W licealnych czasach przyjaciółka stwierdziła, że wyswata mnie z najlepszym kumplem swojego chłopaka. Grali razem w rockowym zespole - tak szczerze, to już nawet nie pamiętam na czym Neo grał (bo taką miał ksywkę), ważne, że był to typ mrocznego buntownika, a właśnie takie klimaty lubią przecież nastoletnie podlotki, które naczytały się za dużo romansideł dla młodzieży i spędzają godziny na fantazjowaniu o szalonym zauroczeniu (przynajmniej ja tak miałam;)). Udało się zaaranżować podwójną randkę, chłopaki przyjechali autobusem, przeszliśmy wspólnie kawałek drogi, po czym koleżanka i jej chłopak wymyślili jakiś nieudolny pretekst i zostawili nas samych.
- Yyy, no co tam?
- A spoko.
Było tak niezręcznie, że jakoś dziwnym trafem zatoczyliśmy w kompletnej ciszy koło, wróciliśmy na przystanek i usiedliśmy na ławce, Neo stwierdził, że już musi wracać, bo w sumie to gdzieś się umówił, minutę później przyjechał autobus, dwie minuty później byłam już w domu, a po kolejnych pięciu odbierałam już telefony i musiałam się tłumaczyć, dlatego "nie pykło". No nie pykło i tyle, może komuś swatanie się udaje, może to ja byłam na wtedy beznadziejnym przypadkiem, w każdym razie nigdy potem nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby znów dać się swatać albo sama zabawić się w swatkę.

W licealnych czasach przyjaciółka stwierdziła, że wyswata mnie z najlepszym kumplem swojego chłopaka. Grali razem w rockowym zespole - tak szczerze, to już nawet nie pamiętam na czym Neo grał (bo taką miał ksywkę), ważne, że był to typ mrocznego buntownika, a właśnie takie klimaty lubią przecież nastoletnie podlotki, które naczytały się za dużo romansideł dla młodzieży i...

W gimnazjum moja koleżanka kochała się w moim kodze. Postanowiłam jej odrobinę pomóc i zabawić się w swatkę. Niestety wyszło mi to z marnym skutkiem, bo Piotrek owszem zauroczył się, ale niestety nie moją koleżanką, a mną. I to nie było jedynie zauroczenie, a naprawdę bardzo długo biegał za mną, natomiast na Ankę w ogóle nie zwrócił uwagi.
W sumie nawet kilka razy się spotkaliśmy, choć ja zawsze te spotkania traktowałam jako kumpelskie, ale gdy usłyszałam kiedyś "Zobaczysz, że i tak się z Tobą ożenię" zrozumiałam, że dla niego to nie jest tylko przyjaźń. Choć bardzo go lubiłam, bo to naprawdę sympatyczny chłopak, to jego przepowiednia się nie spełniła. Jestem najszczęśliwszą żoną, ale innego mężczyzny. Ale z Piotrkiem kontakt przyjacielski mamy po dziś dzień.

W gimnazjum moja koleżanka kochała się w moim kodze. Postanowiłam jej odrobinę pomóc i zabawić się w swatkę. Niestety wyszło mi to z marnym skutkiem, bo Piotrek owszem zauroczył się, ale niestety nie moją koleżanką, a mną. I to nie było jedynie zauroczenie, a naprawdę bardzo długo biegał za mną, natomiast na Ankę w ogóle nie zwrócił uwagi.
W sumie nawet kilka razy się...

- W siłowni najłatwiej spotkać kogoś sensownego.
Nie miałam powodu żeby nie wierzyć mojej przyjaciółce, która poderwała ówczesnego partnera właśnie na siłowni. Za jej słowami rzecz jasna kryło się coś więcej. Mimo wszystko, byłam zaskoczona, gdy zakomunikowała że umówiła mnie z kolegą poznanym na zajęciach jogi.
Spotkanie odbyło się w miejscowej knajpce. Podpadłam Damianowi kilkuminutowym spóźnieniem. Wytłumaczyłam iż powodem była moja chora kotka Izyda. Skrzywił się mówiąc
- Nie lubie sierściuchów.
Pierwszy OGROMNY minus – odnotowałam w głowie. Kolejna czerwona lampka zapaliła mi się, kiedy wyszło na jaw, że mężczyzna jest weganinem. Który facet nie je mięsa? – pomyślałam, sama przeżuwając duży kawałek wołowiny. Ja, wychowana na wsi, potrzebowałam czasem wesprzeć się na silnym ramieniu mężczyzny.
- Chucherko z niego – powiedziała by babcia widząc wątłą sylwetkę chłopaka.
Jedyne co wychodziło Damianowi to komplementowanie mojego wyglądu, a te zawsze przyjmowałam z radością.
Na zakończenie Damian zaproponował mi, pokazanie techniki relaksacji. Stanął za mną i powtarzał wdech i wydech. Poczuj jak spokój przepływa przez twoje ciało.
I poczułam. Jego dłonie na mych piersiach. Po wymierzonym policzku oznajmił, że nie może spotykać się z kobietą o tak brutalnej naturze. Ja tymczasem nie odezwałam się do Marty przez tydzień. Zastanawiając się jednocześnie czy status singielka oznacza to samo co – zdesperowana.

