cytaty z książek autora "Paulina Młynarska"
To ja muszę chcieć być szczęśliwa. Z tym, co mam i czego nie mam. Inaczej się nie da. Inaczej nigdy nie będę. Mam podjąć taką decyzję i się jej trzymać, bo tylko na siebie mam wpływ.
Kobieta, o którą jej facet się troszczy, jest lepszą kochanką i milszą towarzyszką życia
Boję się ludzi zakompleksionych i niepewnych siebie. Podpieranie się marką, przynależnością do jakiegoś ekskluzywnego klubu czy towarzystwa, traktowanie innych z góry uważam za protezy mające podtrzymać słabą i łamliwą osobowość.
Prawdziwie mocni ludzie są otwarci na wszystko i wszystkich. Siła i fajność biją z ich spojrzenia, a charyzmatyczna osobowość sprawia, że nie patrzymy, w co są ubrani, czym jeżdżą i kogo mają wśród znajomych. Prawdziwie mocni ludzie mówią o swoich słabościach, też mają w torbie bałagan, tłuką czasem talerze i śpią w wygniecionej pościeli. Biorę z nich przykład. Olewam konwenanse. I tak złamałam już wszystkie!
Rzeczy są po to, by cieszyć, pieniądze, by je wydawać, łóżko, by się w nim kochać, a wino, by je pić.
Póki trwał PRL, przeciętna Polka nie miała dostępu do nowoczesnej myśli feministycznej, a kiedy się skończył, blisko związana z kościołem opozycja demokratyczna uczyniła, co w jej mocy, by ten stan rzeczy się nie zmienił. Konsekwencje tego faktu odczuwamy do dziś.
Uczę kobiety jogi, więc wiem co nieco o ich cierpieniu, napięciu zapieczonym w tkankach, nigdy niewykrzyczanym bólu. Tak się najczęściej składa, że kiedy odpłaczemy, pooddychamy, ukoimy, to czujemy WKURW!!! I słusznie!!!
Aborcja jest, była i będzie. Nie twoja rzecz, dlaczego druga kobieta chce jej dokonać. Ważne, by mogła to zrobić bezpiecznie, co od wielu dekad jest normą w cywilizowanym świecie.
Nie będę siedzieć pod kloszem i tobie też tego nie radzę. Nie jesteś gerberą, żeby kwitnąć pod szkłem albo ozdabiać wazon na czyimś stole. Zostałaś stworzona, aby wyrosnąć na odporne, mocne, stale odradzające się drzewo. Jeżeli tylko sobie na to pozwolisz, wytworzysz korę, kolce, kwiaty i dające cień liście. A potem zaczniesz rodzić owoce.
Cała patriarchalna kultura została ufundowana na zasadzie wzajemnego pilnowania i kontrolowania, regulowania wewnątrz dyskryminowanych grup. My, kobiety, jesteśmy największą z nich. Trwa to już tyle pokoleń, że wielu z nas nie przyjdzie do głowy ten stan rzeczy zakwestionować.
Jeżeli chcesz, aby joga przyniosła ci prawdziwe owoce - dobre samopoczucie w ciele, wewnętrzny spokój i uśmiech, ustanie wewnętrznych konfliktów, poczucie sensu i współczucie dla siebie oraz innych - praktykuj codziennie.
Pani z telewizji ma ładnie wyglądać i nie denerwować odbiorców. Ma siedzieć w szpileczkach na brzeżku kanapy z buzią w ciup i nikogo nie wkurwiać.
Wolę mieć czysto w głowie, a nie w kuchni.
Najpierw trzeba zaprowadzić trochę ładu i satysfakcji w swoim wnętrzu, a dopiero potem szukać domu na Krecie albo gdziekolwiek indziej w świecie.
Niekiedy wkurzaliśmy się na siebie nawzajem, bo w tym fachu czasem trzeba użyć łokci, by znaleźć się jak najbliżej ludzi i wydarzeń, ale nigdy nie było tak jak teraz. Nigdy dotąd nie byliśmy tak podzieleni.
Ale teraz był rok 2019 i właśnie zaczynała się druga kadencja rządów PiS. Druga runda dzielenia środowisk i wzajemnego napuszczania na siebie ludzi, którzy jeszcze kilka lat wcześniej byli gotowi ze sobą współpracować, i to mimo niemałych różnic światopoglądowych.
Wypieranie win i idealizowanie własnej historii nie świadczy o żadnej wielkości i nie przydaje godności. Przeciwnie - jest dowodem na niedojrzałość, małość i całkowity brak wglądu.
Kiedy więc ktoś pyta mnie, po co właściwie poza jogą jeżdżę tak często do Indii, co w nich kocham i za czym tęsknię, moja odpowiedź jest zawsze taka sama. Jeżdżę tam właśnie dla takich chwil. Dla spontanicznej serdeczności.
(...) usłyszałam bowiem magiczne zaklęcie: „Wybacz, jestem przecież tylko facetem!”.
No, cholera jasna, psiakrew! Co to znaczy? Że jesteś ułomny i to ma być urocze? Dlaczego w takim razie niedorozwinięci sprawują 99 procent władzy na tym świecie i dysponują 99 procentami majątku? Co to za ohydny manipulancki argument?!
(...)
