Zawsze byłam dziewczyną, która na pary reagowała alergicznie. Nie potrzebowałam chłopaka do szczęścia. W klasie maturalnej dołączył do nas nowy uczeń. Brunet o niebieskich oczach, po prostu cud, miód i orzeszki. Kolana drżały, staniki latały, jeśli zatrzymał na pannie wzrok i się uśmiechnął, omdlenie było gwarantowane. Na mnie urok nie działał, byłam skupiona na nauce. Pokpiwałam z jego powodzenia wśród płci pięknej, on lubił się ze mną drażnić, stąd większość rozmów opierała się na sarkastycznych docinkach, chociaż wywiązała się między nami nić sympatii.
Pech chciał, że zadurzyłam się w pewnym chłopaku, a on nie był zainteresowany. Właśnie wtedy Damian stwierdził, że jestem zbyt niedostępna, więc Tomek (nieszczęśliwe zauroczenie) zwróci na mnie uwagę, gdy przestanę być zamknięta w sobie i pójdę na imprezę. Tomek tam był. Udało mi się go zaczepić, rozmawiało się nam dobrze, byłam wniebowzięta, przyjęłam od niego drinka. Mam słabą głowę, alkohol szybko rozbudził we mnie bestię, więc korzystając z rady Damiana, który kazał mi się otworzyć, by zdobyć serce wybranka, skoczyłam na stół, zaczęłam śpiewać i tańczyć, ignorując otoczenie. Podobno dałam imponujący występ, który skończył się na pogotowiu, gdy mocno uderzyłam głową o ciężki żyrandol. Straciłam przytomność, trzeba było mi założyć szwy. Tomek spanikował i uciekł, za to Damian odwiózł mnie na izbę. Przychodził codziennie, nie przestając ze mnie żartować.
A mój popis przyniósł zamierzony efekt, ja i Damian jesteśmy razem ;)

Zawsze byłam dziewczyną, która na pary reagowała alergicznie. Nie potrzebowałam chłopaka do szczęścia. W klasie maturalnej dołączył do nas nowy uczeń. Brunet o niebieskich oczach, po prostu cud, miód i orzeszki. Kolana drżały, staniki latały, jeśli zatrzymał na pannie wzrok i się uśmiechnął, omdlenie było gwarantowane. Na mnie urok nie działał, byłam skupiona na nauce....

A więc...jeśli miałabym opowiedzieć o mojej "próbie"(jeśli można to tak nazwać)podrywu wybrałabym moją wakacyjną historię.

Razem z przyjaciółką mamy domki na wsi obok siebie.Pewnego lata wybrałyśmy się razem na odpust.Po pewnym czasie koło jednego ze straganów zauważyłyśmy grupę chłopców w naszym wieku.Ponieważ w naszej okolicy nie było dużo nastolatków w naszym wieku ,postanowiłyśmy iść za nimi.Minęłyśmy budkę z lodami,cmentarz aż zatrzymali się przy polnej drodze.Zauważyli nas.Nawiązałyśmy kontakt z dwoma.Jeden był wysokim blondynem a drugi ciut niższym brunetem.Nie wiedziałam jeszcze który jest w moim typie ale...oboje byli nie brzydcy.Umówiłyśmy się z nimi na następny dzień.Przyjechali po nas rowerami,no więc my wyruszyłyśmy swoimi.Jechaliśmy polną drogą.Po prawej stronie ciągnęło się pole(już po żniwach)a po lewej cmentarz.Cały czas się im przyglądałam i...koleżanka widocznie też ponieważ po jakimś czasie w trakcie jazdy stuknęłyśmy się kołami,wjechałyśmy w siebie(nie wiem jak to nazwać)i przewróciłyśmy się na pole.Koleżanka upadła na pole a ja na nią(łącznie z rowerami). Co z tego wyszło?Chłopaki mieli z nas niezłą polewkę a koleżanka skręciła palec.Później wakacyjny flirt się udał ale...był tylko wakacyjny jak to bywa na filmach.

A więc...jeśli miałabym opowiedzieć o mojej "próbie"(jeśli można to tak nazwać)podrywu wybrałabym moją wakacyjną historię.

Razem z przyjaciółką mamy domki na wsi obok siebie.Pewnego lata wybrałyśmy się razem na odpust.Po pewnym czasie koło jednego ze straganów zauważyłyśmy grupę chłopców w naszym wieku.Ponieważ w naszej okolicy nie było dużo nastolatków w naszym wieku...

