyś słuchałem…”. Ta informacja zwrotna od czytelników o tym, jak przeżywają książkę, jest zawsze bardzo interesująca.

A czy dorosłym trudniej dbać o przyjaźń niż dzieciom, nastolatkom? Czy ta przyjaźń w dorosłości wymaga większej troski?

Myślę, że niezwykle trudno dbać o miłość w jakiejkolwiek formie. Miłość się podtrzymuje, miłość się zachowuje i chroni, czy to w kochającej się parze, czy w bardzo silnej przyjaźni, czy w związkach z dziećmi. Moim zdaniem bardzo ważne jest, aby codziennie do siebie dzwonić i mówić sobie, że się kochamy, że zawsze jesteśmy. Uwielbiam to zdanie, które mówi: nie ma miłości, jest tylko dowód miłości. Tę miłość trzeba udowadniać każdego dnia.

W „Cudownych latach” ważne są nie tylko relacje między trojgiem głównych bohaterów, ale także te, która mają oni ze swoimi rodzicami, opiekunami. Nina jest wychowywana przez kochającego dziadka. Jak narodził się pomysł na stworzenie postaci Pierre’a Beau?

Od „Les Oubliés du dimanche” [pierwsza powieść VP, nieprzetłumaczona na język polski – przyp. tłum.] dziadkowie są bardzo ważni w moich powieściach, z wyjątkiem „Życia Violette”, ponieważ tam bohaterka nie zna swoich korzeni. Uważam za piękne to, że Pierre Beau samotnie opiekuje się wnuczką porzuconą przez matkę. Co więcej, bohater ten jest listonoszem, co pozostaje nie bez znaczenia dla fabuły. Wraz z lekturą kolejnych stron przekonujemy się, jak ważna jest korespondencja, te listy, które Pierre Beau roznosi do skrzynek pocztowych.

Choć w „Cudownych latach” opowiada pani przede wszystkim o trojgu głównych bohaterów, zdecydowała się pani również na wprowadzenie postaci tajemniczej narratorki, której imię i historię poznajemy z czasem. Skąd pomysł na takie rozwiązanie fabularne i czy postać ta, jeśli może pani to zdradzić, ma swój pierwowzór w rzeczywistości?

Pomysł ten wręcz spadł na mnie, gdy byłam z innym autorem na targach w Bretanii. Spędzałam weekend właśnie z nim i z lekarzem internistą, który pracuje w Tuluzie nad kwestiami tożsamości, a konkretnie nad tymi, które są związane z postacią narratorki w mojej książce. Potem spotkałam Laure Manel i poprosiłam ją o podpisanie egzemplarza „La délicatesse du homard” – w chwili gdy podpisywała książkę, wpadł mi do głowy ten pomysł: by mieć narratora, czwartą osobę, która zna pozostałe trzy bardzo dobrze. Ale nie chcę zdradzać nic więcej, żeby nie zepsuć lektury.

Akcja pani powieści rozgrywa się na przestrzeni trzydziestu lat. Dlaczego wybrała pani akurat okres 1987–2017? Czy podczas pisania książki musiała pani robić pogłębiony research, aby przypomnieć sobie, czego słuchało się w konkretnym czasie, jak wyglądała Francja – ta paryska i ta prowincjonalna – w konkretnych latach?

Zależało mi na tym, aby bohaterowie mieli po 40 lat, by byli jeszcze młodzi, a jednocześnie nie chciałam pisać o tym, co było aktualne, gdy pracowałam nad książką: o covidzie, o izolacji i 2020 roku. Co ciekawe, akcja jednego z rozdziałów, który rozgrywa się w 2017 roku, rozpoczyna się od pogrzebu Johnny’ego Hallydaya, co było małym hołdem dla niego.

Bohaterka „Życia Violette” – można by powiedzieć – żyje pomimo wszystko i stara się czerpać z tego życia jak najwięcej dobra. Bohaterowie „Cudownych lat” również naznaczeni są trudnymi doświadczeniami w życiu. I choć gdy się z nimi rozstajemy, mają już około czterdziestki, otwierają się na zmiany, które może przynieść im kolejny etap życia. Na te zmiany nigdy nie jest za późno?

Myślę, że nigdy nie jest za późno na jakiekolwiek zmiany, i uważam, że podstawą jest to, by zawsze wierzyć. O tym właśnie są moje powieści: nic nie jest całkowicie beznadziejne, zawsze jest małe światełko na końcu tunelu, za którym trzeba podążać. To mój sposób myślenia, który może się zmienić, ale staram się trzymać tego, co pozytywne, co pojawia się w moich powieściach, bez popadania w kategorię feel good. Lubię dawać nadzieję, lubię, gdy czytelnicy mówią, że moje książki pomogły im się z kimś pogodzić, zaakceptować czyjąś śmierć. Kiedy pisałam „Les oubliés du dimanche”, miałam nadzieję, że dzieci i wnuki pojadą odwiedzić dziadków w domach opieki.

