-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński3
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj „Chłopaka, który okradał domy. I dziewczynę, która skradła jego serce“LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "kłótnia miłosna" [1]
[ + Dodaj cytat]Kiedy dwa podmioty kłócą się wedle uregulowanej wymiany replik, tak aby mieć „ostatnie słowo”, oba już są małżonkami: scena jest dla nich spełnianiem prawa, praktykowaniem języka, którego są współwłaścicielami; każdy po kolei, mówi scena, co oznacza: ty nigdy beze mnie, i na odwrót. Taki jest sens tego, co eufemistycznie nazywamy dialogiem: nie słuchać siebie nawzajem, lecz wspólnie podporządkowywać się egalitarnej zasadzie podziału dóbr języka. Partnerzy wiedzą, że konfrontacja której się oddają i która ich nie rozdzieli, jest w równym stopniu pozbawiona skutków co perwersyjna rozkosz (scena jest swoistym sposobem sprawiania sobie przyjemności bez ryzyka, że spłodzi się dziecko). Wraz z pierwszą sceną język zaczyna swą długą karierę niespokojnej i bezużytecznej rzeczy. To dialog (popis dwóch aktorów) skaził Tragedię, zanim pojawił się Sokrates. Monolog został w ten sposób zepchnięty na obrzeża ludzkości: w tragedię archaiczną, w niektóre formy schizofrenii, w miłosne solilokwium (przynajmniej póki „utrzymuję się” we własnym obłędzie i nie ulegam chęci wciągnięcia innego w regulowaną kontestację języka). Tak jakby protoaktor, szaleniec i zakochany odmawiali pasowania siebie na bohatera słowa i podporządkowania się językowi dorosłemu, językowi społecznemu podpowiadanemu przez złą Eris: językowi powszechnej neurozy.