Kiedyś, w bardzo upalny dzień lata, ja i Przemek siedzieliśmy u niego w ogródku. Jak to bywa ze mną, ciągle byłam w ruchu i po pewnym czasie przyniósł jedzenie, kocyk i zaproponował, żebyśmy usiedli. A usiedliśmy nad jeziorkiem, zasłonięci drzewami. Rozmawialiśmy chwilę, ale coś się nie kleiło i cholernie zaczynało mnie to dezorientować. Po kwadransie Przemek postanowił totalnie mnie zignorować i włączył sobie muzykę na słuchawkach. Chcąc przywrócić jego uwagę znów na mnie, wstałam gwałtownie, przy okazji poślizgując się i wpadając do jeziorka pełnego rybek. Byłam cała mokra od pasa w dół i cóż, uwagę Przemka zyskałam.

Kiedyś, w bardzo upalny dzień lata, ja i Przemek siedzieliśmy u niego w ogródku. Jak to bywa ze mną, ciągle byłam w ruchu i po pewnym czasie przyniósł jedzenie, kocyk i zaproponował, żebyśmy usiedli. A usiedliśmy nad jeziorkiem, zasłonięci drzewami. Rozmawialiśmy chwilę, ale coś się nie kleiło i cholernie zaczynało mnie to dezorientować. Po kwadransie Przemek postanowił...

Nie wiem czy wytrzymacie taką dawkę szaleństwa, ale zaryzykuję, ponieważ od dawna mam chrapkę na tę książkę.
Z reguły typ ze mnie nieśmiały. Pierwsze licealne obiekty westchnień omijałam szerokim łukiem, aby przypadkiem ktoś nie domyślił się o co też mi może chodzić. W przypadku każdej jednej miłostki wpierw przemierzałam nieustraszenie szkolne korytarze w poszukiwaniu lubego, by później uciec w drugą stronę ze spuszczoną głową. Tak działo się zawsze i w każdym przypadku, aż wreszcie spotkałam Jego. Wszystko działo się jak w amerykańskim filmie - stałam jak zamurowana, wpatrzona w Niego, z rozwianym włosem i oślepiona bijącą od Niego poświatą niezwykłości. A wszystko działo się w zwolnionym tempie oczywiście. Zakochałam się i postanowiłam, że tym razem będzie inaczej. Co więcej szedł dokładnie w moją stronę. Inni uczniowie jakby rozstępowali się przed Nim, dając mi możliwość działania. Zbliżaliśmy się do siebie powoli, byliśmy coraz bliżej i wówczas... spojrzałam na Niego! Prosto w oczy! Ja! Wow! To było niesamowite uczucie! I choć nigdy więcej nie odważyłam się na takie szaleństwo, do tej pory jestem z siebie za ten wyczyn dumna ;)

Nie wiem czy wytrzymacie taką dawkę szaleństwa, ale zaryzykuję, ponieważ od dawna mam chrapkę na tę książkę.
Z reguły typ ze mnie nieśmiały. Pierwsze licealne obiekty westchnień omijałam szerokim łukiem, aby przypadkiem ktoś nie domyślił się o co też mi może chodzić. W przypadku każdej jednej miłostki wpierw przemierzałam nieustraszenie szkolne korytarze w poszukiwaniu...

Obrałam taktykę: do serca mężczyzny poprzez koalicję z jego mamą. Korzystając z okazji, że byłam na imprezie odbywającej się w jego domu poprosiłam jego mamę (kobietę o wyglądzie i usposobieniu przypominającym Rasputię z filmu "Norbit") o przepis na ciasto, którego nie próbowałam, bo nie wyglądało zbyt apetycznie. Wypiłam z nią nawet bruderszafta. Niestety moje poświęcenie nie przyniosło oczekiwanego rezultatu...

Obrałam taktykę: do serca mężczyzny poprzez koalicję z jego mamą. Korzystając z okazji, że byłam na imprezie odbywającej się w jego domu poprosiłam jego mamę (kobietę o wyglądzie i usposobieniu przypominającym Rasputię z filmu "Norbit") o przepis na ciasto, którego nie próbowałam, bo nie wyglądało zbyt apetycznie. Wypiłam z nią nawet bruderszafta. Niestety moje poświęcenie...

