-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj „Chłopaka, który okradał domy. I dziewczynę, która skradła jego serce“LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "semiologia" [1]
[ + Dodaj cytat]Słowo to (słowo-zdanie) ma sens jedynie w chwili, w której je wypowiadam; poza bezpośrednim wypowiedzeniem nie ma w nim żadnej innej informacji: żadnego zasobu, żadnej rezerwy sensu. Polega na wyrzuceniu go z siebie: jest „gotową formułą”, lecz formuła ta nie towarzyszy żadnemu rytuałowi; sytuacji, w których mówię kocham-cię, nie da się uszeregować: kocham-cię jest niepowstrzymane i nieprzewidywalne. Do jakiego porządku lingwistycznego należy zatem ten dziwny byt, ten fortel języka nadto frazowany, by wynikał z impulsu, nazbyt skandowany, by wynikał z frazy? Nie jest to w pełni komunikat (żadne przesłanie nie jest w nim zamrożone, stłoczone, zmumifikowane, gotowe do rozbioru) ani samo wypowiadanie się (podmiot nie daje się zastraszyć grze miejsc interlokucyjnych). Można by go nazwać wydawaniem głosu. Dla wydawania głosu nie istnieje żadne miejsce naukowe: kocham-cię nie należy ani do lingwistyki, ani do semiologii. Jego instancją (czymś, od czego zaczynając, można je wymówić) jest raczej Muzyką. Na wzór tego, co wydarza się w pieśni, pragnienie w głośnym kocham-cię nie jest ani stłumione (jak to się dzieje w komunikacie), ani rozpoznane (tam, gdzie się go nie spodziewano: jak w akcie wypowiadania się), lecz po prostu: jest doznaniem rozkoszy. O rozkoszy się nie mówi: ona sama zabiera głos i mówi: kocham-cię.