Dla mnie, dopóki żyjemy, jest nadzieja. Kiedy życie się kończy, to się zmienia, ale dopóki oddychamy, musimy sobie powtarzać, że to jest po coś. Zapominamy o tym, żeby codziennie rano, kiedy wstajemy, powiedzieć sobie, że mamy szczęście, że możemy chodzić, oddychać, że nie jesteśmy chorzy.

Pani pierwsza powieść ukazała się, gdy była pani w podobnym wieku – miała pani 48 lat, a to „ten czas w życiu, gdy nie jesteśmy ani młodzi, ani starzy”. Czy dzięki większemu doświadczeniu życiowemu, zawodowemu, był to dla pani bardziej odpowiedni czas na rozpoczęcie własnej twórczości, niż gdyby zaczęła pani pisać na przykład 20 lat wcześniej?

Trzeba móc pisać: trzeba mieć czas, godziny do dyspozycji, a ja tego czasu nie miałam. Wychowywałam dzieci, pracowałam. Wstawałam rano i zawoziłam dzieci do szkoły. Swoją pierwszą powieść nosiłam w sobie przez 15 lat! Udało mi się znaleźć czas na napisanie pierwszej powieści bardzo późno. Musiałam być w pewnym momencie życia, żeby ją stworzyć.

„Zawsze robiłaś wszystko po swojemu. Wyprzedzałaś nas o całą epokę. Pewnie dlatego, że jesteś dziewczyną, a my chłopakami. Chłopak przy dziewczynie tak niewiele znaczy. Chłopak ma o jedno życie mniej” – to fragment pani książki, w którym bohaterowie zwracają się do bohaterki w jednym z najważniejszych momentów jej życia. Przypomniał mi on o rozmowie, jaką kiedyś przeprowadziłam z działaczką na rzecz praw kobiet z Arabii Saudyjskiej. Zaznaczyła ona, że choć kobiety mają w jej kraju bardzo trudne życie, to „żyją podwójnie”, ponieważ jej zdaniem ich życie jest pełniejsze: pod względem emocji, uczuć, myśli, obfituje w większą ilość przełomowych momentów. Czy o to samo chodziło Adrienowi (cytowanemu przez Étienne’a)?

Odnoszę to do wszystkich małych dziewczynek, które znam i z którymi miałam styczność. Widzę, że dojrzewanie dziewcząt jest nieporównywalne z dojrzewaniem chłopców. To jest tak, że chłopcy wolniej dorastają. Dziewczynki są w większości bardziej ciekawskie, dojrzalsze od chłopców, którzy doganiają je później, w okresie dojrzewania. Sądzę, że zawsze tak było. Myślę, że dziewczynki w większości przypadków są bardziej zaradne.

Francuski tytuł powieści brzmi „Trois”, natomiast polski – „Cudowne lata”. I o te „Cudowne lata” chciałam panią zapytać: jaki okres swojego życia uważa pani za najszczęśliwszy?

To jest dzieciństwo moich dzieci. Oddałabym wszystko, żeby przeżyć znów dwie godziny, kiedy byli mali, a ja robiłam im gofry. Ale ponieważ jestem bardzo zakorzeniona w teraźniejszości, kocham życie dzisiaj, bo oczywiście po sukcesie, jaki odniosło „Życie Violette”, dostrzegam w mojej codzienności wiele pozytywnych zmian. Kiedy nagle zdajesz sobie sprawę, że książka jest czytana i kochana w kilkudziesięciu krajach, myślisz, że życie jest piękne i że jest prawie jak w bajce. Mam zresztą poczucie, że żyję w bajce. Do tego „Cudowne lata” w wydaniu kieszonkowym były najlepiej sprzedającą się książką 2022 roku: to dla mnie wisienka na torcie. To znaczy, że ludzie lubią moje książki, nie tylko „Życie Violette”. Wspaniale móc pisać historie, które spełniają oczekiwania tak wielu czytelników. Moje cudowne lata są właśnie teraz.

O autorce

Valérie Perrin, francuska fotografka, scenarzystka i pisarka. Wychowała się w Burgundii, a w 1986 roku osiadła w Paryżu. W 2006 roku poznała słynnego reżysera Claude’a Leloucha i ta znajomość wpłynęła zarówno na jej losy prywatne, jak i zawodowe: Perrin została fotografką na planach kręconych przez niego produkcji, współscenarzystką jego ostatnich filmów oraz partnerką życiową. Popularność zdobyła jednak dzięki twórczości literackiej. Już debiutancka powieść Perrin, „Les Oubliés du Dimanche” (w Polsce ukaże się w 2023 roku), przyniosła jej 13 nagród, a następna, „Życie Violette”, przebiła jej sukces – nie tylko we Francji. Została nagrodzona m.in. Maison de la Presse.

Książka „Cudowne lata” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany, który powstał we współpracy z wydawnictwem.


komentarze [1]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anna Sierant - awatar
Anna Sierant 22.03.2023 14:00
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post