cytaty z książki "Hyperion"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Na początku było Słowo. Potem pojawił się pieprzony edytor tekstu. Potem procesor myślowy. A potem nastąpił koniec literatury.
..każda koncepcja boskości, która wyżej stawia posłuszeństwo niż konieczność przyzwoitego traktowania każdej niewinnej ludzkiej istoty, musi być z gruntu zła.
Przeprowadzili bardzo dokładne badania, z których wynika jednoznacznie, że ludzkość stała się całkowicie bezużyteczna.
Nurzałem się w religijności i alkoholu, żeby ostatecznie stwierdzić, że w tym drugim znacznie łatwiej znajduję pocieszenie.
Zatem mój słownik ograniczył się do 9 słów. Dla porządku przytoczę go tu w całości: kurwa, gówno, szczoch, pizda, pierdolić, matkojebca, dupa, kupa i psipsi. Nawet pobieżna analiza pozwala tu stwierdzić pewną nadmiarowość. [...] Bogactwo ekspresji literackiej pozwalało mi na trzy sposoby wyrazić ideę wydalania, na dwa - odnieść się do ludzkiej anatomii, również na dwa opisać (lub zaproponować) stosunek płciowy, a także zasugerować taką jego odmianę, która dla mnie samego stała się niedostępna z powodu śmierci mojej matki. Czego chcieć więcej? [...] Szybko się przekonałem, że w kontaktach z najbliższymi przyjaciółmi - do których zaliczali się Stary Szlamiarz, nasz brygadzista; Unk, oprych, któremu płaciłem za ochronę; oraz Kiti, zawszona robotnicza kurewka, którą bzykałem, kiedy mogłem sobie na to pozwolić - mój słownik jest w zupełności wystarczający.
- Kurwa-szczoch - pomrukiwałem, gestykulując przy tym. - Pizda dupa psipsi kupa.
- Ach tak... - Stary Szlamiarz szczerzył w uśmiechu jedyny ząb. - Idziesz do FirmoSklepu po ciągutki z alg, hmm?
- Matkojebca - odpowiadałem z uśmiechem.
- Wypuściliśmy tylko sześćdziesiąt tysięcy egzemplarzy, więc straty nie są zbyt wielkie.
- Mówiłaś, że planujecie siedemdziesiąt milionów - przypomniałem jej.
- Tak, ale zmieniliśmy zdanie po zasięgnięciu opinii naszej SI.
Odniosłem wrażenie, że fotel zapada się pode mną.
- Nawet Sztuczna Inteligencja uznała "Pieśni" za szmirę?
- Sztuczna Inteligencja uznała "Pieśni" za arcydzieło - odparła Tyrena. - Dzięki temu wiedzieliśmy już na pewno, że to będzie całkowita klapa.
Słowa są najważniejsze. Mają własny rozum. (...) Jest to prawda równie oczywista jak każda idea, jaka kiedykolwiek rzuciła cień na wejście do mrocznej jaskini naszej percepcji. Ale słowa są także zdradzieckimi pułapkami, czyhającymi na każdy, nawet najmniejszy błąd. Słowa kierują nasze myślenie na kręte ścieżki ułudy, a fakt, że większość życia spędzamy w zamkach, które z nich właśnie wybudowaliśmy, dowodzi ponad wszelką wątpliwość, że brakuje nam obiektywizmu, bez którego nie sposób dostrzec ogromnych zniekształceń rzeczywistości powodowanych przez język.
- Pierwsza Ziemia miała trzy miliardy nakładu - zauważyłem.
- "Efekt pielgrzyma" - odparła. - Mein Kampf. Coś takiego zdarza się raz na sto lat, albo i rzadziej.
- Niemniej trzy miliardy...
- Posłuchaj - przerwała mi. - W dwudziestym wieku na Starej Ziemi wielkie korporacje prowadzące sieć tanich restauracji wycinały z tusz wołowych najgorsze części, smażyły je na starym tłuszczu, dodawały nieco rakotwórczych przypraw, zawijały to w papier i sprzedawały w liczbie dziewięciuset miliardów sztuk rocznie. Tacy właśnie są ludzie. Sam się o tym przekonasz.
Czasem jedynie bardzo trudno dostrzegalna granica oddziela fanatyzm od herezji.
Posłuchaj.W dwudziestym wieku na starej Ziemi pewna sieć knajp z fast foodem brała mięso nieżywej krowy, smażyła je na tłuszczu, dodawała substancje rakotwórcze, pakowała w piankę pozyskiwaną z ropy naftowej i sprzedawała w liczbie dziewięciu miliardów sztuk.Tacy są ludzie.Tego nie ogarniesz.
Bertrand Russel, współczesny filozof i matematyk, napisał kiedyś: "Język nie tylko służy wyrażaniu myśli, lecz także sprzyja powstawaniu myśli, które bez niego nie mogłyby zaistnieć." Oto jest istota ludzkiego geniuszu twórczego - nie gmachy będące chlubą cywilizacji, nie najnowsza broń, która może tej cywilizacji położyć kres, tylko słowa, które zapładniają nowe idee w taki sam sposób, jak plemniki komórkę jajową.
