cytaty z książek autora "Magdalena Skopek"
Już zapomniałam, jak wyglądam pod tymi wszystkimi warstwami ubrań i ciężką skórą.
A ja myślę o wielkich ekspedycjach: wyprawy dorosłych, silnych mężczyzn, przygotowania, treningi, oprawa medialna. Śmieszne to trochę. Te największe wyczyny zdarzają się gdzieś z boku, bez kamer, sponsorów i widzów, jakby przypadkiem.
Potężna baba z lekkim wąsem i opięta fartuchem jak baleron jelitem zainteresowała się moim akcentem i usłyszawszy, że jestem z Polski, zignorowała pozostałych klientów, zatracając się we wspomnieniach o Wrocławiu.
E tam, to jest tundra, a nie jakieś ą i ę, francuskie salony czy inne sentymenty. Popatrz na ich życie. Myślisz, że mają czas na jakieś tam dziękowanie?
Z jednej strony wielkie słońce nisko nad horyzontem, po przeciwnej blady księżyc na bladoróżowym niebie. Tundra w fioletach, zieleniach, złocie słońca. Wysoko nad głową białe, rozmazane obłoki, a z daleka, znad rzeki pełznie niski, ciemny, dziurawy dywan chmur. Oświetlone słońcem tworzą szarą mgiełkę. Woda jak odbicie nieba.
Trawa żółta i słomiana, kolory wyblakłe i przytłaczająca przestrzeń powodująca, że w bolesny, intensywny, prawie fizyczny, a jednocześnie nieuchwytny sposób odczuwa się swoją maleńkość. Dziwna jest ta wibrująca energia wypłowiałej, wietrznej, obcej krainy. Czy można być w środku, a jednocześnie na zewnątrz i obserwować siebie z daleka?
W przekrojonym na pół, leżącym na trawie wypatroszonym zwierzęciu krew zbiera się jak w wielkiej wazie. To takie nienieckie "wino".
Marina rąbie kości na zupę. Przy okazji można podgryzać kawałki surowego mięsa. Wczoraj rozmawialiśmy o Afryce. W czumie wszyscy byli zgodni, że tam by nie chcieli, bo w Afryce mieszkają dzicy. Straszno jakoś. I jak z czarnymi rozmawiać? Też nie wiadomo, bo dziwne jakieś języki na pewno mają. Tutaj inaczej: czy Chant, czy Komi, czy Nieniec - wszyscy gadają po rusku. A najgorsze, że tam w Afryce, to nago chodzą! Niecywilizowani!