cytaty z książki "Lód"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Lepiej znamy intencje naszych czynów niż owe czyny. Lepiej wiemy, co chcieliśmy powiedzieć, niż co naprawdę powiedzieliśmy. Wiemy, kim chcemy być - nie wiemy, kim jesteśmy.
- W Boga - wierze. Natomiast nie bardzo wierzę w to, co ludzie mówią o Bogu.
Poznaje się świat, poznaje język opisu świata, ale nie poznaje się siebie. Większość ludzi -- prawie wszyscy, jak sądzę -- do śmierci nie nauczy się języka, w którym mogliby siebie opisać
-Ożeń się, moje dziecko.
-Komu ja bym mógł taką krzywdę wyrządzić - nie ukochanej przecie.
Nasze kłamstwa więcej o nas zdradzają niż prawda najprawdziwsza. Kiedy mówisz o sobie prawdę – prawda to jest to, co ci się rzeczywiście przydarzyło: twój wycinek historji świata. I przecież nie masz, nie miałaś nad nim żadnej kontroli, nie wybrałaś miejsca swych narodzin, nie wybrałaś sobie rodziców, nie miałaś wpływu na to, jak cię wychowają, nie wybrałaś swojego życia; sytuacje, w jakich cię stawiało, nie były twojej kreacji, ludzie, z którymi musiałaś się zadawać, nie byli tworami twego umysłu i nie dawałaś przyzwolenia na szczęścia i nieszczęścia, jakie stały się twoim udziałem. Większość tego, co nam się przydarza, jest dziełem przypadku. Kłamstwo natomiast w całości pochodzi od ciebie, nad kłamstwem posiadasz kontrolę zupełną, zrodziło się z ciebie, tobą się karmi i tylko ciebie opowiada. W czym więc odkrywasz się bardziej: w prawdzie czy w fałszu?
Dobrą opowieść smakuje się jak dobry tytoń czy dobrą whisky, nie należy się spieszyć, nie należy popędzać opowiadającego, nie o to tu idzie, by dognać jak najprędzej do puenty, złapać za grzbiet fabułę, poznać losy, sensy i tajemnice, nie o to.
Cham obrzydliwy, czemu nie, piękną karierę można zrobić, chamstwo ma wielką przyszłość, cały świat stoi przed chamstwem otworem, subtelni, wstydliwi i wrażliwi ustępują przed nim, bo tylko cham by ustał i nie ustąpił, mądrzy nie wdają się w dyskusje przegrane po pierwszym ciosie maczugi, szlachetni litują się nad chama nieszczęściem, cham prze naprzód, nic nie mąci spokoju jego chamskiej duszy, cham się nie wstydzi, nie czerwieni, nie uśmiecha przepraszająco, on nawet nie widzi drwin i szyderstw, nigdy nie czuje się nieswojo i niezręcznie – ponieważ jest chamem.
Kto pragnie posiąść wiedzę o samym sobie, pragnie śmierci.
Kto pragnie posiąść wiedzę o świecie - ten pragnie życia.
Gdyby to nie bolało, gdyby się od tego nie umierało, gdyby to było możliwem - czy otwieralibyśmy się przed najbliższymi również tak: rozcinając skórę, rozwierając zapraszająco żebra, rozpinając mięśnie, rozsznurowując tętnice, wystawiając na światło dzienne i wzrok kochanka wstydliwe zmarszczki i krągłości wątroby i jelit, nierówności kręgów, prostackie krzywizny miednicy, by na koniec nieśmiało odsłonić bijące, nagie serce?
- A pan, że tak prosto z lufy zapytam, jak politycznie stoisz?
- A to ja prosto z lufy rzeknę, że politycznie to ja w kącie siedzę.
- Pojebunek na – na – na cztery, dwa metry, a kto kogo obrzyga – ja rzygam dalej! Chodź pan! Ja dalej, ja rzyg mocarny, nikt jak ja! Tak pana zarzygam, że rodzona świnia pana nie pozna!
Oto więc moja dla was mądrość głupia: Idźcie się upić. Idźcie poszaleć z kompanami. Wdrapcie się w góry na szczyt wysoki. Idźcie w tajgę zapolować, stańcie przeciwko zwierzowi dzikiemu. Znajdźcie sobie diewuszkę na sercu i ciele miękką, rozkoszną. Wystąpcie w jakiej politycznej sprawie przeciw wszystkim. Jadajcie do obżarstwa. Darujcie sobie zawsze minutku, żeby spojrzeć na niebo gwiaździste, na śnieg na gałęzi skrzący, żeby psa pogłaskać, dziecko utulić. Wszystko, co zarobicie, wydawajcie na rzeczy materialne użytku codziennego: ubrania najlepsze, z najprzyjemniejszych w dotyku tkanin, sprzęty najmilsze dla oka, drobiazgi dłoń cieszące. Macie wybrać jedno z dwóch dań - wybierzcie to, którego jeszcze nie próbowaliście. Macie wybrać jedno z dwóch miast - wybierzcie to, w którem jeszcze nie byliście. Macie wybrać życie - wybierzcie to jeszcze nieprzeżyte.
[...] - Kawaler nie wierzy w miłość?
- Kłóci się z innemi moimi nałogami.
Fessar zaśmiał się.
- Dobre! Zapamiętam. A poważnie?
- To było poważnie.
Spojrzał bystro, już bez uśmiechu.
- Aforyzmy nie służą do tego, żeby podług nich żyć; służą do zabawiania towarzystwa przy stole.