- W siłowni najłatwiej spotkać kogoś sensownego.
Nie miałam powodu żeby nie wierzyć mojej przyjaciółce, która poderwała ówczesnego partnera właśnie na siłowni. Za jej słowami rzecz jasna kryło się coś więcej. Mimo wszystko, byłam zaskoczona, gdy zakomunikowała że umówiła mnie z kolegą poznanym na zajęciach jogi.
Spotkanie odbyło się w miejscowej knajpce. Podpadłam...

Moi rodzice od zawsze próbowali mnie zeswatać. Nieważne kto to był, ile miał lat, nieważne czy go lubiłam, a on mnie.
No więc, w miejscowości mojej babci mieszka chłopak - cztery lata ode mnie starszy - i on pomaga mojej babci w różnych pracach domowych. Nieraz w tym czasie kiedy do niej przyjeżdżałam, pojawiał się też on, ale na mózg 12-13 latki, jeszcze nie robiło to żadnej różnicy, nie myślałam o tym czy mi się podoba. Jednak, kiedy po tygodniu mieszkania u babci, rodzice postanowili do mnie dołączyć. Kiedy go zobaczyli od razu popatrzyli po sobie takim porozumiewawczym spojrzeniem, jednak nie zwróciłam na to za bardzo uwagi. Chłopak poszedł wieczorem, bo rodzice postanowili zrobić grilla, a że tak się opiekuje babcią, to zasługuje na tą nagrodę w postaci gorącej kiełbasy.
Dwa dni później przyszedł i pierwsze co zrobił, to przywitał się z moim ojcem piątką, gdyż tak sobie dwa dni wcześniej wymyślili. Tego dnia też został dłużej i graliśmy w jakieś gry planszowe. Właśnie w tedy zaczął mi się na mój własny sposób podobać, dlatego pewnie posłuchałam rodziców, kiedy mówili mi co mam robić, aby mu się przypodobać, co miałam pokazać następnego dnia, bo zaprosili całą rodzinę chłopaka na mecz, gdyż wtedy grali.
Niosłam ketchup do pizzy, "zmysłowo" - jak kazała mi mama - przekręcałam go w rękach, aż wypuściłam go z rąk i rozwalił się na butach taty kolegi.

Potem tamten chłopak tylko się śmieje za każdym razem, kiedy go spotykam. Najgorsze jest to, że mi się zaczął podobać.

Moi rodzice od zawsze próbowali mnie zeswatać. Nieważne kto to był, ile miał lat, nieważne czy go lubiłam, a on mnie.
No więc, w miejscowości mojej babci mieszka chłopak - cztery lata ode mnie starszy - i on pomaga mojej babci w różnych pracach domowych. Nieraz w tym czasie kiedy do niej przyjeżdżałam, pojawiał się też on, ale na mózg 12-13 latki, jeszcze nie robiło to...

Swojego czasu przez dłuższy okres byłam singielką. Gdy moje koleżanki na siłę znajdowały chłopaków, ja czekałam na tego z którym będzie mi dobrze. Nie szukałam ideału. No dobra, w gimnazjum jednak liczyłam, że pewnego dnia to Zac Efron będzie moim mężem. Z czasem zmądrzałam.

Mój status singla nie podobał się jednak znajomym. Tym sposobem, za sprawą koleżanki, na pewnym portalu społecznościowym napisał do mnie mężczyzna. Już na samym początku mnie do siebie zraził. Jestem typem kobiety, która nie leci na teksty rodem “czy bolało, jak spadłaś z nieba”. Takie teksty kojarzą mi się z typem faceta, który jest zdesperowany. Dlatego też nie byłam zainteresowana naszym spotkaniem. I wtedy się zaczęło. Przekonywał mnie, jak to będzie cudownie jak się spotkamy, że warto dać nam szansę. Przy kolejnej odmowie usłyszałam, że jestem zołzą, która ocenia po wyglądzie. Wtedy odpuściłam dalszą korespondencję. Kolega nie dawał jednak za wygraną i po chwili koleżanka przekonywała mnie, że jednak warto dać mu szansę i że może przekona mnie fakt, że jest programistą, więc jak związek wypali to będę bogata.

