Zimno Asi, Krzyś strwożony,
Karol-beksa obrażony.
Nóżki ciągną, pot zaś stróżką,
Leci, ciurka im za uszko.
Baczaj, Krzysiu! Patrzaj wkoło!
Tu przestało być wesoło...

Łowca pazur już swój ostrzy,
Łowca mlaszcze obrzydliwie,
Łowca wybór ma dziś prostszy:
Zarżnie dziecko, a nie świnie!

Mamo, mamo, ja się boję!
Za swym cieniem w lesie gonię.
Do domku bym już zdążała,
Gdybym się nie napatrzała,
Na maleńkie dwie obrączki
I wyrwane chłopca rączki.
Jego grzywkę w złej czerwieni,
Jemu śmierć się w oczach mieni...

Łowca pazur już swój ostrzy,
Łowca mlaszcze obrzydliwie,
Łowca wybór ma dziś prostszy:
Zarżnie dziecko, a nie świnie!

Prędzej, prędzej rusz swój zadek!
Woła Krzysio, ten zaradek.
Ktoś tu ucztę miał dziś wielką:
Wszędzie kości, resztek pełno.
Żarł bez sztućców i talerzy,
Szarpał łapą, mordę szczerzył!
"Skąd to wiedzą?!" Zapytacie.
Bom to widział, nie mów tacie...

Łowca pazur już swój ostrzy,
Łowca mlaszcze obrzydliwie,
Łowca wybór ma dziś prostszy:
Zarżnie dziecko, a nie świnie!

Dzieci, dzieci, już za późno,
Wszelkie krzyki są na próżno.
Łowca dopadł wnet Asieńki,
Łowca kark skręcił maleńki.
Karol jest rozbebeszony,
Grymas stygnie obrażony.
Krzyś nie odszedł w majestacie,
Zanim umarł, obsrał gacie...

Łowca pazur swój już stępił,
Łowca zawył przeraźliwie,
Łowca dobrze dziś postępił:
Zarżnął dzieci, tłuste świnie!

Zimno Asi, Krzyś strwożony,
Karol-beksa obrażony.
Nóżki ciągną, pot zaś stróżką,
Leci, ciurka im za uszko.
Baczaj, Krzysiu! Patrzaj wkoło!
Tu przestało być wesoło...

Łowca pazur już swój ostrzy,
Łowca mlaszcze obrzydliwie,
Łowca wybór ma dziś prostszy:
Zarżnie dziecko, a nie świnie!

Mamo, mamo, ja się boję!
Za swym cieniem w lesie gonię.
Do domku bym już zdążała,
Gdybym...

Gdzieś daleko w mrocznym lesie,
Łowca ludzkie zwłoki niesie,
Truchło wątłe, poskręcane,
W uszach noże powtykane,
Zamiast oczu czarne doły,
Brzuch wypchany sieczką słomy,
Głowa całkiem przekręcona,
Mina jakby ciągle konał,
Tam głęboko, w środku lasu,
Domek Łowcy, jest od lat stu,
Tam trofea trzyma srogie,
Oczy zwierząt, uszy kobiet,
Powieszone na łańcuszkach,
Są też martwe płody w puszkach,
Łowca zbiera też kończyny,
Trzyma w beczkach z formaliny,
Hobby zaczął w podstawówce,
Najpierw urwał nogi kózce,
Lecz nie złożył z niej ofiary,
Wolał zmielić jej łeb cały,
I z powstałej z tego papki,
Zrobił rzeźbę dla swej matki,
Mamie się nie spodobało,
Poćwiartował więc jej ciało,
Dziś już wielką ma kolekcję,
Kurze łapki, ludzkie serce,
Lecz mu ciągle coś brakuje,
Więc magazyn rozbuduje,
Kupi słoje, duże wanny,
Tam pomieści, reszki zmarłych,
A z cieknącej tam posoki,
Zrobi pastę do podłogi,
A to NOWOŚĆ, NIESŁYCHANE!
Łowca zajął się pisaniem,
Usul*, wyślij więc mi książki,
Bo przyjadę….wezmę cążki.



*Usul – administrator grupy/konkursu.