Chcesz chodzić ze mną do łóżka? To nie mów więcej takich rzeczy! Bądź AŻ facetem. Nie chcę ci matkować. Nie chcę ci pobłażać i traktować cię jak chłopczyka. Dla naszego wspólnego dobra. Bo od każdej mamuśki prędzej czy później odchodzi się do kobiety. Chcę być twoją kobietą. Każdej mamuśce się ściemnia, każdą się okłamuje. Jeśli masz grzeszyć, grzesz ze mną. Nie moja to sprawa, co jesz i jak się prowadzisz. Nie mam na to żadnego wpływu. Mogę poprosić, żebyś czegoś nie robił, ale nie będę cię wychowywać. Nie będę też cię obsługiwać, bo sam świetnie wiesz, gdzie stoi pralka i jak się gotuje obiad. Nie oczekuję, że za wszystko będziesz płacił. Zarabiam tyle co ty albo więcej, chętnie wezmę na siebie połowę naszych kosztów. Nie całuj mnie „po rączkach”, bądź moim przyjacielem, trzymaj moją stronę, a kiedy mnie potrzebujesz, poproś. Chętnie pomogę. Nie jesteś „tylko facetem”. Jesteś moim facetem. Kiedy ci zacznę matkować, zrób mi awanturę, i to taką, żebym popamiętała.
Sformułowany niemal sto lat temu przez Wirginię Wolf postulat, by każda kobieta zawalczyła o własny zamykany na klucz pokój, w którym będzie mogła spokojnie milczeć, myśleć i pracować twórczo (od siebie dodam: medytować), nadal pozostaje aktualny.
Znajdź czas. Praktyka jogi nie jest zajęciem dorywczym. Bądź dobry dla siebie. Dużo się śmiej. Także z siebie. Zaczynaj ciągle od nowa i nie przywiązuj się do rezultatów.
Człowiek powinien choć raz do roku poczuć się ważny i mieć swoje święto, zaczarowany poranek z ciastem czekoladowym i świeczkami. Nie dla gości, ale dla siebie. Kiedy życie daje w kość, obraz takich chwil ogrzewa i daje nadzieję. Wraz ze wspomnieniem zapachu czekolady i wanilii wraca poczucie, że kiedy przetrwamy trudności, jeszcze będzie dobrze. Ciężki rok prędzej czy później zamieni się w płomyk świeczki. Zdmuchnijmy go i do przodu! Z domowym ciastem czekoladowym w garści i z poczuciem, że jesteśmy dla kogoś na tyle ważni, by je specjalnie dla nas upiekł!
Chcę im powiedzieć, że dla nas, ich koleżanek, matek, sióstr, żon, córek, przyjaciółek i kochanek, to nie jest 'inna bajka'. To męcząca, uciążliwa rzeczywistość, w której wiele z nas musi na co dzień funkcjonować. Jeden robi uwagi, drugi się pcha z łapami, trzeci rzuca: 'niedoruchana', czwarty: 'chyba masz okres!', piąty będzie się gapił w dekolt koleżanki, a szósty skomentuje żonę siódmego, że jest 'grubym pasztetem'. Słyszymy to na co dzień. Obok 'męskiej decyzji' oraz 'nie bądź baba'. Radzimy sobie z tym w różny sposób. Ja na przykład się wściekam i trzaskam drzwiami. Inne się uodporniają, już tego nie widzą, nie słyszą. Są też takie, które w to idą, zgrywają chojraczki, często wspólnie z facetami dopuszczając się chamskich uwag i uwłaczających dowcipów wobec innych kobiet. Do czasu, aż jedna z drugą straci robotę, wtedy najczęściej jest płacz i szukanie pomocy u... innych kobiet.
...w tej kulturze, jak dotąd, NIE MA ŻADNEGO RÓWNOUPRAWNIENIA. Są jakieś jego zręby, ale globalnie: pieniądze, władza i decydujący głos nadal spoczywają w rękach mężczyzn.
Wynika z tego jasno, że nie jest to miejsce dla mięczaków. Dlatego nasza teoria jest taka, że od dwustu lat z okładem ciągną tu ludzie lubiący czuć, że żyją.
To był przełomowy moment. Wtedy dotarło do mnie, że cały ten cholerny patriarchat, przez który tyle wycierpiały pokolenia kobiet, licząc od tej pierwszej, która dała sobie wmówić, że jest kimś gorszym, głupszym i niezdolnym do samodzielnego funkcjonowania w świecie, nie jest niczym więcej, jak żałosną iluzją, której trzymają się niepewni siebie, mali ludzie. Tak mali, że niezdolni do chwili wytchnienia od nieustannego pilnowania swojej wiecznie (w ich mniemaniu) oblężonej twierdzy. Niezdolni do śmiechu. Niezdolni do głębszego oddechu.
Ten wyjątkowo niebezpieczny drapieżnik lubi żerować po prawej stronie akwenu. Tam, gdzie swobodnie kwitną barwne ukwiały tradycyjnych postaw i tęsknota za dawnym porządkiem, w którym każdy (zwłaszcza kobiety, osoby homoseksualne i inne dziwaczne mniejszości) znał swoje miejsce, a świat należał do białych, heteroseksualnych żarłaczy rodzaju męskiego.
Niechęć do zobowiązań jest totalnie niemęska! Prawdziwy facet, kiedy nie chce, to nie chce. A gdy chce, wiesz o tym bez żadnych wątpliwości.
Można chyba śmiało powiedzieć, że zanim na dobre zaczęłyśmy dojrzewać, zarówno ja, jak większość moich koleżanek byłyśmy już tak urobione, tak głęboko przekonane o tym, że wszystko, co wiąże się z kobiecością, seksualnością, cielesnością i budzącym się pożądaniem, jest brudne, brzydkie, wstrętne i kurewskie, że można było się już o nas nie martwić. Przysięgam, nie zamierzałyśmy się puszczać. Zamierzałyśmy się trzymać.
Miłość jest cudowna, ale miłość to nie czary, które ze złego życia zrobią dobre.
Nie ma czegoś takiego jak 'dobro rodziny', które miałoby się realizować kosztem kobiety. Wbijmy to sobie raz na zawsze do głowy.