Zmieniłam szkołe. Nowe koleżanki, koledzy ale szybko odnalazłam się w nowym otoczeniu. Szybko nawiązuje kontakty i zawiązuje przyjaźnie. Jestem inna ?Tak, trochę inna od moich koleżanek. Śmieszy mnie czasem ich zachowanie zwłaszcza względem chłopaków. Staraja się za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Jedne zachowaniem inne wyglądem. Wzdychają do najprzystojniejszych, zakochują się i z dnia na dzień odkochują. Oczywiście jak w każdej klasie tak i w mojej znalazł się ten jedyny, przystojniak, obiekt westchnień. Czasem cała gromadka dziewczyn odprowadzała go do domu. Ja z tatą często jeździmy na ryby, lubię cisze nad jeziorem i to oczekiwanie. I tu właśnie jestem inna bo nie jeżdżę tylko posłuchać ciszy ale również łowie ryby. Nie tylko na sztuczna przynętę. Jakież było moje zdziwienie gdy nad to samo jezioro, w tym samym czasie przyszedł właśnie ten nasz klasowy przystojniak. A jego zdziwienie było jeszcze większe jak zobaczył mnie śmigającą wędka. Długo rozmawialiśmy, wieczorem ognisko i znowu jego zdziwienie jak szybko umiem je rozpalić. Od tej pory dużo czasu spędzamy razem w czasie przerw w szkole ale to tylko przyjaźń i wspólne zainteresowania. Zawsze mamy o czym porozmawiać i pośmiać się. Traktują nas jak parę a na pytanie jak go poderwałam, odpowiadam, że na wędkę i to dosłownie.

Zmieniłam szkołe. Nowe koleżanki, koledzy ale szybko odnalazłam się w nowym otoczeniu. Szybko nawiązuje kontakty i zawiązuje przyjaźnie. Jestem inna ?Tak, trochę inna od moich koleżanek. Śmieszy mnie czasem ich zachowanie zwłaszcza względem chłopaków. Staraja się za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę. Jedne zachowaniem inne wyglądem. Wzdychają do najprzystojniejszych,...

Dla Dominika zrobiłabym wszystko.
Jego była dziewczyna miała włosy obcięte na boba. Nie namyślając się wiele obcięłam i wyprostowałam swoje długie, kręcone włosy. – „ Wyglądasz jak Mikołaj Kopernik”-powiedział. Cóż ? Chyba go nie oszołomiłam swoim wyglądem.
Dominik grał w zespole „ Czarne kły”. Kombinowałam jak się tam wkręcić. Z braku umiejętności wokalnych i muzycznych podłapałam funkcję oświetleniowca. Gasiłam i zapalałam światła na scenie, wypuszczałam jakiś dym. Czego się nie robi dla miłości? Zawsze to coś, byłam bliżej niego.
Pewnego dnia szliśmy całą grupą na próbę. Tak wpatrywałam się w Dominika, że nie zauważyłam latarni w którą weszłam i nabiłam sobie guza.
-Ale z ciebie sierota –powiedział i wtedy wreszcie do mnie dotarło, że chociażbym stanęła na głowie,to On nigdy się mną nie zainteresuje i niepotrzebnie przez tyle czasu robiłam z siebie idiotkę.

Dla Dominika zrobiłabym wszystko.
Jego była dziewczyna miała włosy obcięte na boba. Nie namyślając się wiele obcięłam i wyprostowałam swoje długie, kręcone włosy. – „ Wyglądasz jak Mikołaj Kopernik”-powiedział. Cóż ? Chyba go nie oszołomiłam swoim wyglądem.
Dominik grał w zespole „ Czarne kły”. Kombinowałam jak się tam wkręcić. Z braku umiejętności wokalnych i muzycznych...