Gdzieś daleko w mrocznym lesie,
Łowca ludzkie zwłoki niesie,
Truchło wątłe, poskręcane,
W uszach noże powtykane,
Zamiast oczu czarne doły,
Brzuch wypchany sieczką słomy,
Głowa całkiem przekręcona,
Mina jakby ciągle konał,
Tam głęboko, w środku lasu,
Domek Łowcy, jest od lat stu,
Tam trofea trzyma srogie,
Oczy zwierząt, uszy kobiet,
Powieszone na łańcuszkach,
Są też martwe...

Mały zając kicał do domu przez las,
Chciał do domu zdążyć na czas.
Wiedział, że mama czeka na niego,
Jednak pi drodze nie przewidział wszystkiego.
Huk usłyszał wtem ogromny,
A zajączek mały i skromny.
Światła wszędzie zapłonęły,
Cały las juz ogarnęły!
Strzały słyszy dookoła,
Nie wie, czy jeszcze uciec zdoła!
Toż to łowcy wyruszyli,
Las spokoju pozbawili!
Patrzą wszędzie i szukają,
Do niewinnych zwierząt strzelają!
Zając lica w ciemną stronę,
Już wymyśla dla siebie obronę.
Strzała celuje tuż za ogon jego,
Zając musi tempa nabrać szybszego!
Kica co sił w łapach posiada,
Jednak za nim Łowca się skrada.
Cudem dokicał do nory, gdzie mama czekała,
Ona również łzy ze strachu o syna wylewała!
Teraz w norze wszyscy już są bezpieczni,
A i mały zajączek nauczył się by być bardziej grzecznym!

Mały zając kicał do domu przez las,
Chciał do domu zdążyć na czas.
Wiedział, że mama czeka na niego,
Jednak pi drodze nie przewidział wszystkiego.
Huk usłyszał wtem ogromny,
A zajączek mały i skromny.
Światła wszędzie zapłonęły,
Cały las juz ogarnęły!
Strzały słyszy dookoła,
Nie wie, czy jeszcze uciec zdoła!
Toż to łowcy wyruszyli,
Las spokoju pozbawili!
Patrzą...

raz dwa trzy
ktoś tu drży
ktoś ma pecha i ucieka
strona zła
ha ha ha
nie masz sił
będziesz gnił
cztery pięć no i sześć
łowca głodny
chce coś zjeść
mlask mlask mlask
chrup chrup chrup
chrzęści gnat
stary nóż
serce wyrwane jeszcze puka
łowcy wzrok CIEBIE szuka!

raz dwa trzy
ktoś tu drży
ktoś ma pecha i ucieka
strona zła
ha ha ha
nie masz sił
będziesz gnił
cztery pięć no i sześć
łowca głodny
chce coś zjeść
mlask mlask mlask
chrup chrup chrup
chrzęści gnat
stary nóż
serce wyrwane jeszcze puka
łowcy wzrok CIEBIE szuka!

Choć się pobawić, prezent ci dam,
sam go wybierzesz z tego co mam.

Dam ci co zechcesz, a mam tego wiele,
twoi najlepsi to przyjaciele.

Jeden bez ręki, drugi bez ucha,
trzeci bez nogi, wszędzie jest juha.

Łowca ma wszystko co chciałbyś wziąć,
wystarczy tylko, porwać i ciąć.

Noc już zapadła lecz nie pora spać,
wskaż tylko palcem, a zaczniemy grać.

Choć się pobawić, prezent ci dam,
sam go wybierzesz z tego co mam.

Dam ci co zechcesz, a mam tego wiele,
twoi najlepsi to przyjaciele.

Jeden bez ręki, drugi bez ucha,
trzeci bez nogi, wszędzie jest juha.

Łowca ma wszystko co chciałbyś wziąć,
wystarczy tylko, porwać i ciąć.

Noc już zapadła lecz nie pora spać,
wskaż tylko palcem, a zaczniemy grać.

Ele mele dutki
Z nosa ciekną glutki
Łezki z pięknych oczek obu
A ty szykuj się do grobu

Bródka trzęsie cała
Gdy pod łóżkiem się schowała
Taka mała taka mała
Wcześniej w szafie tam kucała

Ele mele dutki
Noc długa a dzień krótki
W domu całkiem cicho
Więc wychodzi znowu licho

Łowca ciebie szuka
Coś tam puka coś tam stuka
On twe imię sam wyduka
Gdy do drzwi zapuka

Ele mele dutki
Z nosa ciekną glutki
Łezki z pięknych oczek obu
A ty szykuj się do grobu

Ele mele dutki
Z nosa ciekną glutki
Łezki z pięknych oczek obu
A ty szykuj się do grobu

Bródka trzęsie cała
Gdy pod łóżkiem się schowała
Taka mała taka mała
Wcześniej w szafie tam kucała

Ele mele dutki
Noc długa a dzień krótki
W domu całkiem cicho
Więc wychodzi znowu licho

Łowca ciebie szuka
Coś tam puka coś tam stuka
On twe imię sam wyduka
Gdy do drzwi zapuka

Ele...