- Posłuchaj. W dwudziestym wieku na Starej Ziemi pewna sieć knajp z fast foodem brała mięso nieżywej krowy, smażyła je na tłuszczu, dodawała substancje rakotwórcze, pakowała to w piankę pozyskiwaną z ropy naftowej i sprzedawała w liczbie dziewięciu miliardów sztuk. Tacy są ludzie. Tego nie ogarniesz.
Uwielbiam być pisarzem, tylko nie znoszę tej całej papierkowej roboty”. Czujecie to? Otóż ja, amigos i amigette, uwielbiam być poetą, tylko nie znoszę tych przeklętych słów.
... Sens ludzkiego istnienia nie zawiera się w jego punktach kulminacyjnych, utrwalonych w pamięci niczym daty obwiedzione w kalendarzu czerwoną obwódką, lecz w jednostajnym, niemającym początku ani końca przepływie drobnych zdarzeń, takich jak spokojne weekendowe wieczory, które każdy z członków rodziny spędzał w ulubiony przez siebie sposób, I zwyczajne rozmowy o których natychmiast zapominano - jednak suma tych niezliczonych godzin tworzyła całość nie tylko niezmiernie ważną, ale wręcz wieczną.
Zawsze czuła, że esencji ludzkiego doświadczenia nie tworzą kulminacyjne momenty w życiu, dni ślubu czy triumfów, które wyróżniały się w pamięci jak daty zakreślone na czerwono w starych kalendarzach, ale raczej z nieuświadamianego potoku drobiazgów: niedzielnego popołudnia, kiedy każdy członek rodziny zajmuje się swoimi sprawami, codziennych przelotnych kontaktów, wymienia- nych pojedynczych zdań, które natychmiast szły w zapomnienie. Jednakże suma tych godzin składała się na to co ważne i wieczne.
Sceny z Wrót Niebios są jeszcze trochę niedopracowane – przyznałem.
– Są świetne.
– Piszę o samotności...
– To jest esencja samotności.
– To co powiesz?
– DOSKONAŁE... Prawdziwe arcydzieło.
– Myślisz, że się sprzeda?
– Ni chuja.
Gdyby w naszym społeczeństwie ktoś chciał się zabawić w Orwellowskiego Wielkiego Brata, jego ulubionym narzędziem tyranii z pewnością stałby się ślad kredytowy. W gospodarce całkowicie bezgotówkowej, w której barterowy czarny rynek odgrywa marginalną rolę, można na bieżąco śledzić poczynania każdego człowieka, monitorując ślad kredytowy jego karty uniwersalnej. Prywatność korzystania z kart jest obwarowana surowymi przepisami, ale przepisy - jak to przepisy - mają ten brzydki zwyczaj, że dają się ignorować lub uchylać, gdy ideały społeczne zderzają się z totalitarnymi rękami.
(...) nasze myśli mogą mieć taką samą wartość: choć błędne, są w przecież w stanie dawać przyjemność. I na tym właśnie zasadza się cała poezja.
Wiara w swoją misję w roli poety lub pisarza sprzed sprawdzianem, jakim staje się publikacja twórczości, jest równie naiwna i nieszkodliwa jak przeświadczenie młodego człowieka o własnej nieśmiertelności, nieuniknione rozczarowanie jest zaś równie bolesne.
Mark Twain zauważył kiedyś w typowym dla siebie nieoficjalnym stylu: "Między słowem właściwym i prawie właściwym jest taka sama różnica, jak między błyskawicą i świetlikiem". Zabawne, ale niedopowiedziane.
(...) lojalność wobec bóstwa, konceptu czy uniwersalnej zasady, która stawia posłuszeństwo wyżej niż przyzwoite zachowanie wobec niewinnej istoty ludzkiej, jest złem.
Ta żywa ręka, gorąca i skłonna Do uściśnienia - gdyby była martwa I lodowata w milczeniu mogiły - Byłaby zmorą twoich dni i nocy, A ty, by zgłuszyć wyrzuty sumienia, Serce byś własnej pozbawiła krwi, Byle w mych żyłach znów mogła popłynąć Czerwoną strugą... patrz, oto ma dłoń, Którą wyciągam ku tobie...
Nurzałem się w religijności i alkoholu, żeby ostatecznie stwierdzić, że w tym drugim znacznie łatwiej znajduję pocieszenie.
Franciszek Bacon powiedział kiedyś: "Niewłaściwie dobrane słowa potrafią stworzyć wspaniałą przeszkodę dla umysłu".
W dwudziestym wieku, na Starej Ziemi pewna sieć knajp z fast foodem brała mięso nieżywej krowy, smażyła je na tłuszczu, dodawała substancje rakotwórcze, pakowała w piankę pozyskiwaną z ropy naftowej i sprzedawała w liczbie dziewięciu miliardów sztuk. Tacy są ludzie. Tego nie ogarniesz.