Cóż, musiałam rozczarować koleżankę, bo argument pieniędzy mnie nie przekonuje. Zawszę chciałam mieć u swojego boku osobę, która będzie mnie rozśmieszać, robić sobie ze mnie żarty i będzie miała o czym ze mną rozmawiać. I taką też mam. Także rada dla wszystkich singli szukających miłości. Nie szukajcie na siłę z czasem i do Was przyjdzie Wasza druga połówka.

Swojego czasu przez dłuższy okres byłam singielką. Gdy moje koleżanki na siłę znajdowały chłopaków, ja czekałam na tego z którym będzie mi dobrze. Nie szukałam ideału. No dobra, w gimnazjum jednak liczyłam, że pewnego dnia to Zac Efron będzie moim mężem. Z czasem zmądrzałam.

Mój status singla nie podobał się jednak znajomym. Tym sposobem, za sprawą koleżanki, na pewnym...

Moja historia związana ze swataniem...

Moja koleżanka po odwołanym ślubie była załamana i próbowałam jej pomóc. Z pracy znałam bardzo fajnego chłopaka, który miał podobną historię za sobą. Stwierdziłam, że pasują do siebie i uknułam z jego przyjacielem spisek. Umówiliśmy się na koleżeńskie, wspólne wyjście do restauracji a potem na dyskotekę. Liczyłam na wybuch miłości i szczęścia tych dwojga. Oczywiście potwierdziło się, że się polubili a podobna przeszłość nawiązała między nimi nić porozumienia. Jednak ich znajomość została na czysto przyjacielskiej stopie a ten fajny chłopak jest obecnie moim mężem.

Moja historia związana ze swataniem...

Moja koleżanka po odwołanym ślubie była załamana i próbowałam jej pomóc. Z pracy znałam bardzo fajnego chłopaka, który miał podobną historię za sobą. Stwierdziłam, że pasują do siebie i uknułam z jego przyjacielem spisek. Umówiliśmy się na koleżeńskie, wspólne wyjście do restauracji a potem na dyskotekę. Liczyłam na wybuch miłości i...

Proszę bardzo historia z ostatniej chwili. W sobotę idę na ślub i wesele pary, którą wyswatałam... 13 lat temu w gimnazjum. Moi mili nie kłamię- w pierwszej gimnazjum zostałam swatką. Swoim działaniem sprawiłam, że dwójka wspaniałych ludzi zwróciła swoją uwagę. I pomimo wzlotów i upadków ich związek przetrwał. I są razem. I będą sobie ślubować wierność i miłość aż po grób. Oto ja, swatka pierwsza klasa.

Proszę bardzo historia z ostatniej chwili. W sobotę idę na ślub i wesele pary, którą wyswatałam... 13 lat temu w gimnazjum. Moi mili nie kłamię- w pierwszej gimnazjum zostałam swatką. Swoim działaniem sprawiłam, że dwójka wspaniałych ludzi zwróciła swoją uwagę. I pomimo wzlotów i upadków ich związek przetrwał. I są razem. I będą sobie ślubować wierność i miłość aż po grób....

Ostatni rok był trudny dla mojego kilkunastoletniego związku. Mój facet zostawił mnie samą z rozkopaym w remocie mieszkaniem i pojechał szukać lepszego życia za zachodnią granicą. Po roku zdecydowałam się dołączyć do niego, mając nadzieję że roziąże to nasze sercowe problemy. Zostawiłam wszystko co było dla mnie ważne - dom, rodzinę, lubianą pracę, świeżo rozpoczęte studia na interesującm mnie kierunku. Znalazła pracę a w niej koleżankę. Koleżanka miała kolegę ze załmanym sercem i postanowiła postawić nas na swojej drodze. Nie byłam przekonana ale zgodziłam się na wspólną kawę. Jakoś się złożyło, że jeszcze tego samego dnia wieczorem spotkaliśmy się na dyskotece. Kolega od swatki poczuł się odrzucony na sprawą mojego lekkiego nastroju spowodaowanym alokoholem i nieziemską duchotą w lokalu. Twierdził, że przed nim uciekałam a mnie poprostu było wszędzie pełno za sprawą mojego temperamntu. Na imprezie w oko wpadł mi król wieczoru - DJ. Wpadł i pozostał w mojej głowie na dłużej.

