cytaty z książki "Dekalog Dextera"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(...)nie ma dobrego uczynku, który nie zostałby ukarany.
...miło było mieć obok siebie kogoś, kto myśli, że jestem cudowny. To potwierdza moje niskie mniemanie o ludziach.
Wymieniliśmy kilkakrotnie parę słów, żeby się upewnić, że dotrą do doktora Danco i za każdym razem musiałem mówić "dziesięć-cztery". Była pierwsza w nocy a ja czułem się spełniony i rozradowany. Może jutro wypróbuję jak działa "przyjąłem", a nawet "odbiór". W końcu mam coś na co warto czekać.
-Zgubiliście ich, co? -zapytał. Wydało mi się to wielką niesprawiedliwością.
-Tak, śledzenie go, kiedy leżeliśmy w wodzie do góry kołami, okazało się znacznie trudniejsze, niż przypuszczałem - powiedziałem. - Następnym razem pan spróbuje tego dokonać w ten sposób, a my będziemy stali i narzekali.
Doakes tylko rzucił na mnie złym wzrokiem i chrząknął.
Zawsze ja, prawda? Naprawdę wcale nie jestem bardzo miłą osobą, ale z jakiegoś powodu to zawsze ja muszę rozwiązywać ich problemy. "Och Dexterze, dziki, nieludzki potów porwał mojego chłopaka!" No, do cholery. ja sam, jestem dzikim, nieludzkim potworem - czy to nie daje mi prawa do chwili odpoczynku?
Westchnąłem. Najniewyraźniej nie.
-Nikogo nie wysyłam na lotnisko! - wrzasnęła. - Kapitan Matthews też jest pewien, że nikogo nie wysyłał. Dexter, czy ty wysyłałeś kogoś?
-W mojej limuzynie zabrakło benzyny - powiedziałem.
Bez względu na potrzebę Doakes był poza moim zasięgiem. Mogłem patrzeć przez okno na rdzawoczerwonego taurusa zaparkowanego pod drzewem, ale nie mogłem nic z tym zrobić, najwyżej czekać, aż niespodziewanie pojawi się jakieś inne rozwiązanie - na przykład fortepian spadnie mu na głowę. (...)
Ale tego wieczoru szczęście nie uśmiechnęło się do biednego Rozczarowanego Dextera, a później, w okolicach Miami, dał się odczuć tragiczny brak spadających fortepianów.
-Nienawidzę się wtrącać - zacząłem. - Ale wydaje mi się, że przed nami jest ciężarówka z piwem.
Gwałtownie odwróciła głowę i zahamowała w samą porę, żebyśmy uniknęli przemiany w nalepkę na zderzak wozu z millerem jasnym.
To bardzo piękne, obserwować wschód słońca nad wodą.
Towarzyszył nam nieustanny podkład muzyczny monotonnej muzyki techno-pop podkręcony do poziomu wywołującego ochotę na dobrowolną, przeprowadzoną własnoręcznie operację mózgu.
-Najwyraźniej nie chodzisz na przyjęcia, bo inaczej wiedziałbyś, że nie można w nich uczestniczyć, jednocześnie siedząc w wozie pop przeciwnej stronie ulicy.
Sierżant Doakes nic nie odpowiedział, ale okno podniosło się, potem otworzyły się drzwi i wysiadł.
Sierżant Doakes najwyraźniej zapomniał, że ma mnie śledzić, bo w biegu do furgonetki pobił mnie o dobrych dwadzieścia metrów.
Twoja siostra będzie dobrym gliną. Ty... ty zostaniesz kims innym. Prawdziwą sprawiedliwością.
Bądź przeklęty Doakesie. Doprowadzasz mnie do normalności.
Istota rozumna pomyślałaby zapewne, że on i ja moglibyśmy znaleźć jakiś wspólny mianownik; napić się kawy i porównać naszych Pasażerów, wymienić fachowe uwagi i pogawędzić o technikach ćwiartowania. Ale nie; Doaked pragnął mojej śmierci. Trudno mi było więc podzielać jego pogląd.