cytaty z książki "Głosząca kres"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wszystkie opowieści się kończą. Wszystkie pieśni ustają. Wszyscy mamy naszą ulotną chwilę w blasku słońca, po czym zapadamy w wieczny sen. Ale większość spędza to mgnienie ciepła w milczącej rozpaczy, nigdy się nie dowiadując, co to znaczy mieć wyjątkowe życie. Nigdy nie zaznając nawet jednego oddechu z ogniem w żyłach i pieśnią w sercu. Nigdy nie doświadczając momentu, do którego mogliby wrócić myślami i powiedzieć szczerze: jeśli kiedykolwiek naprawdę żyłem, to właśnie wtedy.
-Nie jestem tobą, Yukiko - zaprotestowała Hana. - Nie jestem bohaterką.
- Możesz być, kimkolwiek zechcesz. Los rozdaje nam karty, ale to my decydujemy o tym, jak je rozegrać. Wszyscy decydujemy o tym, kim zostajemy.
W cieniu tyranii wolności nigdy nie można dostać - trzeba ją wydrzeć.
Wszystko blednie z upływającymi porami roku. Nie inaczej jest z bólem. Wszystko zniknie z czasem.
Nie każde poświęcenie jest na próżno. Nie wszyscy, którzy oddają własne życie, robią to dla chwały czy honoru. Niektórzy czynią to dla miłości.
Nie ma nic prostszego niż płynąć z prądem ani nic trudniejszego niż być pierwszym, który powstanie. Który się sprzeciwi. Który wskaże to, co jest złe i takim je nazwie. Nie ma ludzi odważniejszych niż ci, którzy zdecydują się wstać, kiedy wszyscy inni zadowalają się klęczeniem. Nie ma nikogo bardziej wartego miana ,,bohatera" niż ci, którzy walczą, kiedy nikt ich nie widzi. Którzy wybierają życie pozbawione pochwał i owacji, życie złożone z walk o ideę głoszącą, że wszyscy jesteśmy tacy sami. Wszyscy, każdy z nas. I że każde z nas ma prawo do bycia szczęśliwym. Do zaznania spokoju. Do skosztowania miłości.
Prawdziwe przesłanie jest takie: otchłań żyje w nas. W naszej chciwości. W sposobie, w jaki patrzymy na rzeczy inne niż my. W jaki sądzimy, że inny znaczy gorszy. W jaki patrzymy na mniejszych, na słabszych, i widzimy w nich tylko potencjalne ofiary. Zaczyna się od zwierząt w lasach, od ptaków na niebie. I w mgnieniu oka zaczynamy postrzegać jako gorszych od siebie ludzi o innym kolorze skóry. Czczących innych bogów. Wyznających inną wiarę. Postrzegamy ich jako gorszych i krzywdzimy, zabijamy. I nie widzimy w tym nic złego. Skoro są inni, uważamy to, co robimy, za sprawiedliwe. Ponieważ jesteśmy silniejsi, uważamy siebie za prawych. To jest otchłań tkwiąca w każdym z nas. I wciąż stoimy na jej skraju. Bliżej upadku, niż ktokolwiek może śnić. Wystarczy jedna chwila, a z powrotem będziemy spoglądać wprost w tę bezdenną czeluść. A kto nas uratuje? Kiedy wszystko, co było inne niż my, już zniszczyliśmy?