-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński26
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać402
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Cytaty z tagiem "tischner" [13]
[ + Dodaj cytat]
Tischner lubił przywoływać następujący dialog:
"- Co robicie, baco, jak mocie cas?
- Siedze i myśle.
- A jak ni mocie czasu?
- A to ino siedze".
Jeden ze słuchaczy chciał wiedzieć, czy to prawda, że na pytanie o to, czy zostanie biskupem, Tischner odpowiedział jednemu z dziennikarzy" O, co to, to nie, to już bym się wolał ożenić!". "Rzeczywiście, dziennikarze byli niesłychanie natrętni wtedy", tłumaczył Tischner. "Ja jakoś to znosiłem z poczuciem humoru, a lęk ogarnął mnie dopiero wtedy, kiedy do mojego ubogiego skądinąd mieszkanka na Marka 10 przyszedł przedstawiciel Wspólnoty Brytyjskiej w imieniu królowej... Chciał mnie po prostu poznać. Ja sobie myślę: >>Do cholery, cóż on tak mnie chce poznać?!<<. Obok tam mieszkają rozmaici, o wiele bardziej pobożni niż ja, a >>Nie mogę, bo umarłem<<. I to ich przekonuje [...]
To właśnie z Wiedniem wiąże się jedno z najbardziej znanych powiedzeń Tischnera - skierowane do sekretarki polecenie: "Proszę mnie nie budzić pod żadnych pozorem. Chyba że zniosą celibat - wtedy natychmiast".
Na kóńcu nie ostaj, do przodku sie nie pchoj, księdza rektora słuchoj, kuferecek se zamykoj, a swoje se myśl.
Obok były życzenia: "1. Woda w miednicy życzy Mu, aby ją zawsze wylewał do wiadra lub zlewu. 2. Prezenty, jakie otrzymał na poprzednich imieninach, życzą Mu, aby je używał. 3. Długi zaciągane u Braci życzą Mu, aby były w porę zwracane. 4. Jego własny kożuch życzy Mu, aby do pokochał i nie porzucał na rzecz kożucha brata. 5. Szczoteczka do zębów życzy sobie być używana nie tylko przed randkami. 6. Łóżko chciałoby go widzieć u siebie zawsze przed 22-gą. 7. Liczne Towarzyszki Jego licznych randek życzą Mu, aby na drodze swego wieczornego szczęścia nie spotykał Braci ani z tyłu, ani z przodu. 8. Studium Wojskowe życzy Mu chorej wątroby. 9. Chora wątroba życzy Mu studium wojskowego. 10. Dzwonek do bramy życzy Mu gościnnych przyjaciół. 11. Niektóre przepiękne Panienki życzą Mu mimo wszystko łagodnego Sądu Ostatecznego. 12. Rekolekcje wielkopostne życzą Mu, aby je miał. 13. Brat Najstarszy życzy Mu dobrego, zdrowego, niewilgotnego mieszkania z widokiem na Dom Mody >>Telimena<<, z własnym kluczem, pożyczonym adapterem, własnym kanarkiem, pożyczonymi strojami głównie wieczorowymi, niech to mieszkanie będzie bez żadnego podręcznika z chemii, bez książek o uprawie łąk, a już za żadne skarby bez podręcznika ekonomii politycznej. Na ścianach zdjęcia następujących twarzy: Barbary, Agaty, Bogusławy, Elżbiety, Boby, Celiny, Danusi, Haliny, Jaśki i Halinki, Jadwigi, Milki, Ewy, Izabelli, Zofii (chodzi o tę z Zakopanego), Teresy, Lucyny, Anny (a jakże, Anny też), Agaty (koniecznie), Emilii (czyli Milki), Toni, Beaty, Maryli, Eli (tej od diagnoz wątrobowych, mogą być dwa ujęcia), Krystyny, Marty i innych, których Imiona ujawni Czyściec, a może jeszcze gorzej".
Nawiasem mówiąc, Tischner znał bardzo dobrze język niemiecki, francuski, nieźle włoski. Angielskiego nie lubił i nie potrafił się go nauczyć. Kiedy koledzy filozofowie wytykali mu ten brak, odpowiadał: "Lepiej mieć coś do powiedzenia w jednym języku niż nie mieć nic do powiedzenia w wielu".
Tischner wspominał, że w rodzinie krążyła opowieść, jakoby jego matka do czwartego roku życia prawie się nie odzywała. W końcu Sebastiana Chowaniec zawiózł córkę do sanktuarium w Ludźmierzu i tam przed figurą Najświętszej Maryi Panny modlił się w jej intencji. Po tej modlitwie dziewczynka się rozgadała, "o co mój ojciec", mówił Tischner, "miał potem przez całe lata do Matki Boskiej pretensje".
Nie wiem, czy się państwu kiedyś przydarzyło, żeby parę dni nie widzieć i nie rozmawiać z człowiekiem", mówił Tischner podczas wykładu na Uniwersytecie Jagiellońskim w październiku 1981 roku. "Radzę takie doświadczenie podjąć, jest to bardzo interesujące. Można mieć radio i słyszeć ludzki głos; nie słyszy się jednak własnego głosu wypowiadanego do drugiego człowieka ani jego odpowiedzi. Po paru dniach robi się wokół człowieka dziwna pustka. Przez pierwsze godziny, nawet dni, człowiek odpoczywa. Po jakimś czasie zaczyna się czuć nieswojo. Rzeczy i wydarzenia zaczynają tracić właściwe proporcje. Szmery wyolbrzymiają się. W tej ciszy przelot muchy staje się hałasem. Dźwięki tracą naturalne proporcje. I wtedy odzywa się w człowieku pragnienie człowieka. Gdy po takim czasie człowiek spotyka drugiego człowieka, ogarnia go dziwna gadatliwość. Chwile, w których człowiek do nikogo nie mówi, są chwilami nieobecności, którą się czuje. Można powiedzieć: obecność nieobecności."
'.
Od czasu, gdy Chrystus zwyciężył śmierć, żaden optymizm nie jest w kościele przesadą.
Co mi tam wycięli, to jeden Pan Bóg wie, co mi zaszyli, to też nie wiem, bo oczywiście byłem wtedy nieświadomy. Tylko - strasznie państwa przepraszam, ale zacytuję dosłownie - jak mnie budzili, to usłyszałem głos anestezjologa, który chciał mnie przywrócić do życia. A ponieważ byłem jeszcze pod wpływem blokady i nie mogłem niczym ruszyć, to sobie pomyślałem: "A mam was w dupie!". I jak dostałem to zaproszenie, to sobie pomyślałem, że to jest ogromne zobowiązanie - żeby nie wyglądało, że mój dialog z anestezjologami skończył się na tym".