Ostatni rok był trudny dla mojego kilkunastoletniego związku. Mój facet zostawił mnie samą z rozkopaym w remocie mieszkaniem i pojechał szukać lepszego życia za zachodnią granicą. Po roku zdecydowałam się dołączyć do niego, mając nadzieję że roziąże to nasze sercowe problemy. Zostawiłam wszystko co było dla mnie ważne - dom, rodzinę, lubianą pracę, świeżo rozpoczęte studia...

W tej historii miłość nie była niestety sprzymierzeńcem. Studia. Wychodząc z założenia, że we dwójkę zawsze raźniej, postanowiłam wyswatać moją przyjaciółkę. Z sąsiadem. Bo był miły, wesoły i zainteresowany. Ona trochę mniej, ale spróbuj mówię, przecież jest miły, fajny no i wesoły. W tajemnicy przed nią planowaliśmy randkę roku. Wybraliśmy koszulę, miejsce, czas i datę. Wszystko zapięte na ostatni guzik. Ona może nieco sceptyczna, trochę niepewna, może nawet i odrobinę wycofana, ale gotowa podjąć ryzyko, a nuż coś z tego wyjdzie. Dzwonek do drzwi, kwiaty, wspomniana biała koszula, dżentelmeńskie gesty. Wszystko wskazuje na to, że niedługo będę klaskać Rubika na ich rychłym ślubie, a tu nagły powrót z randki o 21?! Okazało się, że nasz sąsiad, stosując się poniekąd do moich rad by dać dojść do głosu kobiecie, wszak kobieta lubi sobie pogadać, nie odezwał się prawie cały wieczór! Co jedynie rozwścieczyło obiekt adoracji, który stwierdził, że adorator nie ma zbyt wiele do powiedzenia i w ogóle to jest nieciekawy i już. Nie, nie byłam gościem na ich ślubie, co więcej moja przyjaciółka złościła się jeszcze na mnie chyba z 2 tygodnie!

W tej historii miłość nie była niestety sprzymierzeńcem. Studia. Wychodząc z założenia, że we dwójkę zawsze raźniej, postanowiłam wyswatać moją przyjaciółkę. Z sąsiadem. Bo był miły, wesoły i zainteresowany. Ona trochę mniej, ale spróbuj mówię, przecież jest miły, fajny no i wesoły. W tajemnicy przed nią planowaliśmy randkę roku. Wybraliśmy koszulę, miejsce, czas i datę....

Kiedyś sąsiadka mojej mamy, gościła u siebie swoją przyszłą synową - Luizę i jej przyjaciółkę Wiolę(która była też matką chrzestną dziecka Luizy). Gdy one były w domu, Ja robiłem akurat coś na podwórku przy samochodzie, dopieszczałem moje Tico, konkretnie wymiana radia. Wiola musiała mnie zauważyć przez okno, i nakręciła się. Gdy dotarło to do mnie, zrobiło mi się tak miło, ciepło na sercu, bo Ja! Wreszcie jest ktoś, komu się podobam! Ona też nie była brzydka, nie zastanawiałem się i napisałem. Nawet nie porozmawiała ze mną. Dlaczego? Bo akurat wtedy odezwał się do niej były chłopak. No cóż życie pisze różne scenariusze. Ona mnie zablokowała i nie pisała nic. Gdy potem usłyszałem od tej Luizy, że jej były chłopak, któremu dała szansę to palant, poczułem się upokorzony. Wybiera gościa, który żyje na jej rachunek i ma dwie lewe ręce, czy ma ona rozum? Ja sam święty nie jestem, ale na pewno lepsza partia, tylko nie przekonała się, bo nie dała mi szansy. Jak jest dziś? Wiola znowu się zawiodła, zaszła w ciążę i jest samotną matką, Ja zaś nie chcę mieć z nią nic wspólnego, nie chodzi o urażoną dumę, ale nie lubię, kiedy ktoś mi niepotrzebnie zawraca głowę. Jaki wniosek? Nie należy słuchać znajomych, ani szukać kogoś przez nich, to trzeba samemu, trzeba unieść samemu ten ciężar, parę razy upaść, by znaleźć swoje „prawdziwe szczęście”. Taka jest prawda, że w szukaniu miłości, nie ma sensu liczyć na czyjeś wparcie, trzeba samemu działać i do skutku!

Kiedyś sąsiadka mojej mamy, gościła u siebie swoją przyszłą synową - Luizę i jej przyjaciółkę Wiolę(która była też matką chrzestną dziecka Luizy). Gdy one były w domu, Ja robiłem akurat coś na podwórku przy samochodzie, dopieszczałem moje Tico, konkretnie wymiana radia. Wiola musiała mnie zauważyć przez okno, i nakręciła się. Gdy dotarło to do mnie, zrobiło mi się tak miło,...