-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Cytaty z tagiem "nabokov" [12]
[ + Dodaj cytat]Dziwna jest ta chorobliwa skłonność do sprawiającego radość odkrycia (na ogół fałszywego i zawsze nieistotnego), że dzieło sztuki wyprowadzić można z jakiejś "historii prawdziwej". Skąd się to bierze? Czyżbyśmy wyżej cenili siebie samych, dowiedziawszy się, że pisarz, tak jak i my, nie był wystarczająco bystry, aby samodzielnie wymyślić jakąś historię? Czy może niewielka siła naszej wyobraźni wzmaga się, kiedy wiemy, że dotykalna rzeczywistość jest podstawą "fikcji", którą, nie wiedzieć czemu, pogardzamy? Czy też, biorąc rzecz ogólnie, mamy tu do czynienia z ową czcią dla prawdy, co każe małym dzieciom pytać opowiadającego o to, "czy to zdarzyło się rzeczywiście", i co nie pozwalało Tołstojowi w jego hiperetycznym okresie życia wkroczyć na obszar kompetencji bóstwa i stwarzać, tak jak Bóg stwarza, całkowicie fikcyjnych ludzi?
Prijatno zret’, kogda bolszoj miedwied’ wiedjot pod ruczku maleńkuju suczku, cztob jejo pojet."
(Aż dech zapiera, gdy się niedźwiedź zbiera wziąć pod łapkę suczkę, by dać jej nauczkę.)
Zdjął, niby perukę, głowę, zdjął obojczyki, jak naramienniki, zdjął klatkę piersiową, jak kolczugę. Zdjął biodra, zdjął nogi, zdjął i cisnął w kąt ręce, jak rękawice. To, co z niego zostało, stopniowo rozwiało się, ledwie zabarwiwszy powietrze.
Cisza tez była podejrzanie zagęszczona, jak gdyby umyślnie tworzyła ciemne tło dla nerwowego błysku wywołanego jakimkolwiek cichym dźwiękiem niewiadomego pochodzenia. opowiadanie „Siostry Vane”.
Książka ma mniej 'białogwardyjskiego' posmaku niż inne moje emigranckie powieści, będzie więc mniej kłopotliwa i irytująca dla czytelników wychowanych na lewicowej propagandzie lat trzydziestych. [Przedmowa do wydania amerykańskiego, 1966]
s.8.
Gdy Vladimir Nabokov wykładał literaturę w Cornell, podobno kazał studentom rysować rzuty mieszkań na podstawie informacji dostarczonych przez powieść, którą akurat czytali na zajęciach. Słaba teza Nabokova brzmiała, że pisarz nie powinien dostarczać sprzecznych informacji (dywan, który na jednej stronicy jest czerwony, nie powinien być na drugiej niebieski). Mocna była teza, że powinno tam być wystarczająco dużo informacji, by student mógł rozrysować rzut i wykreślić na nim ruchy bohaterów, scena po scenie (J.M.Coetzee do Paula Austera).
Vladimir Nabokov spisywał swoje wspomnienia najpierw w języku ojczystym, a potem angielskim - z tylko nieznacznym zdziwieniem stwierdził, że zapis jego życia różni się w zależności od użytego języka. Językowy filtr, przez który przepuścił wspomnienia, nadał im inne brzmienie, a czasem inny kształt. To język kazał mu zadać sobie pytanie: co i jak tak naprawdę się wydarzyło? Czy język jest w stanie zadecydować o tym, co i w jakich ilościach do nas dociera, jak to rozumiemy i jak zapamiętujemy? Czy język jest tylko zbiorem słów i reguł gramatycznych używanych zależnie od okazji, czy czymś znacznie bardziej nieuchwytnym? Czy jest jedynie sposobem opisywania rzeczywistości, czy samym jej postrzeganiem? Jednym i drugim? Może jego znaczenie i istota są nam obojętne, dopóki nie zaczniemy poznawać drugiego języka, co każe nam się przyjrzeć temu, co już wiemy, a czego nie wiemy o języku?
Zarzuca mi się pociąg do nieletnich, - proszę bardzo, ale, pan daruje mały kalambur, postacie moich książek nigdy nie są l e t n i e.
s.88.
Lubiłem i nadal lubię stawiać słowa w głupich i niezręcznych sytuacjach, łączyć je ze sobą błazeńskim ślubem kalamburu, wywracać na nice, atakować znienacka. Co w marszałku robi szał? Albo co igra w epigrafie? Jak tyran zmienia się w narty, skąd las w lasce i co wiąże tę laskę ze skalą? (s.49).