cytaty z książki "Droga do zniewolenia"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Nie ma innej możliwości: albo ład regulowany przez bezosobową dyscyplinę rynku albo kierowany wolą kilku jednostek; ci zaś, którzy usiłują zburzyć pierwszy, czy to rozmyślnie czy nie, pomagają tworzyć drugi. Nawet, jeśli w ramach nowego porządku niektórzy robotnicy będą lepiej odżywieni, a wszyscy bez wątpienia będą w nim bardziej jednolicie ubrani, to wolno wątpić czy ostatecznie większość angielskich robotników będzie wdzięczna tym intelektualistom spośród swoich przywódców, którzy zaofiarowali im socjalistyczną doktrynę, zagrażającą ich osobistej wolności.
...Ci, którzy chcą poświęcić swoją wolność w zamian za bezpieczeństwo, zawsze domagają się, aby odebrać ją także tym, którzy ku temu skłonności nie przejawiają.
Postawa liberała wobec społeczeństwa jest taka, jak postawa ogrodnika, który opiekuje się rośliną i musi wiedzieć możliwie jak najwięcej o jej budowie i sposobie funkcjonowania, aby stworzyć najkorzystniejsze warunki dla jej rozwoju.
Jeśli mamy zbudować lepszy świat, musimy zdobyć się na odwagę, by rozpocząć od nowa - nawet jeśli znaczyłoby to reculer pour mieux sauter [cofnąć się, by dalej skoczyć].
Zawsze będą istniały nierówności, które ludziom ich doświadczającym wydadzą się niesprawiedliwe, rozczarowania, które będą się wydawały niezasłużone, i niczym nieuzasadnione niepowodzenia. Lecz gdy wszystko to ma miejsce w świadomie kierowanym społeczeństwie, reakcja ludzi jest bardzo różna od tej, która pojawia się, gdy problemy te nie są wywoływane niczyim rozmyślnym wyborem.
Problem kar za niedbałość pojawia się także w dziedzinie zarządzania w nieco innej, choć nie mniej poważnej formie. Trafnie wyraża to powiedzenie, że podczas gdy ostatnia instancją gospodarki konkurencyjnej jest komornik, to ostateczną sankcją gospodarki planowanej jest kat.
Najskuteczniejszym sposobem skłonienia ludzi, by uznali ważność wartości, którym mają służyć, jest przekonanie ich, że są to te same wartości, które sami, a przynajmniej najlepsi spośród nich, zawsze uznawali, ale wcześniej niewłaściwie je rozumieli i nie rozpoznawali ich. Skłania się ludzi, by zamienili posłuszeństwo wobec starych bogów na lojalność względem nowych, pod pretekstem, że nowe bóstwa są w rzeczywistości tymi, o których zawsze mówił im głos instynktu, a które przedtem jedynie niejasno sobie uświadamiali. Najskuteczniejszą zaś techniką służącą temu celowi jest używanie starych słów przy jednoczesnej zmianie ich znaczenia.
Zasada "cel uświęca środki" jest uważana w etyce indywidualistycznej za zaprzeczenie wszelkiej moralności. W etyce kolektywistycznej staje się ona z konieczności zasada naczelną. Nie istnieje dosłownie nic, czego nie wolno uczynić konsekwentnemu kolektywiście, jeśli służy to "dobru ogółu", ponieważ owo "dobro ogółu" stanowi dla niego jedyne kryterium tego, co powinno się czynić.
Człowiek zaczął nienawidzić i burzyć się przeciwko tym bezosobowym siłom, którym podporządkowywał się w przeszłości, nawet jeśli często udaremniały one jego indywidualne działania.
Rewolta ta szczególny przypadek nowego, znacznie ogólniejszego zjawiska - niechęci do podporządkowywania się wszelkim zasadą lub koniecznością, których podstaw człowiek nie rozumie.
To nie pochodzenie władzy, ale jej ograniczenie chroni przed jej arbitralnością. Demokratyczne kontrola może nie dopuścić, by władza stała się arbitralna, ale nie chroni przed tym przez sam fakt swojego istnienia. Jeżeli demokracja podejmuje się zadań, które z konieczności pociągają za sobą użycie władzy niepodporządkowanej stałym regułą, to musi ona przekształcić się w władzę arbitralną.
Odpowiedzialność nie przed zwierzchnikiem, ale wobec swojego własnego sumienia, świadomość obowiązku nieegzekwowanego przymusem, konieczność decydowania o tym, które z rzeczy, jakie się ceni, mają być poświęcone na rzecz innych, oraz ponoszenie odpowiedzialności za własne decyzje, są samą istota wszelakiej moralności, która zasługuje na to miano.
Istotnie bowiem, jeśli bezpieczeństwo pojmuje się w sposób nazbyt zabsolutyzowany, wówczas powszechne wysiłki na jego rzecz, dalekie od zwiększenia szans wolności, stają się dla niej największym zagrożeniem.
Podobnie jak demokratyczny polityk, który zaczyna planować życie gospodarcze, staje wkrótce wobec alternatywy przyjęcia dyktatorskiej władzy lub porzucenia swojego planu, również totalitarny dyktator będzie wkrótce musiał wybierać pomiędzy odrzuceniem zwykłej moralności a swoim upadkiem.
Choć zmuszeni jesteśmy czasem do wyboru pomiędzy różnymi odmianami zła, pozostają one złem.
Ważniejsze jest stworzenie warunków sprzyjających postępowi, a nie "planowanie postępu". Pierwszym wymogiem jest uwolnienie się od owej najgorszej formy współczesnego obskurantyzmu, który stara się przekonać nas, że wszystko, czego dokonaliśmy w niedalekiej przeszłości, było albo made, albo nieuniknione. Nie staniemy się mądrzejsi, dopóki nie zrozumiemy, że wiele z tego, czego dokonaliśmy, było bardzo głupie.
Zasada przewodnia, że polityka na rzecz wolności jednostki stanowi jedyna naprawdę postępowa postać polityki, pozostaje równie prawdziwa, jak była nią w XIX wieku.
Chociaż mamy zwyczaj szczycić się bardziej wrażliwym sumieniem społecznym, to jednak w praktyce nasze indywidualne postępowanie żadną miarą tego nie potwierdza. W sensie negatywnym, gdy idzie o oburzenie na niesprawiedliwości istniejącego porządku społecznego, pokolenie nasze prawdopodobnie przewyższa większość swych poprzedników. Jednakże skutki tego nastawienia dla naszych pozytywnych standardów we właściwej dziedzinie moralności, jaką jest postępowanie jednostki, i dla powagi, z jaką opowiadamy się za zasadami moralnymi przeciwko korzyściom i wymogom machiny społecznej, to zupełnie inna sprawa.