Raz para młoda brała ślub
W czerwonej toni -plusk, plusk, plusk
Goście poszli w wieczność spać
Wody czerwony szklił się blask

Raz para młoda brała ślub
Pływali razem -plusk, plusk, plusk
I każdy z gości też tam wpadł
Unosił się tam trupi jad

Raz para młoda brała ślub
Skończyli na dnie -plusk, plusk, plusk
Przy życiu jeden człowiek stał
Schlapany juchą wciąż się śmiał

Małżeństwo miało w wodzie grób
Nie zdarzył się tam żaden cud
A łowca ostrzy swoje kły
Następny będziesz właśnie TY

Raz para młoda brała ślub
W czerwonej toni -plusk, plusk, plusk
Goście poszli w wieczność spać
Wody czerwony szklił się blask

Raz para młoda brała ślub
Pływali razem -plusk, plusk, plusk
I każdy z gości też tam wpadł
Unosił się tam trupi jad

Raz para młoda brała ślub
Skończyli na dnie -plusk, plusk, plusk
Przy życiu jeden człowiek stał
Schlapany juchą wciąż się śmiał

...

Myszy, myszy, myszki
Raz, dwa, trzy
Szczury, szczury, szczurki
Trzy, czte, ry
Idzie, idzie łowca
Hi,hi,hi
Kapie, kapie ciepłe...
Teraz ty.

Choć tu, choć tu do mnie
Przytul się
Czujesz, czujesz, chłodek
Nie bój się...
To zaboli troszkę, lekki dreszcz
I poczujesz lekkość, ciepło me

Nic się, nic się nie bój
Obróć się
To ja idę tutaj, przytul się

Myszy, myszy, myszki
Raz, dwa, trzy
Szczury, szczury, szczurki
Trzy, czte, ry
Idzie, idzie łowca
Hi,hi,hi
Kapie, kapie ciepłe...
Teraz ty.

Choć tu, choć tu do mnie
Przytul się
Czujesz, czujesz, chłodek
Nie bój się...
To zaboli troszkę, lekki dreszcz
I poczujesz lekkość, ciepło me

Nic się, nic się nie bój
Obróć się
To ja idę tutaj, przytul się

Znów nastała drzemka poobiednia,
dla naszych zabaw jakże nieodpowiednia,
Emilka robi się nadąsana,
a jej twarzyczka naciosana;
jej siostrzyczka nie chce byc ukołysana,
a bajka też jej nie dopisała,
ciemny pokój przeraża,
w hybrydy zabawki przeobraża,
latarnia zza okna zbyt widna,
sen UTRUDNIA NIE MAŁO klepsydra,
słysząc zza okna głos doniosły,
dziewczynki w strach nagle obrosły,
w kołderkę się zawinęły,
a wszystkie strachy wyginęły.

Znów nastała drzemka poobiednia,
dla naszych zabaw jakże nieodpowiednia,
Emilka robi się nadąsana,
a jej twarzyczka naciosana;
jej siostrzyczka nie chce byc ukołysana,
a bajka też jej nie dopisała,
ciemny pokój przeraża,
w hybrydy zabawki przeobraża,
latarnia zza okna zbyt widna,
sen UTRUDNIA NIE MAŁO klepsydra,
słysząc zza okna głos doniosły,
dziewczynki w strach nagle...

cicho, cicho – nie płacz już
bo przywołasz łowcę dusz
w rękach trzyma ostry sierp
który się nazywa „cierp!”
gdy zobaczysz jego cień
nie nastanie więcej dzień
będziesz odtąd na uwięzi
wolno znikać część po części

cicho, cicho – nie płacz już
bo przywołasz łowcę dusz
w rękach trzyma ostry sierp
który się nazywa „cierp!”
gdy zobaczysz jego cień
nie nastanie więcej dzień
będziesz odtąd na uwięzi
wolno znikać część po części