Rodzimy się – nie wiemy po co. Dorastamy – nie wiemy do czego. Żyjemy – nie wiemy dla czego. Umieramy – nie wiemy w co. Szachy mają reguły, zimucha ma reguły, nawet dworskie intrygi rządzą się swoimi zasadami – a jakie są prawidła życia? Kto w nim wygrywa, kto przegrywa, jakie są kryteria zwycięstwa i klęski? Nóż służy do krojenia, zegar – do odmierzania czasu, pociąg – do przewożenia towarów; do czego służy człowiek?
-[...]Podobieństwa lgną ku sobie, doświadczałem tego w życiu wielokrotnie, ludzie się znajdują nieświadomie, znają się, zanim się poznali, zanim o sobie usłyszeli.
-Złe do złego, dobre do dobrego, prawda do prawdy, kłamstwo do kłamstwa.
Skoro nie wiesz, kim jesteś, przynajmniej miej pewność, kim nie jesteś.
(...) nie jest się tym, kim się jest - jest się tym, kim się siebie wymyśli.
Nie da się nawet opowiedzieć, dlaczego pewnych rzeczy nie da się opowiedzieć.
Wspominasz wypadki dawne, o, pierwsze rendez-vous z ukochanym - i nie pamiętasz przecież spotkania z nieznajomym, którym wtedy był, lecz już z człowiekiem od lat do serca przytulonym. Stąd tak wielu zaprzysięga się, iż ich miłość była miłością od pierwszego wejrzenia: ponieważ to pierwsze wejrzenie, które pamiętają, niesie w sobie już wszystkie rozkosze i czułości, które przyszły potem. Nie poznasz prawdy, prawda o przeszłości nie istnieje.
Wyli, pili, tańcowali
wyjebali też mamuta
za co ruble trzy dostali -
Burjat, Tunguz i Jakuta!
Głupiec, kto wierzy romantykom i kapłanom: bieda nie uszlachetnia, nie prostuje ścieżek do życia wiecznego. Przeciwnie: zatruwa nas zawiścią, zazdrością, goryczą wobec świata i ludzi.
Chrześcijanin - katolik - Polak - to nie jest ten, co czeka na objawienie i konieczności i poddaje się oczywistościom, które za niego robią, za niego myślą, za niego żyją - ale kto sam robi, i wie, czemu robi, żyje, i wie, po co żyje, wybiera, i sam wybiera, nawet tym koniecznościom i oczywistościom wbrew, a jak grzeszy, to też on grzeszy i to jest jego grzech, z jego duszy żywej pochodzący, szczery i przytomnie zgrzeszony! Siedzący i czekający na kamieniu przy drodze nie dotrą do Królestwa Niebieskiego; Królestwo Niebieskie jest dla tych, co idą, co biegną, co zmierzają do celu, a nawet jak upadają w bólu i zdzierają sobie skórę z nóg wobec spoczywających na poboczu, niestrudzonych - to na myśl im nie przyjdzie, żeby zejść z drogi, zrezygnować. I nawet jeśli w złą stronę tą drogą idą, to jedno zostanie im policzone, że szli, że szli, szli!
Jednak to, co nas wyróżnia - mnie i Pana i innych nam podobnych - to pewne szczególne wyczulenie na Prawdę, i to na ten najwyższy jej rodzaj, niepochodzący z badań wnętrza duchowego ani z badań życia społecznego - nie jesteśmy poetami, sędziami, politykami, lekarzami - lecz z najgłębszego porządku rzeczywistości - jesteśmy matematykami, fizykami, chemikami, odkrywcami zagadek bytu i wynalazcami metod wykorzystywania cudownej natury świata. Czyż można się odwrócić od takiej Prawdy? Któż z widzących z własnej woli wyłupie sobie oczy, jako że przyszło mu żyć między miljonem ślepców?
- Kiedy znowu się zobaczymy? - szeptała. - Nigdy zapewne. To jest pożegnanie, panie Benedykcie, prawdziwe pożegnanie. Nie "do widzenia, do jutra", ale - ostatnie słowa, ostatni obraz, ostatni dotyk. - Zacisnęła dłoń jeszcze mocniej. - Rozumie pan? Taką Jelenę Muklanowiczównę zatrzyma pan w sobie do końca życia i z takim Benedyktem Gierosławskim zostanę do śmierci ja. Wszystko, co moglibyśmy wobec siebie uczynić, cała przyszłość niedokonana - sprowadzona do tego momentu, tych kilku minut. Dla pana - odjadę i jakbym umarła, nawet jeśli nie umrę; koniec, zamknięte, stało się i przepadło w przeszłości, nie istnieje, nie powróci - a zatem - czy pan to widzi? - nie ma już także najmniejszego powodu do wstydu. To jest pożegnanie, przed czym tu się wstydzić u końca czasu? Nie będzie żadnych konsekwencyj. Wszystko Wolno.
Kto jest giętki, cienki i miętki ten się bez problemu kładzie z nurtem i wiatrem, i wpasowuje w każdą okoliczność; ale kto twardy, ten opór stawia, a im mocniej się na swoim zapiera tym mocniej życie przeciw niemu prze. Na koniec czuje jakby cały świat nań cisnął z czystej złośliwości: złam się, złam się, złam! Wszystko inne się ugięło, rozmyło poddało - a tu jeden kolec wystaje i w bok kłuje. Więc ciężar świata idzie na kolec: złamać, wyrwać, zniszczyć. są takie ludzie-kolce, ze kłują Zawsze we wszystkich kłuja. Podobnych charakterników można szczerze nienawidzić kochać, podziwiać, ale nie sposób z nimi żyć.
Tylko w ten sposób bowiem wyrobisz i rozpoznasz w sobie przekonanie szczere w sprawach dobra i zła, religji i polityki, ludzi i świata: ścierając się z przekonaniami cudzemi. Dlatego chrześcijanie wychowani między chrześcijanami tak mdli i niewyraźni są w swej wierze, tak - roztopieni.