Ritter wcisnął pedał gazu do oporu. Ciężka maszyna z rykiem wyrwała do przodu, podskoczyła na schodach i uderzyła z całą mocą w podziurawioną bramę. Howard był już w połowie marmurowych schodów, gdy wrota rozleciały się. Pojazd wpadł w boczny poślizg, wreszcie stanął. Obrońcy otworzyli ogień. Canning i Birr strzelali ze schmeisserów zza balustrady, Howard wtórował im ogniem z thompsona. Finowie znaleźli się w pułapce. Trzej czy czterej zginęli, zanim zdążyli zeskoczyć z transportera. Hoffer dostał w ramię i upadł. Ritter bez chwili namysłu zajął jego miejsce za karabinem maszynowym. Fachowo zaczął ostrzeliwać cały podest. Za rzędami marmurowych rzeźb z brzękiem wypadały szyby z okien. Ritter budził grozę. Jego blada twarz jaśniała upiornie pod czarną czapką.