Pod koniec podstawówki, tej ośmioklasowej, sen z powiek spędzała mi pewna Kasia z klasy. Szczególne wrażenie robiła na mnie jej piękna oliwkowa cera i cudny uśmiech, który często zdobił jej twarz. To było moje pierwsze takie uczucie i nie potrafiłem zdobyć się na zagadanie jej z jakąś propozycją. Ponieważ Kasię gnębiły kiepskie oceny z matematyki chciałem jej pomóc, ale bałem się że wzgardzi mną. Potrzebowałem wielkiego sukcesu. Postanowiłem więc podejrzeć tematy na najbliższą klasówkę by mieć najlepszy wynik. Na szczęście moja mama pracowała w sekretariacie, a pokój nauczycielski sąsiadował z nim. Gdy byłem u mamy w czasie wolnej lekcji wyszedłem pod byle pretekstem prosto do biurka matematyczki, gdzie szybko odpisałem zadania przewidziane na nasz sprawdzian. Zaraz potem jeszcze w szkole rozwiązałem zadania. Przy wyjściu spotkałem Kasię.
- Cześć Kaśka, masz chwilkę? – doznałem nagłego przypływu odwagi zmieniając wcześniejsze plany.
- O, Jędrek. Jeszcze w szkole?
- Chciałem ci coś dać, ale obiecaj, ze nikomu nie powiesz.
- Obiecuję. Intrygujesz mnie.
- Masz to dla ciebie – wcisnąłem w jej rękę kartkę - Zadania z matmy na najbliższą klasówkę z moimi rozwiązaniami.
Kasia zdumiona przyglądała się kartce, a mnie opuściła odwaga i szybko odszedłem. Cały wieczór tego żałowałem. Jednak następnego ranka to Kasia podeszła do mnie.
- Świetne rozwiązania i jakie przejrzyste! Mamy jeszcze kilka dni, więc może mógłbyś mnie poduczyć, nawet jak nie te zadania dostaniemy.

Pod koniec podstawówki, tej ośmioklasowej, sen z powiek spędzała mi pewna Kasia z klasy. Szczególne wrażenie robiła na mnie jej piękna oliwkowa cera i cudny uśmiech, który często zdobił jej twarz. To było moje pierwsze takie uczucie i nie potrafiłem zdobyć się na zagadanie jej z jakąś propozycją. Ponieważ Kasię gnębiły kiepskie oceny z matematyki chciałem jej pomóc, ale...

Zaprenumerowałam gazetę motoryzacyjną, której był wielkim fanem. I czytałam ją namiętnie nocami... nie rozumiejąc nic a nic - bo motoryzacja i ja to światy tak różne od siebie, że już bliższe będzie określenie Putina opiekunem ludzkości. Miały być powody do rozmów, są do śmiechu - grunt, że śmiejemy się z tego oboje :)

Zaprenumerowałam gazetę motoryzacyjną, której był wielkim fanem. I czytałam ją namiętnie nocami... nie rozumiejąc nic a nic - bo motoryzacja i ja to światy tak różne od siebie, że już bliższe będzie określenie Putina opiekunem ludzkości. Miały być powody do rozmów, są do śmiechu - grunt, że śmiejemy się z tego oboje :)

Nie wiem czy to była szalone, ale z pewnością bardzo się podobało mojej narzeczonej. Na trzecią rocznicę naszego związku, zaprosiłem moją narzeczoną na weekend do Poznania. Powiedziałem jej, że zarezerwowałem hotel i przedstawiłem wstępny plan pobytu. Mieliśmy spędzić go tylko we dwoje. Opowiedziałem jej o hotelu, atrakcjach turystycznych, a nawet wybrałem restauracje, które moglibyśmy odwiedzić. W rzeczywistości, żaden z punktów tej historii, już w zamierzeniu, nigdy nie miał się wydarzyć. W Poznaniu, zamiast do hotelu, pojechaliśmy prosto na lotnisko, i zamiast do pokoju, udaliśmy się do bramy odpraw samolotu lecącego do Francji. Moja narzeczona była w szoku. Prawdę mówiąc, otrząsnęła się z niego dopiero, gdy dotarliśmy taksówką do naszego właściwego hotelu w Paryżu. Była wniebowzięta tą niespodzianką. Świetnie się wtedy bawiliśmy i wiele zwiedziliśmy.
Finansowo nie wyszło tak źle, ponieważ planowałem ten wypad przez dłuższy czas, więc mogłem zarezerwować wszystko wcześniej w nieco niższych cenach.
Jednak by pomysł pobytu w Poznaniu nie poszedł na marne, wykorzystaliśmy go będąc tam kilka miesięcy później ;)

Nie wiem czy to była szalone, ale z pewnością bardzo się podobało mojej narzeczonej. Na trzecią rocznicę naszego związku, zaprosiłem moją narzeczoną na weekend do Poznania. Powiedziałem jej, że zarezerwowałem hotel i przedstawiłem wstępny plan pobytu. Mieliśmy spędzić go tylko we dwoje. Opowiedziałem jej o hotelu, atrakcjach turystycznych, a nawet wybrałem restauracje,...