cytaty z książki "Nowe lektury nadobowiązkowe"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Zdumiewa mnie tutaj jedno: łatwość, z jaką obecnie ludzie zwierzają się publicznie ze swoich osobistych przeżyć. A im więcej mają widzów i słuchaczy, tym chętniej to czynią. Zazwyczaj dzieje się to czyimś kosztem. Wzgląd na drugą osobę był kiedyś pewnym hamulcem, teraz odwrotnie - działa jak dodatkowy doping.
Naturalnie, że mam większe zmartwienia, ale to jeszcze nie powód, żeby nie mieć mniejszych.
Lubię słowo "komediant". Dla mnie brzmi dumnie, pod warunkiem, że określa aktorską profesję. Świat roi się, oczywiście, od amatorów, którzy bezwiednie uprawiają komedianctwo w innych branżach. Zwłaszcza w polityce widać ich najwięcej.
Nigdy nie zapomnę opublikowanej kiedyś ankiety na temat "Dżumy" Camusa. Zwłaszcza jednej lakonicznej odpowiedzi: "Jest to opowiadanie o problemach służby zdrowia w czasie epidemii".
Często myślę o osobie, która w tak energiczny sposób załatwiła powieść Pana Alberta. Z pewnością nie zalicza się już do grona czytelników czegokolwiek, a w jej domu znajdują się tylko trzy książki: telefoniczna, kucharska i sennik egipski.
Podobno już czterdzieści cztery procent dorosłych Polaków nie bierze w ciągu roku żadnej książki do ręki. Ta liczba będzie rosła. Chyba, że w szkołach rozmnożą się poloniści-cudotwórcy, a wraz z nimi przekonanie, że literatura to nie cmentarzysko czekających na zgniecenie samochodów.
Gdyby historii przypisać cechy osobowe, można by było powiedzieć, że optymistów to ona nie lubi. Za pochopne nadzieje z upodobaniem wymierza im kopniaki.
W szkole czyta się literaturę piękną pod przymusem, a przymus, jak wiadomo, wyklucza przyjemność. Zdarzają się co prawda poloniści-cudotwórcy (sama mam zaszczyt znać takich), dzięki którym lektury szkolne nie przestaną być piękne. Ale ile mamy szkół, ilu uczniów, a ilu na to wszystko cudotwórców?
(Lodomeria) była to prowincja-widmo. Nikomu nie udało się określić jej granic i wyodrębnić jej administracyjnie. Prawdopodobnie nawet i sami cesarze nie mieli pojęcia, jaki obszar ta kraina zajmuje.
Kiedy (w melodramacie) kobieta oświadcza ukochanemu, że zostanie ojcem, mężczyzna przyjmuje tę wiadomość z tak niebywałym zdumieniem, jakby nikt go wcześniej nie uprzedził, skąd się biorą dzieci.
Bohaterka (melodramatu) zawsze kładzie się spać zawsze w pełnym makijażu i z tymże, nierozmazanym, się budzi.
Nie wiem, skąd się wzięło idiotyczne przekonanie, że na urlopy trzeba brać książki „lekkie”. Ależ przeciwnie: te „lekkie” czyta się – jeżeli w ogóle się coś czyta – przed zaśnięciem, po pracy zawodowej i domowej, kiedy trudno już o skupienie, jakiego wymagają książki wybitniejsze.
Kiedy przychodzi pora na poważną rozmowę z mężem czy kochankiem, (kobieta) zawsze siada przed lustrem i czesze włosy.
Nie wiem, skąd się wzięło idiotyczne przekonanie, że na urlopy trzeba brać książki >lekkie<”. Ależ przeciwnie: te >lekkie< czyta się – jeżeli w ogóle się coś czyta – przed zaśnięciem, po pracy zawodowej i domowej, kiedy trudno już o skupienie, jakiego wymagają książki wybitniejsze.
Lubię słowo "komediant". Dla mnie brzmi dumnie, pod warunkiem, że określa aktorską profesję. Świat roi się, oczywiście, od amatorów, którzy bezwiednie uprawiają komedianctwo w innych branżach. Zwłaszcza w polityce widać ich najwięcej.